Przeszło 4 tys. tzw. spraw frankowych wpłynęło od stycznia do kwietnia br. do wydziałów pierwszoinstancyjnych Sądu Okręgowego w Warszawie. To o ponad 300% więcej niż w analogicznym okresie 2019 roku. Natomiast porównując statystyki kwietniowe z obu lat, widać wzrost o prawie 401%.

Sytuacja jest zła też w innych miastach. Zdaniem ekspertów, oprócz standardowych problemów sprawę dodatkowo skomplikowała pandemia. A może być jeszcze gorzej, bo pozwów z pewnością będzie przybywać. Potwierdzają to sami sędziowie, wskazując na szereg problemów, z którymi codziennie muszą się mierzyć.

W polskich sądach przybywa spraw o symbolu 049cf, czyli roszczeń dot. umów bankowych denominowanych lub indeksowanych do franka szwajcarskiego. Od stycznia do kwietnia br. wpłynęło ich 4111 do wydziałów pierwszoinstancyjnych Sądu Okręgowego w Warszawie. To o blisko 302% więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, kiedy było ich 1023.

– Ten znaczny przyrost wynika m.in. z orzeczenia TSUE z października 2019 roku ws. państwa Dziubaków. Natomiast w styczniu br. zostało opublikowane uzasadnienie do tego wyroku, na co czekało wielu klientów i pełnomocników. Obserwujemy, że na rynku wciąż rośnie zainteresowanie tym tematem, więc można założyć, że pozwów w sądach będzie przybywać – komentuje adwokat Jakub Bartosiak z warszawskiej Kancelarii MBM Legal.

Natomiast w kwietniu 2019 roku do SO w Warszawie dotarło 1254 wszystkich spraw, z czego 262 o symbolu 049cf (20,9% ogółu). Rok później tylko tych ostatnich odnotowano 1312 (66,1% ogółu z 1986). Porównując statystyki tylko z tych dwóch miesięcy, widać wzrost liczby pozwów aż o 400,8%. W kwietniu każdy z 63 sędziów otrzymał średnio ok. 20 nowych spraw z tego zakresu.

– Już jest źle, a zapowiada się, że będzie jeszcze gorzej. Przed pandemią nasz sąd rozpatrywał ok. 60-70% spraw frankowych w kraju. One nie muszą wpływać do nas, ale jednak tak się dzieje. Jeżeli ktoś ze Szczecina czy z Jeleniej Góry zawarł umowę z bankiem, który ma siedzibę w Warszawie, to może skierować ten pozew do sądu właściwego dla swojego miejsca zamieszkania lub do sądu w stolicy. A ponieważ w głównej mierze obsługują to kancelarie warszawskie, to wiadomo, gdzie składają pozwy – informuje SSO Sylwia Urbańska, rzecznik prasowy ds. cywilnych Sądu Okręgowego w Warszawie.
Dla porównania, do Sądu Okręgowego w Łodzi wpłynęło już ponad 1200 tego typu spraw, w tym prawie 450 w 2020 roku. Natomiast w SO w Kielcach w drugiej połowie maja tego roku było ich zarejestrowanych ok. 50. Z kolei do Wydziału Cywilnego Sądu Rejonowego w Płocku wpłynęły 2 pozwy w kwietniu i maju br.

– Jest zapaść, którą dodatkowo pogłębiła pandemia. Ponadto w rozporządzeniu – Regulamin urzędowania sądów powszechnych, ale również i w tzw. Tarczach wymieniono kwestie, które uznaje się za pilne. Sprawy dotyczące kredytów frankowych nie znajdują się w tym katalogu– podkreśla Dorota Kordiak, wiceprezes i Przewodnicząca Wydziału Cywilnego Sądu Okręgowego w Zielonej Górze.

Z kolei SSR (del) Tomasz Durlej, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Kielcach, zwraca uwagę na reżimy epidemiczne i sanitarne. Nie można dopuścić do tego, żeby sądy stały się ogniskami zapalnymi jak kopalnie. Trzeba dbać o bezpieczeństwo wszystkich uczestników spraw. A gdyby sędzia zaraził się koronawirusem, to wstrzymane zostaną prace całego wydziału.

– Oprócz pozwów frankowych jest jeszcze mnóstwo innych. Wielu osobom wydaje się, że ich sprawa jest najpilniejsza, a my po prostu nie dajemy rady. Już abstrahuję od pandemii, bo teraz to wszystko będzie trwało jeszcze dłużej. Mamy odraczane rozprawy na odległe terminy, tzn. nawet na jesień. A sprawy frankowej co do zasady nie da się zakończyć na jednym posiedzeniu – mówi SSO Joanna Ciesielska-Borowiec, rzecznik prasowy ds. cywilnych Sądu Okręgowego w Poznaniu.

Natomiast mec. Bartosiak informuje, że w dobie pandemii kancelarie adwokacie pracują nieco inaczej ze względu na obostrzenia w sądach. Z uwagi na mniejszą liczbę rozpraw pełnomocnicy mają więcej czasu na przygotowywanie pozwów frankowych. Wcześniej klient czekał na to ok. 2 miesiące, a ostatnio – 2-3 tygodnie. Ekspert dodaje też, że od niedawna sądy zaczęły bardzo skrupulatnie podchodzić do składanych pism.

– Moim zdaniem, absurdem jest objętość tzw. pozwów frankowych. Przyzwyczailiśmy się, że one standardowo mają po kilkadziesiąt stron. Ale są też takie liczące ponad 200 stron pisma procesowego, a do tego dołączone są kolejne dokumenty. Odpowiedź na pozew to ok. 100 stron. To zdecydowanie wypływa na tempo pracy sądu. To są naprawdę ogromne ilości materiału do przeczytania. Potrzebujemy czasu, żeby zapoznać się z daną sprawą. My jesteśmy tylko ludźmi – dodaje SSO Sylwia Urbańska.

Na czas rozpoznawania sprawy mają wpływ także strony postępowania, co podkreśla ekspert z Kancelarii MBM Legal. I zaznacza, że pomocne jest pisanie zwięzłych, konkretnych pism, z których jasno wynika podstawa żądania i istotne dla sprawy fakty. Pełnomocnicy powinni dążyć do wykazania zasadności roszczenia kredytobiorców bez konieczności przeprowadzania długotrwałego postępowania dowodowego.

– W tej chwili nie znajduję żadnego uzasadnienia, dla którego większość spraw frankowych ma się toczyć w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Tutejsi sędziowie mają w referatach po 500 spraw, czyli zazwyczaj 4-5 razy więcej niż w wielu innych miastach. Teoretycznie możemy zrobić kursy szybkiego czytania, ale to nie rozwiąże sytuacji, bo trzeba przecież wyznaczyć rozprawę, kogoś przesłuchać itd. Naszym zdaniem, ewidentnie należy zabrać część spraw z Warszawy i podzielić je równomiernie pomiędzy sędziów w całym kraju, żeby wszyscy byli podobnie obciążeni – zaznacza sędzia Urbańska.

Klient ma prawo kierować sprawę do sadu właściwego dla siedziby banku, a te w ogromnej większości znajdują się w Warszawie. To nie jest żadne nadużycie czy obejście prawa, co zauważa mec. Bartosiak. I dodaje, że wielu pełnomocników nie chce ryzykować składania pozwu poza stolicą. Nie ma bowiem pewności, czy w mieście X już zajmowano się takimi sprawami. Według eksperta, w Warszawie sędziowie dobrze znają ten rodzaj spraw i są przyzwyczajeni do obszernych pism banków, przygotowywanych przez międzynarodowe kancelarie. W mniejszych miejscowościach sędziowie wobec wciąż niejednolitego orzecznictwa nie mają wyrobionego poglądu w sprawie i potrzebują znacznie więcej czasu na analizę. Dopiero w kilkuletniej perspektywie, po upowszechnieniu się zasad ochrony konsumentów, realne jest częstsze wybieranie innych sądów.

– Jeżeli obecny stan zostanie utrzymany, to nie należy oczekiwać sprawniejszego sądzenia. W innych kwestiach ludzie też czekają na rozstrzygnięcia. Nie orzekamy tylko w sprawach kredytów walutowych. My jako sędziowie, oczywiście nie mamy przyjemności w tym, żeby sprawy zalegały miesiącami i latami, ale niestety tak to może wyglądać – podsumowuje rzecznik prasowy ds. cywilnych Sądu Okręgowego w Warszawie.