Zasady wyłaniania firm zajmujących się odbiorem odpadów nie wymagają zmiany. Tak wynika z opinii zleconej przez Biuro Analiz Sejmowych
Brak przetargu tylko w określonych okolicznościach / Dziennik Gazeta Prawna
Ekspertyza, która jutro będzie omawiana na posiedzeniu sejmowej podkomisji stałej ds. monitorowania gospodarki odpadami, wywołuje ostry sprzeciw samorządów walczących o bezprzetargowe zlecenia na odbiór śmieci dla swoich zakładów budżetowych. Ministerstwo Środowiska skłaniało się do wprowadzenia takiej preferencji podczas przygotowywanej nowelizacji ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach.
– Będziemy rozważać wprowadzenie zasady in house, czyli możliwości bezprzetargowego wyłaniania firm zajmujących się wywozem śmieci, o ile oczywiście przepisy zamówień publicznych na to pozwolą. Samorządy mogłyby zlecić bezprzetargowo odbiór odpadów własnemu przedsiębiorstwu – zapowiadał jeszcze we wrześniu w wywiadzie dla DGP Janusz Ostapiuk, wiceminister środowiska.
Teraz oczekiwana przez samorządowców propozycja rządu może się wcale nie pojawić. Powodem jest opinia prawna przygotowana na zlecenie Biura Analiz Sejmowych. Zamówiono ją, aby sprawdzić, czy obecnie obowiązujące przepisy – nakazujące organizowanie przez gminy przetargów na odbiór odpadów – są zgodne z nową dyrektywą Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/24/UE z 26 lutego 2014 r. w sprawie zamówień publicznych (uchylającą dyrektywę 2004/18/WE). Na dostosowanie się do tych regulacji mamy czas do 18 kwietnia 2016 r.
Główny wniosek, który płynie z ekspertyzy, jest taki, że obecnie obowiązujące w Polsce przepisy są zgodne z unijną dyrektywą. A to oznacza, że rząd nie musi zmieniać obecnych zasad wyłaniania firm, które zajmują się odbiorem śmieci, oraz że wprowadzenie in house spowoduje dodatkowe komplikacje i konieczność zmian w innych ustawach.

Brak sprzeczności

– Obecnie gminy są obowiązane do zorganizowania odbierania odpadów komunalnych od właścicieli nieruchomości i w tym celu konieczne jest przeprowadzenie przetargu. Spółki z udziałem gminy mogą odbierać odpady komunalne, na zlecenie gminy, tylko w przypadku, jeśli zostały wybrane w drodze przetargu. Te przepisy nie są sprzeczne z postanowieniami nowej dyrektywy – czytamy w opinii przygotowanej na zlecenie BAS.
Wynika z niej również, że zgodnie z nowym unijnym prawem rezygnacja z przetargów – jako wyjątek od reguły – może nastąpić tylko pod określonymi warunkami.
Po pierwsze, instytucja zamawiająca sprawuje nad podmiotem, któremu udziela zamówienia, kontrolę podobną do tej, jaką ma nad własnymi jednostkami. Wymóg ten uznaje się za spełniony, jeżeli zamawiający wywiera decydujący wpływ zarówno na cele strategiczne, jak i na istotne decyzje kontrolowanej osoby prawnej. Nadzór ten może mieć też charakter pośredni, gdyż może go sprawować także inna osoba prawna, która sama jest kontrolowana w opisany sposób przez instytucję zamawiającą.
Po drugie, ponad 80 proc. działalności podmiotu, któremu udziela się zamówienia w trybie in house, musi być prowadzone w ramach wykonywania zadań powierzanych jej przez instytucję zamawiającą lub osoby prawne kontrolowane przez nią.
Po trzecie, w kontrolowanym podmiocie, któremu udziela się zamówienia, niedopuszczalny jest bezpośredni udział kapitału prywatnego. Wyjątkiem są formy udziału kapitału prywatnego o charakterze niekontrolującym i nieblokującym.
– Opisane wymogi są powtórzeniem istniejących uprzednio uwarunkowań stworzonych przez orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE w oparciu o uprzednio obowiązujące przepisy, w tym dyrektywę 2004/18/WE – zaznaczyli eksperci (więcej o warunkach wynikających z orzecznictwa TSUE w infografice).
Podkreślili też, że z nowej dyrektywy wynika, iż możliwość wyłączenia stosowania jej postanowień w odniesieniu do zamówień publicznych udzielanych między podmiotami sektora publicznego oznacza jedynie tyle, że Polska może (ale nie musi) wprowadzić do swojego porządku prawnego rozwiązania pozwalające gminom na samodzielną realizację zadań odbierania odpadów komunalnych od właścicieli nieruchomości. Dyrektywa umożliwia też tworzenie kontrolowanych przez gminy osób prawnych, które po spełnieniu warunków będą mogły, z pominięciem systemu zamówień publicznych, otrzymywać od samorządów zamówienia na realizację tych zadań.
– Wymaga przy tym podkreślenia fakt, że obecnie w polskim systemie prawnym tego typu osoby prawne nie istnieją i nie mogą być powołane, bez istotnych zmian w prawie spółek handlowych, względnie powrotu do koncepcji przedsiębiorstw komunalnych – podkreślają autorzy opinii prawnej.
Z tym jednak nie zgadzają się inni eksperci.
– Już obowiązujący stan prawny dopuszcza taką możliwość, bo z analiz unijnej dyrektywy nie wynika, że te przepisy są aż tak restrykcyjne. W mojej ocenie to nie kwestia możliwości i zakresu wpływania gminy na decyzje spółki komunalnej ma decydujące znaczenie dla ewentualnego odstąpienia od postępowania konkurencyjnego. Bardziej istotna jest konieczność kompleksowej analizy zagadnienia powierzenia w modelu in house, obejmującej nie tylko kwestie przetargowe uregulowane w dyrektywie, ale również wpływu tej decyzji na konkurencję na rynku czy zgodność z zasadami pomocy publicznej – wyjaśnia Wojciech Hartung z Kancelarii Domański Zakrzewski Palinka.

Polskie piekiełko

Prywatni przedsiębiorcy liczą, że rząd i posłowie przychylą się do ekspertyzy BAS i nie zdecydują na odstąpienie od przetargów.
– Przetargi były konsensusem wypracowanym w momencie uchwalania tej zmiany kilka lat temu. Zgodziły się na nie strona samorządowa, firmy i rząd. Odejście od nich teraz byłoby nieporozumieniem i zerwaniem wcześniejszych uzgodnień. Szczególnie, że jak wynika chociażby z ekspertyzy przygotowanej na zlecenie BAS, nie ma takiej potrzeby. Dyrektywa zdefiniowała pojęcie in house. Do tej pory pojawiały się różne interpretacje, więc chodziło o to, aby z tym skończyć – wyjaśnia Jean-Michel Kaleta, prezes zarządu Sita Polska.
Z kolei samorządowcy zapowiadają, że jeśli rząd przychyli się do wniosków, które płyną z tej ekspertyzy, jutrzejsze spotkanie zakończy się awanturą.
– Tezy zawarte w ekspertyzie są kontrowersyjne. Rząd może potraktować ją jak pretekst do umycia rąk od tej sprawy i usprawiedliwienie, by nie wprowadzać in house. To wywoła spór z samorządami, które zabiegają o odstąpienie od przetargów. Nie zamierzamy zrezygnować z walki o zmianę przepisów – zapowiada Krzysztof Choromański ze Związku Miast Polskich.

Procedura zamówień publicznych jest korzystna dla mieszkańców

Tadeusz Arkit poseł PO, przewodniczący podkomisji stałej do spraw monitorowania gospodarki odpadami

W mojej ocenie nie powinniśmy zmieniać obecnie obowiązujących zasad wyłaniania podmiotów, które zajmują się odbiorem odpadów komunalnych. Warto podkreślić, że już na etapie wprowadzenia obowiązkowych przetargów samorządy nie wskazywały kategorycznie, że się nie zgadzają na nie, a kilka znaczących organizacji samorządowych popierało ten zapis. Oczywiście miały pewne obawy, np. że rynek zostanie zdominowany przez zagraniczne firmy i ta zmiana spowoduje upadek rodzimych przedsiębiorstw. Okazały się one jednak przesadne. Obecnie zadania z zakresu odbioru odpadów wykonują w 60 proc. firmy prywatne, a w 40 proc. samorządowe przedsiębiorstwa. Wprowadzenie obowiązkowych przetargów jedynie w kilku procentach zmieniło te proporcje. Należy zauważyć, że procedura zamówień publicznych jest korzystna dla mieszkańców, ponieważ wywołuje konkurencję między rywalizującymi podmiotami o wykonanie tego zlecenia. Sprzyja też ochronie środowiska, a przecież to jest głównym celem zmian w przepisach.