Włodarze w ciągu miesiąca muszą przedstawić radnym plany wpływów i wydatków na 2020 r. Główny problem: mniej wolnych środków.
W przyszłym roku udział samorządów we wpływach z PIT wstępnie wyniesie 38,16 proc. – taką informację przekazał lokalnym władzom resort finansów. Ta informacja w praktyce oznacza zielone światło dla startu prac nad przyszłorocznymi budżetami gmin i powiatów. Ich projekty muszą być przedstawione samorządowym radnym najpóźniej do 15 listopada.
Dochody Warszawy z PIT stanowią ponad 36 proc. tegorocznych dochodów miasta ogółem, a kwoty zawarte w subwencji ogólnej to prawie 12 proc. W sumie to prawie połowa wpływów stolicy. Władze miasta na razie nie mówią konkretnie, jakiego poziomu dochodów czy wydatków spodziewają się w 2020 r. Dużo chętniej mówią o ryzyku związanym z wykonaniem planu finansowego. Najbardziej obawiają się skutków zmian związanych z podatkiem dochodowym jak zerowy PIT dla osób do 26. roku życia, obniżenie stawki podatku z 18 do 17 proc., podwyższenie kosztów uzyskania przychodów czy zniesienie ograniczenia rocznej podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe.
– Łączne ubytki dochodów m.st. Warszawy w skali roku wyniosą w 2020 r. 810 mln zł – podaje Ewa Rogala ze stołecznego ratusza.
Drugi czynnik ryzyka identyfikowany przez władze stolicy to skutki likwidacji użytkowania wieczystego na gruntach mieszkalnych. Według władz miasta ubytek dochodów z przekształcenia wieczystego użytkowania w prawo własności planowany jest na poziomie 340 mln zł.
– Jedynie w 2020 r. ubytek ten może zostać złagodzony przez wpłaty jednorazowej opłaty za przekształcenie w kwocie 140 mln zł uwzględniającej 98- lub 99-proc. bonifikatę uchwaloną przez radę m.st. Warszawy – mówi Ewa Rogala.
Poważnym zagrożeniem według warszawskiego samorządu jest też rosnące janosikowe. W tym roku miasto dokonało wpłaty na rzecz mniej zamożnych gmin i powiatów na kwotę 1,05 mld zł. W przyszłym roku będzie to ponad 1,2 mld zł.
Konkretne założenia dotyczące dochodów i wydatków ma już Gdańsk. Dochody ogółem mogą tam w przyszłym roku wynieść niecałe 3,8 mld zł (w tym roku to niespełna 3,4 mld zł). Z kolei wydatki majątkowe (a więc głównie inwestycyjne) oszacowano na 864,8 mln zł (848 mln zł w tym roku). Zdaniem samorządu trzy rzeczy w 2020 r. wpłyną na poziom dochodów miasta w porównaniu z rokiem 2019. To ustawowe zmiany w PIT (ubytek na 136 mln zł), rozszerzenie programu 500 plus na wszystkie dzieci oraz wzrost PKB.
W Bydgoszczy obawy budzi poziom wolnych środków budżetowych. – Obecnie ze względu na szeroki zakres niekorzystnych zmian prawnych, skupiamy się na obliczeniu wartości nadwyżki operacyjnej, która ma decydującą rolę przy określaniu zdolności do rozwoju. Już dziś widać jednak, że ulegnie ona znacznemu obniżeniu – mówi Piotr Tomaszewski, skarbnik miasta.
W zeszłym roku nadwyżka ta wyniosła 251 mln zł. Tymczasem spadek dochodów z PIT miasto szacuje na 70 mln zł. Do tego dochodzi „konieczność dofinansowania podwyżek dla nauczycieli ze względu na zbyt małe środki udostępnione przez stronę rządową” – to kolejne 20 mln zł. Inne ustawy i zmiany (w tym m.in. minimalne wynagrodzenie) to wydatek rzędu 10 mln zł.
– Ubytek 100 mln zł środków bieżących to duży problem, który naruszy sytuację finansową i zdolność do rozwoju miasta – ocenia Piotr Tomaszewski. Jego zdaniem, mówiąc o zagrożeniach dla samorządowych budżetów na 2020 r., należy mieć również na uwadze kryzys gospodarczy, który jest już widoczny w Niemczech.
– Nie można zapomnieć również o cenach energii, paliw, zanieczyszczeniu środowiska generujących negatywne konsekwencje ekonomiczne. Miasta mają równocześnie rozpoczęte programy inwestycyjne, dla których zbudowano konstrukcję finansową ujętą w wieloletnich prognozach finansowych. Prognozach, które na dziś zdezaktualizowały się – przyznaje skarbnik.
Poznań jest w trakcie określania zadań, na które będzie mniej pieniędzy w przyszłym roku. Pierwsze szacunki mówią o konieczności ograniczenia wydatków na bieżące funkcjonowanie miasta o 130 mln zł. Wskutek zmian w PIT dochody mogą się uszczuplić w przyszłym roku o 175 mln zł, a dopłata do oświaty wzrośnie o ponad 100 mln zł.
Wieloletnie prognozy finansowe się zdezaktualizowały