Choć gdańska uchwała krajobrazowa zacznie obowiązywać dopiero za kilka miesięcy, przedsiębiorcy już szykują się na spore wydatki. Muszą wymienić stare szyldy i banery. Inaczej grożą im solidne kary. W podobnym kierunku chcą iść inne miasta.
ikona lupy />
prof. dr hab. Iwona Sagan, kierownik zakładu geografii społeczno-ekonomicznej Uniwersytetu Gdańskiego / DGP
Gdańska uchwała zakazuje m.in. sytuowania tablic i urządzeń reklamowych w odległości mniejszej niż pół metra od tablic z numerami porządkowymi nieruchomości oraz nazwami ulic. Ponadto reklamy nie mogą zawężać chodników czy ciągów pieszych do szerokości mniejszej niż 2 m, a także przysłaniać okien, drzwi oraz detali architektonicznych (z wyłączeniem reklam wykonanych z giętych lamp neonowych oraz znaków bez tła). Uchwała wskazuje też parametry, jakie muszą spełniać innego rodzaju reklamy, szyldy, semafory i wizytówki, a także jak dokładnie muszą być lokowane na budynkach. I nie ma od tego odwrotu – 2 kwietnia 2020 r. minie dwuletni okres przejściowy na dostosowanie się do tych wymogów.
Gdańsk jest jednym z pierwszych miast, które podjąło się porządkowania kraj obrazu. Nie jest to łatwe, bo prawo nie daje konkretnych, prostych rozwiązań. Musimy wciąż szukać dobrego kompromisu. Nasza uchwała była atakowana, skarżona do wojewody, ale udało nam się ją utrzymać w mocy, bo była solidnie przygotowana – mówi zastępca prezydenta ds. zrównoważonego rozwoju i mieszkalnictwa Piotr Grzelak. Dodaje, że dziś nad wyglądem miejskiej przestrzeni czuwają specjaliści, a prawo jest egzekwowane. – Wiem, że jeszcze jest wiele do zrobienia, ale te nasze pierwsze kroki są już dzisiaj bardzo zauważalne – mówi wiceprezydent.

Biznes w kropce

Teraz wiele zależy od przedsiębiorców. Jeśli do 2 kwietnia 2020 r. nie dostosują się do zapisów uchwały krajobrazowej, mogą zapłacić 3240 zł za każdy metr kwadratowy niewłaściwej reklamy. Niektórzy cieszą się z przyjętych regulacji, bo, jak mówią, dzięki temu ich banery nie będą ginąć pośród wielkoformatowych reklam. Inni zwracają uwagę, że część zapisów jest dla nich niejasna. – Na akty wykonawcze czekaliśmy za długo. Teraz zaś jest za mało czasu. Tymczasem zapisy uchwały budzą wiele wątpliwości, a nie ma nawet z kim ich wyjaśnić – skarży się Krzysztof Ogorzałek, członek zarządu Stowarzyszenia Inicjatywa Firm Rodzinnych. Według niego wielu członków stowarzyszenia dowiedziało się o wymogach miasta zupełnie przypadkiem, bo zabrakło szerokiej akcji informacyjnej ze strony miasta, kierowanej do firm. Nie do końca jest to prawda. Na stronie internetowej gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni (ZDiZ) jest poradnik dotyczący uchwały krajobrazowej, powstała też strona na Facebooku z instruktażami i dobrymi praktykami. – Zapraszamy do kontaktu, każda forma współpracy z nami jest możliwa – zapewnia Magdalena Kiljan, rzeczniczka ZDiZ.
Czego obawiają się przedsiębiorcy? – Dokument stanowi, że w jednym budynku lub w ramach jednej ulicy powinniśmy wzajemnie dopasowywać swoje reklamy do siebie. Ale jak mamy to zrobić? – mówi Krzysztof Ogorzałek. Obawia się, że w przypadku nowych nieruchomości będzie pewnie obowiązywać zasada „kto pierwszy, ten lepszy”, a przy starych zwycięży prawo silniejszego, czyli duże sieci sklepów będą chciały narzucić reszcie wygląd szyldów. – W uchwale mowa jest również o możliwym umieszczaniu jednego szyldu. Co jednak z restauracjami, które oprócz szyldu mają na witrynie menu opatrzone logo lokalu? Nie wiemy, czy to będzie dopuszczalne – dodaje Ogorzałek. Magdalena Kiljan zapewnia jednak, że im bliżej wejścia nowych przepisów w życie, tym więcej miasto będzie podawało rozwiązań takich problemów. Na pytanie, co radzi przedsiębiorcom, mówi, że przede wszystkim należy sprawdzić firmę, której chcą powierzyć wykonanie nowej reklamy. – Zanim zainwestują w szyld, powinni się upewnić, czy zleceniodawca zna wymogi naszej uchwały krajobrazowej – mówi. I dodaje, że na przełomie roku miasto we współpracy z Akademią Sztuk Pięknych wystartuje z nowym projektem „Gdańska szkoła szyldów”. – Będziemy uczyć przedsiębiorców, w jaki sposób atrakcyjnie i zgodnie z przepisami zrobić reklamę czy szyld – informuje Kiljan.

