W 2021 r. gminy będą musiały osiągnąć poziom jedynie 20 proc. odpadów przygotowanych do ponownego użycia i recyklingu. W tym roku obowiązuje 50-proc. pułap.
Poziomy będą obliczane według różnych wzorów. Za 2020 r. gminy będą się rozliczać zgodnie ze starym, obowiązującym, który uwzględnia jedynie cztery zebrane selektywnie frakcje (papier, metal, tworzywa sztuczne i szkło). W 2021 r. unijne prawo nie pozwala już na korzystanie z niego – gminy będą musiały rozliczać się z odzysku i recyklingu wszystkich wytworzonych odpadów, w tym bioodpadów (sprawozdania będą składać w 2022 r.)
Jak to możliwe, że cele dotyczycące recyklingu w ustawie tak znacznie obniżono? Na ostatniej prostej prac w Sejmie, podczas drugiego czytania rządowego projektu zmian w ustawie o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, komisja zaproponowała poprawkę, którą stanowi 15-punktowy plan dojścia przez gminy do celu 55 proc. w 2025 r. i osiągania kolejnych pułapów aż do roku 2035, w którym poziom recyklingu odpadów komunalnych ma wynieść 65 proc. Autorzy poprawki skorzystali z możliwości, które dała unijna dyrektywa odpadowa (2008/98/WE z 19 listopada 2008 r.). Nie ma w niej bowiem określonych celów na lata 2021–2024, czyli po wejściu w życie nowej metody obliczania poziomów recyklingu, a jedynie wyznaczony pułap dotyczący 2025 r.
– To próba ochronienia gmin przed wysokimi karami za nieosiągnięcie poziomów w okresie przejściowym. To plasterek, ale nie rozwiązanie o charakterze systemowym. Czasu jest bardzo niewiele – mówi Maciej Kiełbus, partner w Kancelarii Prawnej dr Krystian Ziemski & Partners.
Wiele gmin będzie miało kłopot z osiągnięciem 50 proc. recyklingu w 2020 r. Po przejściu w przyszłym roku na nowy wzór, który uwzględnia bioodpady, poziomy osiągane przez gminy mogłyby spaść nawet do 20 proc. Stanowią one bowiem znaczną część masy odpadów komunalnych, ok. 30 proc. Tymczasem mieszkańcy wciąż segregują je nieprawidłowo, np. wrzucając frakcję bio do foliowych worków. Kawałki plastiku powodują, że pulpa staje się bezużyteczna – nie można z niej wyprodukować kompostu, a więc zaliczyć do poziomu recyklingu. Z każdą toną śmieci poniżej obowiązującego poziomu grożą gminom kary w wysokości opłaty marszałkowskiej (za składowanie) – obecnie jest to 270 zł za tonę.
Piotr Barczak, specjalista do spraw polityk odpadowych zaznacza, że Komisja Europejska jest świadoma, że po wprowadzeniu nowej metody osiągane poziomy recyklingu spadną, ale – jak zaznacza – ustawianie go na poziomie 20 proc. w 2021 r. jest szokujące.
Z kolei Hanna Marliere, ekspertka gospodarki odpadami, dyrektorka Green Management Group, podkreśla, że jeśli dotąd nie udało się samorządom wprowadzić skutecznych metod selektywnej zbiórki, kolejne lata utrwalą tylko nawyk „czekania, bo jakoś to będzie”.
Z art. 3b ust. 1 znowelizowanej ustawy (zajmie się nią wkrótce Senat) wynika, że gminy w 2022 r. będą musiały osiągnąć co najmniej pułap 25 proc. odpadów przygotowanych do ponownego użycia i recyklingu, w 2023 r. – 35 proc., w 2024 r. – 45 proc., w 2025 r. – 55 proc. Wiceminister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba zapewniał na posiedzeniu sejmowych komisji, że inicjatywa nie zmierza do tego, by poziom recyklingu był zmniejszany.
Eksperci podkreślają, że rząd, aby pomóc samorządom, powinien przede wszystkim wprowadzić rozszerzoną odpowiedzialność producenta i wzmocnić recykling, określając minimalne wykorzystanie recyklatu w nowych produktach i ulgi podatkowe.