Kilka miesięcy po wyborach w niektórych miejscowościach, gdzie doszło do zmiany władzy, rozpoczyna się czas rozliczeń i wdrażania planów naprawczych. Nowi włodarze nie kryją zaskoczenia złym stanem budżetu, za który teraz biorą odpowiedzialność.
DGP
Nie są w dziesiątce najbardziej zadłużonych gmin w Polsce. Nie grozi im los Ostrowic. Ale dziury w miejskiej kasie są tak duże, że zamiast inwestować, muszą zaciskać pasa. Nie o to chodziło nowym włodarzom, nie to obiecywali wyborcom. Ale w takiej sytuacji się znaleźli i muszą szybko reagować.
Okładka TGP 17 maja 2019 r. / Dziennik Gazeta Prawna
Choć zrozumiałe są doniesienia do prokuratury na poprzedników (w razie uzasadnionego podejrzenia nieprawidłowości należy o nich zawiadomić), to jednak nie naprawią one stanu gminnych finansów. Podobnie jak publiczna wymiana ciosów z byłymi włodarzami. Ta nie dość, że nie tylko nic nie daje, to wręcz może utrudnić współpracę z bankami, które wiedząc o kłopotach miasta, przestaną je postrzegać jako wiarygodnego partnera.
Co w takim razie powinien zrobić nowy włodarz? Najpierw przeprowadzić kompleksowy bilans otwarcia, by dokładnie wiedzieć, gdzie jest problem. Dobrym pomysłem jest też audyt zewnętrzny – takie popatrzenie z boku może pomóc w zobaczeniu tego, co na pierwszy rzut oka niewidoczne, a znaczące. Potem trzeba rozejrzeć się po urzędzie i tam poszukać oszczędności. Może na szkoleniach czy dostępie do służbowych aut – jak w Kielcach. Czasem nie da się też uniknąć zwolnień.
Kolejny krokiem jest restrukturyzacja długu i wprowadzenie planu naprawczego. Na taką drogę zdecydował się np. Chełm. – Bez tego nasze problemy się pogłębią i znajdziemy się na skraju bankructwa – mówi wprost prezydent miasta Jakub Banaszek. Miasto jest na granicy dopuszczalnych wskaźników określonych w ustawie o finansach publicznych, dlatego niewykluczone, że konieczne będzie wprowadzenie programu postępowania naprawczego we współpracy z RIO. Taką procedurę przechodzi dziś 15 jednostek samorządowych. Jedną z nich jest kilkunastotysięczne Lubsko, które zadłużało się, by mieć wkład własny na inwestycje. Teraz przez trzy lata nie może m.in. brać kredytów i pożyczek, udzielać poręczeń i gwarancji, tworzyć funduszu sołeckiego. Jaki z tego wniosek? Lepiej brać się do pracy naprawczej szybko, by zostało kadencji na realizację choć części planów zapowiedzianych w kampanii wyborczej.