Regulacja na próbę

Jak się okazuje, nie tylko Gdańsk bierze się za zaśmiecone reklamami miejskie przestrzenie. Swoją uchwałę krajobrazową przyjęło 28 listopada 2019 r. Świnoujście. Zacznie ona obowiązywać od 1 lipca 2020 r. Hanna Lachowska, główny specjalista w biurze informacji i konsultacji społecznych tamtejszego urzędu miasta, mówi nam, że prace nad projektem uchwały rozpoczęły się już w 2017 r. od konsultacji społecznych z mieszkańcami miasta. Nad przygotowaniem projektu pracował zespół zadaniowy powołany przez prezydenta miasta. Wypracowane przez ten zespół założenia do projektu uchwały były konsultowane podczas paneli dyskusyjnych, w których brały udział poszczególne grupy zainteresowanych. – Wszyscy uznali, że taka uchwała jest potrzebna. Ustalano tylko jej konkretne zapisy. Projekt dokumentu był dwukrotnie wykładany do wglądu i każdy zainteresowany mógł wnieść swoje uwagi, co też następowało – mówi Hanna Lachowska.
Świnoujska uchwała, podobnie jak ta z Gdańska, wprowadza zasady i warunki umieszczania reklam, urządzeń reklamowych oraz małej architektury i ogrodzeń na terenie całego Świnoujścia. – Chodzi o usunięcie z naszej codziennej przestrzeni chaosu, pstrokacizny i bylejakości. Uchwała m.in. wyraźne rozróżnia, czym jest reklama, a czym szyld, ustala, ile powierzchni budynku mogą zająć szyldy, gdzie można umieszczać reklamy, w tym te wielkopowierzchniowe. A także określa zasady w stosunku do obiektów małej architektury oraz ogrodzeń – wyjaśnia Lachowska.

Mnogość uwag

Również Kraków chce wyrzucić ze swojego miasta kiczowate i monstrualne reklamy. Na razie opracowywany jest projekt uchwały w sprawie ustalenia „Zasad i warunków sytuowania obiektów małej architektury, tablic reklamowych i urządzeń reklamowych oraz ogrodzeń”. – Celem jest ochrona istniejącej struktury przestrzennej, cennych historycznie i kulturowo walorów widokowych miasta oraz przeciwdziałanie degradacji i zawłaszczaniu przestrzeni publicznej – opowiada Bożena Kaczmarska-Michniak, dyrektor wydziału planowania przestrzennego Urzędu Miasta Krakowa. Urzędnicy przyjmują jednak do wiadomości uwagi przedsiębiorców do projektu uchwały. Do 27 listopada 2019 r. do urzędu miasta wpłynęły 74 takie uwagi złożone przez 33 podmioty. Osiem z nich postulowało zaostrzenie przepisów. O liberalizację przepisów apelowały 24 podmioty (wśród nich przede wszystkim przedstawiciele branży reklamowej, ale też osoby fizyczne i prawne). Jeden podmiot złożył uwagę zawierającą postulaty liberalizacji pewnych ustaleń, ale zaostrzenia innych. – Uwagi zostaną rozpatrzone przez prezydenta miasta Krakowa w formie zarządzenia publikowanego w internetowym biuletynie informacji publicznej Urzędu Miasta Krakowa – mówi Bożena Kaczmarska-Michniak.

opinia eksperta

Urzędy muszą przyjąć rolę mediatora

prof. dr hab. Iwona Sagan, kierownik zakładu geografii społeczno-ekonomicznej Uniwersytetu Gdańskiego
Czy przy ujednolicaniu reklam wielcy gracze nie narzucą mniejszym swojej optyki? Rolę mediatora powinny przejąć wtym przypadku urzędy, żeby nie zniknęło to, co jest specyficzne dla miasta. Po stronie sektora publicznego są narzędzia pozwalające nakłonić do zmiany szaty graficznej, zwłaszcza wczęściach historycznych. Widzę to tak: skoro miasto ma swoją politykę urbanistyczną, estetyczną, to także ono mówi, wjaki sposób należy się dopasować. Awielcy gracze potrafią być elastyczni, whistorycznych centrach miast można spotkać nawet dopasowane do otoczenia reklamy Biedronki czy Żabki.
Jeśli chodzi o kwestię karania za niewłaściwe reklamy, to niestety doszliśmy do takiej sytuacji, że jedynym skutecznym instrumentem mogącym zmienić chaos w tym zakresie są sankcje finansowe. Szkoda, że tak jest, bo to nie wina inwestorów czy deweloperów, oni działają dla zysku. To wina dotychczasowej słabości władzy publicznej. Jednak nie ma wątpliwości, że kary to obecnie najlepsze doraźne, szybkie narzędzie zmiany sytuacji.