Będzie to druga taka kontrola. Izba w 2013 roku sprawdziła jak gminy są przygotowane do wprowadzenia zmian. Kontrola pokazała, że samorządy mają problemy z wdrożeniem nowych przepisów, ale inspektorzy informowali także o pozytywnych aspektach reformy - przede wszystkim o wzroście liczby mieszkańców segregujących śmieci. NIK zwróciła także uwagę na potrzebne zmiany w prawie, które usprawnią działanie nowego systemu.
– Okazało się, że pracownicy firm, które wygrały przetargi nie odwożą całości odbieranych śmieci na koncesjonowane wysypiska. Zdarzały się przypadki, gdy pracownicy tych firm wyrzucali część tych śmieci do lasu. Dlatego w tegorocznej kontroli będziemy dokładnie sprawdzać firmy, które w wyniku przetargów odbierają śmieci z danej gminy. Czy ilość śmieci, które odbierają od mieszkańców zgadza się z ilością śmieci, które zostały dostarczone na wysypisko (...) Kontrola rozpocznie się we wrześniu - mówił podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy Krzysztof Kwiatkowski.
Analizy przedkontrolne sugerują, że największym problemem jest brak wydolnego monitoringu tego co dzieje się z odpadami po odebraniu ich przez przedsiębiorców. Brak rzetelnych informacji, wzmocniony niestabilnością przepisów i brakiem standardów segregacji śmieci, powoduje, że dziś trudno odpowiedzieć na podstawowe pytania: Czy w Polsce zwiększył się wskaźnik odzysku odpadów? Czy śmieci trafiają do Regionalnych Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych? A może giną gdzieś po drodze i wcale nie są przetwarzane?
Prezes NIK mówił także, że dużym problemem, zwłaszcza w dużych miastach i miejscowościach turystycznych, unikanie opłat za śmieci. NIK szacuje, że w Warszawie za odbiór śmieci nie płaci nawet pół miliona osób.
Kolejnym problemem, na który NIK zwróci szczególną uwagę jest sposób wyłaniania firm odbierających odpady. Kwiatkowski podkreślał, że muszą one być wyłaniane w drodze przetargu. Tymczasem Izba odbiera sygnały, że wywóz śmieci zlecano firmom komunalnym bez przetargu.
Prezes NIK przypomniał również o sposobach naliczania opłaty za wywóz śmieci. „Gminy nie mogą na tym zarabiać” – mówił Kwiatkowski i przypomniał, że ewentualna nadwyżka musi wrócić do mieszkańców, a opłata za wywóz śmieci dostosowana do jego kosztów.