Współczesne miasta w małym stopniu przypominają swoje wersje sprzed kilku dziesięcioleci, a szybkość, z jaką się zmieniają, zadziwia. Miasta, podobnie jak technologie, stają się „smart”, ale co to naprawdę znaczy? I czy polskie miasta to już smart cities? Liczne przykłady z Polski to potwierdzają, a wśród miast, mogących się poszczycić certyfikatem smart city ISO 37120, pierwsza była Gdynia.
Współczesne miasta w małym stopniu przypominają swoje wersje sprzed kilku dziesięcioleci, a szybkość, z jaką się zmieniają, zadziwia. Miasta, podobnie jak technologie, stają się „smart”, ale co to naprawdę znaczy? I czy polskie miasta to już smart cities? Liczne przykłady z Polski to potwierdzają, a wśród miast, mogących się poszczycić certyfikatem smart city ISO 37120, pierwsza była Gdynia.
Polskie miasta szybko nadrobiły dystans dzielący je od miast zachodnioeuropejskich. Przyczyniły się do tego w równym stopniu środki unijne, determinacja i wizjonerskie działania włodarzy dużych polskich miast. Dzisiaj wyzwaniem staje się zaspokojenie wielorakich potrzeb mieszkańców, a samo ich zdefiniowanie nie jest wcale łatwe. Nie ma jednego wzorca idealnego miasta. Każde jest specyficzne – ma innych mieszkańców, infrastrukturę, poziom usług komunalnych. Samo musi znaleźć sposób na to, jak tworzyć odpowiednią przestrzeń do życia dla swoich mieszkańców. Podpowiedzią, jak czynić to dobrze i efektywnie, jest idea „smart city”, która w Gdyni potwierdziła swoją użyteczność. Bartosz Bartoszewicz, wiceprezydent Gdyni ds. jakości życia, tak definiuje to wyzwanie:
– Według nas „smart city” jest to cała filozofia, z której wynika, że konsekwentnie stawiamy na stałe podnoszenie jakości życia w mieście. Chcemy, by Gdynia była miastem ludzi szczęśliwych. Wbrew pozorom nie zawsze oznacza to to samo, co mieszkańcy zadowoleni. Zadowolonym można być na przykład z funkcjonowania komunikacji w mieście, ale Gdynia kładzie też nacisk na budowanie relacji: pomiędzy samymi mieszkańcami – sąsiadami, rodzicami w szkole, społecznikami w danej dzielnicy, ale też między administracją a mieszkańcami. Takie podejście zakłada spójne działania w każdej dziedzinie i uważam, że pojedyncze, oderwane od siebie projekty mogą dawać co najwyżej efekt PR-owy, ale nie gwarantują budowania zaangażowanej w sprawy swojego miasta społeczności. Musimy też pamiętać, że efekty poznamy w perspektywie wieloletniej i nie są one możliwe do osiągnięcia niejako „od razu” – mówi wiceprezydent Gdyni.
W dobie walki z zanieczyszczeniem środowiska oraz zwiększającej się świadomości mieszkańców każde dojrzałe miasto powinno opracować i wdrożyć lokalną politykę ekologiczną. Gdynia posiada program ochrony środowiska, który konsekwentnie wdraża, dzięki czemu stan powietrza w tym mieście jest jednym z najlepszych w kraju.
Najlepszym tego przykładem jest wyróżnienie dla Gdyni w 6. edycji jednego z największych ekologicznych konkursów miejskich Eco-Miasto. Konkurs nagradza i wyróżnia te z polskich miast, które są najbardziej zaangażowane w ekologię. Poprawiła się również sytuacja związana z uciążliwościami powodowanymi przez miejski hałas. Coraz mniej osób mieszka w obszarach ze stwierdzonym przekroczeniem dopuszczalnego poziomu hałasu, co oznacza kurczenie się tych obszarów. Gdynia ma czyste plaże, które corocznie uzyskują certyfikat „Blue Flag”, woda w kranach nadaje się wprost do picia, a wody powierzchniowe stają się coraz czystsze dzięki wielomilionowym inwestycjom w kanalizację deszczową.
