Zagrożone są wielomilionowe inwestycje współfinansowane ze środków unijnych. Rząd planuje pomoc, ale może się ona okazać niewystarczająca.
Zagrożone są wielomilionowe inwestycje współfinansowane ze środków unijnych. Rząd planuje pomoc, ale może się ona okazać niewystarczająca.
/>
W gminach uzdrowiskowych problemy gospodarcze wynikające z epidemii kumulują się. Tak jak pozostałe miejscowości w kraju odnotowały one w kwietniu znaczne straty z wpływów z podatków PIT i CIT. W przypadku gmin, które swoją działalność opierają na lecznictwie i turystyce, różnice w kwietniu, liczone rok do roku, wynoszą nawet ponad 90 proc. Tak jest w Świeradowie-Zdroju (strata we wpływie z CIT to 94,33 proc.), w Dusznikach-Zdroju (99,44 proc.), Solcu-Zdroju (96,29 proc.). W ponad połowie z 41 uzdrowisk statutowych (brak danych z czterech gmin) różnice we wpływach sięgają ponad 50 proc. Spadki są także z wpływów z PIT – w zdecydowanej większości gmin uzdrowiskowych oscylują w okolicach 40 proc.
Te samorządy wraz z odpływem turystów tracą również wpływy z opłat uzdrowiskowych i miejscowych. W Busku-Zdroju oznacza to stratę w wysokości 400 tys. zł – w ciągu dwóch miesięcy. Ciechocinek miesięcznie traci 800 tys. zł (400 tys. zł opłaty uzdrowiskowej i 400 tys. zł dotacji uzdrowiskowej).
Lokalni włodarze nie mają wątpliwości, że gospodarka w ich przypadku będzie odmrażać się najwolniej. W typowych miejscowościach uzdrowiskowych gros przyjezdnych stanowią starsi kuracjusze często z chorobami towarzyszącymi. A sanatoria mają być na powrót uruchamiane jako ostatnie.
Część uzdrowisk co prawda powoli otwiera się na przyjezdnych i świadczy usługi, ale w bardzo ograniczonym zakresie. – W obiekcie, który ma ponad 100 miejsc, zjawia się 12–13 osób. Przyjeżdżają głównie turyści jednodniowi: zwiedzają ogrody, wychodzą w góry. Tych, którzy zatrzymują się na noc, jest dosłownie garstka – mówi Jan Golba, burmistrz Muszyny i prezes Stowarzyszenia Gmin Uzdrowiskowych RP.
W Ciechocinku pierwsze obiekty otworzyły się w poniedziałek. – Mamy 5,5 tys. miejsc sanatoryjnych. Osoby, które decydują się, by korzystać z zabiegów rehabilitacyjnych, to przede wszystkim pacjenci w sanatoriach, którzy mają wyodrębnione oddziały szpitalne. W skali całego miasta jest to od 120 do 150 osób, czyli namiastka tego, co zwykle – mówi Leszek Dzierżewicz, burmistrz Ciechocinka, wiceprezes stowarzyszenia.
W gminach uzdrowiskowych rynek pracy jest skonsolidowany wokół lecznictwa i turystyki, bo aby utrzymać status, ograniczają one na swoim terenie działalność przemysłu. W Ciechocinku w obiektach sanatoryjnych zatrudnionych jest 2,5 tys. osób, do tego 1,8–2 tys. pracuje w powiązanych z lecznictwem branżach. – W ponad 10-tys. miejscowości, jaką jest Ciechocinek, 40 proc. mieszkańców jest związane z lecznictwem uzdrowiskowym w szerokim tego słowa znaczeniu – zaznacza burmistrz Dzierżewicz.
Lockdown w uzdrowiskach uderzył także mocniej niż gdzie indziej w spółki odbierające ścieki, odpady i dostarczające wodę. Jeśli stoją sanatoria, a domy wczasowe, hotele i pensjonaty nie przyjmują gości, to nie pobierają wody i nie oddają ścieków. Według Jana Golby spółki komunalne straciły nawet 60 proc. przychodów. W oparciu o planowane przychody były skalkulowane duże inwestycje, m.in. z wykorzystaniem środków unijnych. Muszyna chciała modernizować oczyszczalnię ścieków, ujęć wody, rewitalizację sieci wodociągowej i kanalizacyjnej. – To koszt 81 mln zł. Ale posypały się wszystkie kalkulacje – przyznaje Jan Golba. – Spółka komunalna ma zaciągniętą pożyczkę na wkład własny w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska. Zaproponowaliśmy, aby spłatę przesunąć w czasie lub zamienić pożyczkę na dotację – dodaje. Kłopot mają też spółki odpadowe. W przypadku Muszyny śmieci odbierała spółka komunalna. – Umowy są pozawierane, a odpadów z sanatoriów, pensjonatów nie ma – mówi burmistrz.
Stowarzyszenie Gmin Uzdrowiskowych RP chciałoby szczególnych rozwiązań dla gmin, których gospodarka opiera się na lecznictwie i turystyce. Swoje propozycje zaadresowali do premiera Mateusza Morawieckiego. Dotyczą one refinansowania spadku wpływów z dochodów z tytułu opłaty uzdrowiskowej, podwyższenia udziałów w podatkach PIT i CIT albo refinansowania spadku wpływów w okresie zamknięcia uzdrowisk. Jednym z postulatów jest zmniejszenie finansowego udziału gmin w inwestycjach realizowanych z programów unijnych. Kolejną z propozycji jest wprowadzenie „bonu uzdrowiskowego” w 100 proc. finansowanego ze środków centralnych, by zachęcić do przyjazdu turystów. Gminy uzdrowiskowe chciałyby też zabezpieczenia finansowego ciągłości funkcjonowania kluczowej dla nich infrastruktury.
– Jeśli chodzi o atrakcyjność oferty i jakość świadczonych usług medycznych, polskie uzdrowiska mogą rywalizować z uzdrowiskami Europy Zachodniej. Nie zmarnujmy tego – przekonuje burmistrz Ciechocinka.
Zapytaliśmy resort rozwoju, czy planuje szczególne rozwiązania dla gmin uzdrowiskowych. Odpowiedział, że opracował pakiet rozwiązań dla samorządów, który czeka na przyjęcie przez rząd.
DGP opisywał te propozycje – projekt łagodzi m.in. regułę fiskalną ograniczającą zadłużenie JST dla wydatków na przeciwdziałanie epidemii, a w odniesieniu do równowagi budżetowej uwzględnia ubytki w dochodach podatkowych wynikających z epidemii.
Samorządowcy jednak oceniali, że jest on niewystarczający. Także włodarze gmin uzdrowiskowych zaznaczają, że nie jest to odpowiedź na ich potrzeby.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama