Samorządy spisują źródła ciepła, jeśli taki obowiązek wynika z uchwalonego na szczeblu województwa programu ochrony powietrza (POP). W przypadku niedotrzymania terminów określonych w POP grozi kara w wysokości od 50 tys. do 500 tys. zł, (zgodnie z art. 315a ust. 1 pkt 3 ustawy - Prawo ochrony środowiska; t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 1973 ze zm.). Równolegle prowadzony jest jednak obowiązkowy spis na szczeblu ogólnopolskim.
Tysiące na zdublowane dane
Gmina Łomianki (woj. mazowieckie) przeznaczyła w ubiegłym roku na inwentaryzację ponad 145 tys. zł; 72,5 tys. zł dotacji na ten cel otrzymała z „Mazowieckiego Instrumentu Wsparcia Ochrony Powietrza i Mikroklimatu Mazowsze 2021 r.”. - Konieczność jej wykonania została nałożona na wszystkie gminy z województwa uchwałą nr 115/20 Sejmiku Województwa Mazowieckiego w sprawie programu ochrony powietrza dla stref, w których zostały przekroczone poziomy dopuszczalne i docelowe substancji w powietrzu - podkreślają urzędnicy.
Z kolei Augustów (woj. podlaskie) na spis źródeł ogrzewania wydał w ubiegłym roku ponad 116 tys. zł (zakończył się w połowie grudnia). Ta gmina również była zobligowana do przeprowadzenia spisu przez uchwałę sejmiku województwa w sprawie określenia „Programu ochrony powietrza dla strefy podlaskiej”. - Wprowadzenie obowiązku zebrania i zewidencjonowania informacji dotyczących źródeł ogrzewania budynków w bazie CEEB nie zwolniło gminy z obowiązku realizacji zadań naprawczych wskazanych w uchwalonym POP - mówi Mirosław Karolczuk, burmistrz Augustowa. Zaznacza przy tym, że włodarze otrzymali z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego jednoznaczną odpowiedź w tej sprawie.
Dwie pieczenie na jednym ogniu
Przypomnijmy, że obowiązek złożenia deklaracji do CEEB dotyczy właściciela nieruchomości (może złożyć ją elektronicznie lub w urzędzie gminy). Jeśli jej nie złoży do 30 czerwca 2022 r., musi liczyć się z mandatem w wysokości do 500 zł lub grzywną nałożoną przez sąd - do 5 tys. zł.
Dwa obowiązki dotyczące spisu źródeł ogrzewania mogą dezorientować mieszkańców. Można sobie wyobrazić sytuację, w której ktoś wypełnił gminną ankietę inwetaryzacyjną (w ramach wymogu POP) i uznał, że dopełnił obowiązku wynikającego z CEEB. Tymczasem może go spotkać przykra niespodzianka, czyli wspomniana grzywna.
Dlatego niektóre gminy, a przykładem jest gmina Szulborze Wielkie (woj. mazowieckie), postanowiły wziąć na siebie część obowiązków związanych z ewidencją w CEEB. W dniu ogłoszenia przez Główny Urząd Nadzoru Budowlanego (GUNB) rankingu gmin (porównującego liczbę złożonych przez mieszkańców deklaracji) znalazła się ona na szarym końcu z wynikiem zero. Jak jednak tłumaczyli tamtejsi urzędnicy, wynika to stąd, że deklaracje do CEEB były dostarczane do mieszkańców wraz z ankietami służącymi inwentaryzacji w ramach POP. Z wyjaśnień urzędników wynika także, że ok. 80 proc. mieszkańców gminy złożyło już zarówno deklaracje, jak i ankiety inwentaryzacyjne źródeł ciepła.
Dlaczego więc nie było ich widać w rankingu? - W pierwszej kolejności dane są wprowadzane do inwentaryzacji urzędu marszałkowskiego, a następnie będą wprowadzone do CEEB - dowiedzieliśmy się w gminie.
Zapytaliśmy GUNB, czy jest to prawidłowe postępowanie. W odpowiedzi usłyszeliśmy jedynie, że wójt, burmistrz lub prezydent miasta musi wprowadzić dane z deklaracji do systemu teleinformatycznego CEEB w ciągu sześciu miesięcy od jej otrzymania w formie pisemnej (w przypadku źródeł ciepła uruchomionych przed 1 lipca 2021 r.).
ikona lupy />
Liczymy kotły i piece / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Gminne inwentaryzacje znikną
Uzasadnione jest jednak pytanie, czy gminne spisy źródeł ogrzewania (wymagane przez POP-y), mają rację bytu, gdy funkcjonuje CEEB? Jak wynika z odpowiedzi gmin, dublujące się inwentaryzacje wprowadzają niepotrzebne zamieszanie i powodują dodatkowe koszty.
Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego zaznacza, że gdy aktualizowano POP-y, np. w woj. mazowieckim, nie było jeszcze wiadomo, kiedy CEEB zostanie uruchomiona. - Mało kto spodziewał się, że stanie się to tak szybko. Mamy przecież doświadczenia z uruchamiania innych baz, chociażby Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (CEPiK), gdy proces ten się wydłużał - podkreśla. I dodaje, że jesteśmy obecnie w okresie przejściowym - dane dopiero są gromadzone.
Zwracają na to uwagę także gminy. W 2021 r. do CEEB dopiero zaczęły spływać deklaracje (proces zakończy się 30 czerwca br.). Warszawscy urzędnicy podkreślają, że m.in. dlatego konieczne było przeprowadzenie niezależnej inwentaryzacji, zgodnie z wymogami POP. -Docelowo Warszawa planuje scalenie danych z obu baz w ramach jednej ewidencji - informuje wydział prasowy stołecznego urzędu.
Piotr Siergiej uważa, że gdy CEEB zacznie w pełni funkcjonować, dostępna będzie m.in. możliwość generowania raportów, a obowiązki gmin dotyczące inwentaryzacji źródeł ogrzewania będą podczas kolejnych aktualizacji znikać z POP-ów.
Co również istotne, ogólnopolska baza powstaje, aby dane o źródłach ciepła były spójne. W ramach gminnych inwentaryzacji zbierane były one według różnych metod. W dodatku są w nich braki, bo włodarze nie mają możliwości skłonienia mieszkańca do podania informacji o źródle ogrzewania, podczas gdy niezłożenie deklaracji do CEEB jest karane. Przykładowo w gminie Łomianki zinwentaryzowano ponad 11 tys. budynków, a w 434 próba spisania zakończyła się fiaskiem, bo albo nie było właściciela, albo nie zgodził się na udział w spisie.©℗