Gdy miasta poszukują optymalnych rozwiązań dla poprawy jakości życia mieszkańców, często zwracają się w stronę biznesu, w sposób naturalny tam właśnie szukając najlepszych rozwiązań. Niestety, w większości przypadków nie istnieją technologie, które mogłyby zostać wdrożone bezpośrednio, i to głównie z uwagi na specyfikę i różnorodność funkcjonowania samorządów. Obecnie, aby móc dostarczyć optymalne rozwiązania, samorządy podejmują działania, które pomagają wybrać najlepsze rozwiązania dla swoich miast. Dla rozpoznania różnych propozycji stosowany jest dialog techniczny, czyli wstępne konsultacje rynkowe, które wynikają z art. 40 dyrektywy 2024/24 UE z 12 października 2012 r.
Kolejną możliwością współpracy jest przeprowadzenie pilotażu, który umożliwia samorządom poznanie, choćby w przybliżeniu, efektywności wybranej technologii bez ponoszenia zbędnych kosztów. Ciekawą propozycją może być również partnerstwo publiczno-prywatne, czyli rozwiązanie oparte na umowie długoterminowej, zawieranej pomiędzy samorządem a podmiotami prywatnymi, które umożliwia świadczenie usług o charakterze publicznym. Ta forma współpracy również nie wymaga ponoszenia wysokich kosztów implementacji technologii i pozwala je finansować z wypracowanych przez gminy oszczędności, będących wynikiem wdrożonych technologii.
Gminy podejmują starania, aby zdigitalizować jak najwięcej usług, poczynając od możliwości składania wniosków drogą elektroniczną, ale też, aby integrować ich dostępność w jednym miejscu. Tak dzieje się w Gdyni, która elektroniczny obieg dokumentów wprowadziła już w 2013 roku, a system jest cały czas udoskonalany i rozwijany. Działa też Cyfrowy Urząd o funkcjonalności zbliżonej do ePUAP, w ramach którego udostępniono największą w Polsce liczbę formularzy elektronicznych, które można złożyć online. Średnio w roku notowanych jest aż 25 tysięcy wejść na tę platformę. Oczekiwania mieszkańców są bardzo jasne – nie chcą tracić czasu na załatwianie spraw urzędowych i oczekują narzędzi cyfrowych, opartych zarówno na dostępie do sieci internetowej, jak i funkcjonalnych aplikacjach na urządzenia mobilne. Obecnie powstają nowe usługi cyfrowe, spełniające obowiązek dostępności do usług miejskich.
– Gdynia przygotowuje portal dla mieszkańców, który umożliwi im dostęp do wszystkich usług, pozwalając jednocześnie na zarządzanie danymi. Ponadto digitalizacja to szeroki dostęp do szerokiej gamy danych publicznych, którymi dysponują samorządy. Gdynia publikuje swoje zbiory danych poprzez takie portale jak: OtwarteDane.Gdynia.pl czy otwarty portal wskaźników oświatowych: www.edukacja.gdynia.pl. Szczególnie ten ostatni jest bardzo efektywnym narzędziem do zarządzania oświatą i pozwala na obiektywne i transparentne zarządzanie kosztami w edukacji – wyjaśnia Bartosz Bartoszewicz.
– Miasto „smart” to miasto szyte na miarę potrzeb jego mieszkańców. Dotyczy to każdej sfery życia. Jest wiele rozwiązań technologicznych, które mogą to wspierać, ale to jedynie narzędzia. Najważniejsze jest określenie celu i potrzeb miasta – konkretnego, bo każde jest inne. Rozwiązania z zakresu smart city przejawiają się we wszystkich obszarach funkcjonowania samorządu i w wielu z nich nie trzeba żadnych nowych uwarunkowań. To po prostu kwestia filozofii i właściwego myślenia o tym, że miasto powinno dostrzegać potrzeby mieszkańców, dobierać najlepsze rozwiązania i je wdrażać. Czasami trudność polega na tym, że działamy jako samorząd w istniejącym otoczeniu prawnym i biznesowym. Co do samych rozwiązań z obszaru ICT (Information and Communication Technologies) – najważniejszym kapitałem są ludzie, którzy mają świetne pomysły. Jestem przekonany, że w polskich samorządach mamy wielu pionierów i że idea smart city z marzenia już została przekuta w rzeczywistość – podsumowuje Bartosz Bartoszewicz.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama