Polskie metropolie są zacofane i muszą nadrabiać zaległości. Moje miasto dochodzi do poziomy, na jakim chcielibyśmy żyć – twierdzi w wywiadzie dla DGP Michał Zaleski, prezydent Torunia.
Nakręcił pan oryginalny klip wyborczy, w którym tańczy pan i śpiewa w rytm disco polo. Internauci nie szczędzą zgryźliwych komentarzy. Czy wybory samorządowe nie zaczynają przypominać konkursu piękności?
W programie wyborczym muszą znaleźć się elementy lekkie, łatwe i przyjemne. W klipie tym pokazuję w żartobliwej formie, układając dziecięce klocki, jak się buduje mosty, aby na chwilę przerwać monotonię dyskusji o inwestycjach, pieniądzach czy oświacie. Gdyby kampania skupiała się tylko na takiej formie, byłoby nie najlepiej. Ale klip ten to fragment wszystkich działań.
Co uznaje pan za największe osiągnięcie mijającej kadencji?
Mogę mówić nie o moich sukcesach, ale całego miasta. Naszym osiągnięciem jest intensywny rozwój Torunia. Udało się wybudować drugi most drogowy, na który mieszkańcy czekali kilkadziesiąt lat. Zakończyliśmy też budowę hali widowiskowo-sportowej. Poprawiliśmy wizerunek Zespołu Staromiejskiego, który wpisano na listę światowego dziedzictwa kultury
UNESCO, przeprowadziliśmy tam program rewitalizacyjny za ponad 100 mln zł. Za sukces uznaję też wybudowanie krótkiej, dwukilometrowej, ale niezmiernie potrzebnej linii tramwajowej do ważnego miejsca, jakim jest kampus Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Stworzyliśmy też dwa inkubatory dla młodych przedsiębiorców, otworzyliśmy lokalny odpowiednik warszawskiego Centrum Kopernika, czyli Centrum Nowoczesności Młyn Wiedzy. Dochodzimy do poziomu cywilizacyjnego, na jakim chcielibyśmy żyć.
Miastu ostatnio się poszczęściło. Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju zdecydowało, że dotacja na nowy toruński most będzie większa o 149 mln zł. To ponad 10 proc. rocznego budżetu.
To istotny bonus finansowy. Taką decyzję podjęła Komisja Europejska w 2010 r. Polska w swoim budżecie przez wiele lat nie miała takich pieniędzy dla nas – z
UE pokryć można było 50–52 proc. kosztów inwestycji, ale nie 85 proc. Jednak w końcu się znalazły.
Przez ostatnie lata miasto nadrabiało zaległości cywilizacyjne m.in. w zakresie sieci kanalizacyjnej. Czy czas już na inwestycje podnoszące komfort życia?
Wciąż pracujemy nad szkieletowym układem drogowym miasta. Wspomniany most drogowy jest fragmentem blisko 10-kilometrowego nowego przebiegu drogi krajowej 91, bezpłatnej alternatywy dla autostrady A1. Udało się zbudować nieco ponad 4 km tej trasy, więc czeka nas kolejnych 6 km do zbudowania. Musimy popracować nad połączeniem drogowym wschód-zachód. Ważnym wyzwaniem jest wyposażanie osiedli, czego oczekują mieszkańcy. Zrobiliśmy porządek w grubej infrastrukturze, m.in. doprowadziliśmy kanalizację do prawie wszystkich domów w mieście. Teraz chodzi o doposażenie tych miejsc w drobniejsze inwestycje, takie jak place zabaw, drogi rowerowe, ścieżki rekreacyjne czy boiska osiedlowe. Mamy 24 orliki. To dużo jak na 200-tysięczne miasto. Ale okazuje się, że zapotrzebowanie jest jeszcze większe.
Z jednej strony Toruń intensywnie pozyskuje środki unijne, z drugiej – pojawiają się zarzuty, że miasto balansuje na granicy finansowego ryzyka. Czasopismo „Wspólnota” podliczyło, że na koniec ubiegłego roku dług Torunia wyniósł 86,32 proc. rocznych dochodów, co daje pierwsze miejsce wśród 18 miast wojewódzkich. Bydgoszcz jest druga (72,4 proc.), trzecie miejsce zajmuje Poznań (69,41 proc.).
