Zamiast gruntownej reformy systemu wyrównującego dochody samorządów, rząd kolejny raz wydłuża kosztowne dla budżetu „tymczasowe” rozwiązanie.
Rada Ministrów w trybie obiegowym przyjęła nowelizację ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego. Zakłada ona, że obecne zasady wpłat, jakich zamożniejsze regiony (w praktyce tylko Mazowsze) dokonują na rzecz biedniejszych, będą utrzymane do 2021 r. włącznie. Z wcześniejszych zapowiedzi Ministerstwa Finansów (MF) wynikało, że jeszcze w tym roku przygotowane zostaną najważniejsze założenia reformy, a zmiany wejdą w życie w 2020 r.
Resort wskazuje, że prace nad nowym kształtem systemu korekcyjno-wyrównawczego prowadzone są w specjalnym zespole, w którym zasiadają m.in. samorządowcy, a swoje wsparcie zaoferował Bank Światowy. W opinii MF mechanizm powinien dotyczyć nie tylko województw, ale również gmin i powiatów. Z kolei strona samorządowa stoi na stanowisku, że konieczne są „znacznie szersze reformy dotyczące finansów JST”. – Należy mieć na uwadze, iż przygotowanie reform wymagać będzie czasu, bowiem ostateczny zakres zmian w dochodach JST musi być wkomponowany w system finansów publicznych – wyjaśnia MF.
Wydłużenie terminu obowiązywania tymczasowego systemu to z jednej strony kupienie sobie przez rząd czasu, a z drugiej – konieczność. Jak bowiem wskazuje MF, dotychczasowe przepisy stracą ważność z końcem tego roku. Ich brak po tym czasie skutkowałby tym, że samorządy województw nie otrzymałyby w 2020 r. i później milionów janosikowego (tzw. części regionalnej subwencji ogólnej), pochodzących z wpłat bogatego Mazowsza. Tylko w tym roku region przeznaczy na rzecz innych województw ponad 500 mln zł. Pieniądze te wpłacane są wpierw do budżetu państwa, a następnie dzielone między inne regiony (w tym roku wpłaty nie otrzyma Dolny Śląsk z uwagi na osiągnięte wskaźniki).
Na czym polega tymczasowy system wyrównawczy, który obecny rząd chce wydłużyć do 2021 r.? Aby to zrozumieć, trzeba cofnąć się do 2014 r. Wtedy to Trybunał Konstytucyjny orzekł, że coroczne wpłaty Mazowsza na janosikowe są zbyt wysokie, bo pozbawiają region istotnej części dochodów pozwalających mu normalnie funkcjonować (na wpłaty kolejnych rat janosikowego województwo musiało nawet zaciągać kredyty). Dlatego też rząd PO-PSL, nie będąc w stanie dokonać kompleksowej reformy systemu, przygotował legislacyjną protezę dla szczebla wojewódzkiego. W efekcie wysokość wpłat Mazowsza radykalnie zmalała z 0,65 mld zł w 2014 r. do 0,27 mld zł w roku 2015. Różnicę we wpłatach (by pozostałe województwa nie były stratne) od tamtej pory pokrywa budżet państwa.
Pierwotnie plan zakładał, że będzie to proteza legislacyjna tylko na 2015 r. Ale wpierw przedłużono te przepisy na 2016 r., a następnie (gdy rządził już PiS) na kolejne trzy lata. Teraz historia się powtarza, a system – w założeniu tymczasowy – będzie obowiązywał przez kolejne dwa lata.
Władze Mazowsza nie rozdzierają szat, mimo że same od dawna czekają na docelową reformę. – Z naszego punktu widzenia ta „przedłużka” jest w miarę korzystna, bo pozostałe województwa nie tracą. Tak czy inaczej suma środków w systemie jest podobna, niezależnie od tego, czy pieniądze dalibyśmy w formie janosikowego, czy w formie janosikowego połączonego z dopłatą z budżetu – ocenia marszałek woj. mazowieckiego Adam Struzik.
Na nasze pytanie o koszty funkcjonowania „przedłużki” MF odpowiada, że projektowane rozwiązania „nie spowodują zwiększenia wydatków ani zmniejszenia dochodów jednostek sektora finansów publicznych, w tym jednostek samorządu terytorialnego, w stosunku do wielkości wynikających z obowiązujących przepisów”.
Należy jednak pamiętać o wkładzie finansowym Skarbu Państwa. Na wyrównanie beneficjentom niższych wpłat janosikowego rząd przeznaczał ostatnio około ćwierć miliarda złotych rocznie. Pieniądze te trafiały do regionów w formie dotacji, którą mogły przeznaczyć na ściśle określony cel – utrzymanie dróg i budowę nowych. Plan rządu zakłada, że w latach 2020–2021 samorządy będą mieć więcej swobody: zamiast dotacji celowej będzie subwencja.
– Rząd chce mieć ciastko i zjeść ciastko – komentuje Rafał Szczepański z inicjatywy społecznej STOP Janosikowe. Kilka lat temu przygotowała ona obywatelski projekt ustawy, pod którym podpisy złożyło 157 tys. obywateli (projekt trafił do Sejmu i już z niego nie wyszedł). – Wyrok TK musi być zrealizowany, a więc trzeba Mazowszu dać upust. Jednocześnie nie chce się zrobić krzywdy biorcom janosikowego. W efekcie budżet państwa dokłada do dysfunkcyjnego systemu, bojąc się reakcji beneficjentów i stawiając na tymczasowe rozwiązania – przekonuje Szczepański.
Na kompleksową reformę janosikowego czeka też Warszawa. Jej władze przekonują, że coroczne daniny stolicy na rzecz mniej zamożnych samorządów są coraz trudniejsze do udźwignięcia. W tym roku miasto przeznaczy na janosikowe rekordową kwotę ponad miliarda złotych. Stołeczni radni Nowoczesnej chcą, by janosikowe zostało albo całkowicie zniesione, albo istotnie obniżone. W tym celu uruchomili specjalną stronę internetową, na której warszawiacy mogą zagłosować za jedną z opcji.
Trybunał orzekł, że janosikowe jest niesprawiedliwe już w 2014 r.