Dane są prawdziwe, ale ryzyka nie ma. W zadłużeniu nie ma ani złotówki zaciągniętej na cele inne niż inwestycyjne. W okresie programowania unijnego zainwestowaliśmy 2 mld zł, z tego 960 mln to środki unijne. Trudno byłoby z takiej kwoty zrezygnować i nie wyłożyć z własnej kieszeni ponad 1 mld zł. Polskie miasta są zacofane i muszą nadrabiać zaległości. Na kanalizację i wodociągi wydaliśmy ponad 400 mln zł, otrzymując prawie 200 mln zł europejskich funduszy. Gdyby nie to, toruńskie osiedla dalej pachniałyby szambem. Zadłużenie miasta związane jest także ze zmianami ustawowymi. Od tego roku nie liczy się procent od dochodów, lecz istotna jest zdolność spłaty kredytu i odsetek. My tę zdolność mamy wykorzystaną w 66 proc. Wystarczy nam pieniędzy na pełną obsługę wszystkich długów. Od wielu lat mamy nadwyżkę finansową na poziomie ponad 100 mln zł rocznie.
Toruń zakończył w tym roku jeden z największych w kraju programów konserwatorskich za 107 mln zł. W kolejnych latach na ochronę zabytków planowana jest kwota 300 mln zł. To plan ambitny, ale czy realny?
Kwotę tę chcemy wydać do 2022 r., a skala wydatków wynika z dokonanej inwentaryzacji potrzeb zabytków. Wydając te 300 mln zł, można powiedzieć, że będziemy mieli wszystko dopięte na ostatni guzik. Zdaję sobie sprawę, że być może trzeba będzie projekt rozciągnąć w czasie.
Miasto chce przyciągnąć młodzież. W 2015 r. ruszy nowy projekt – Miejski Program Stypendialny. Zaproponował pan 50 stypendiów rocznie w wysokości 400 zł dla studentów pierwszego roku i tyle samo dla osób kontynuujących studia. To przedwyborcza kiełbasa czy element szerszej strategii?
To nie jest przedwyborcza zagrywka. Taki program był potrzebny. Mamy w Toruniu ok. 40 tys. studentów, z czego ponad 30 tys. na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika. Nie możemy sobie pozwolić na to, że gdy kończy się rok akademicki, studenci odbierają dyplomy i wyjeżdżają z miasta. Program nie został jeszcze uchwalony (w październiku odbędzie się drugie czytanie projektu uchwały na sesji Rady Miasta Torunia – red.), ale studenci już są nim zainteresowani.
Jaki ma pan pomysł na Toruń na kolejne lata? Czy ma to być miasto przystankowe dla turystów podróżujących A1 nad morze, czy coś więcej?
Chcę, by było to miasto ciekawe dla mieszkańców i dla odwiedzających, które będzie odpowiadało na wyzwania ludzi, którzy oczekują konkretów. Chcemy wspierać przedsiębiorczość poprzez budowę inkubatorów czy przygotowywanie terenów dla
firm. Jeśli miasto ma tętnić życiem studenckim, musi im coś oferować, np. obiekty kulturalne, sportowe, miejsca rekreacji.
Michał Zaleski (KWW Michał Zaleski – Czas Gospodarzy) – urodził się w 1952 r., prezydentem Torunia jest od 2002 r. Wcześniej, w okresie 1994–2002 był radnym toruńskiej rady miasta z ramienia Sojuszu Lewicy Demokratycznej. W poprzednich wyborach samorządowych w 2010 r. wygrał w I turze, uzyskując 65,59 proc. głosów poparcia
Konkurenci
Jacek Andrzej Kostrzewa (KW Nowa Prawica Janusza Korwin-Mikkego)
Zbigniew Rasielewski (KW Prawo i Sprawiedliwość)
Joanna Izabela Scheuring-Wielgus (KWW Czas Mieszkańców)