Z ich wyliczeń wynika, że tylko w 2018 r. dopłaciły do nauczycielskich pensji i utrzymania szkół prawie 23,5 mld zł.
Lokalne władze – obok nauczycieli prowadzące własną „wojnę edukacyjną” z rządem – tłumnie zjadą dziś do Warszawy. Samorządowcy narzekający na zbyt niską subwencję oświatową zamierzają przedstawić „prawdziwe dane” o sytuacji szkolnictwa.
Na Samorządową Debatę Oświatową ma przyjechać ok. 300 gości. – Będzie ona poświęcona finansowaniu i – mamy nadzieję – zainicjuje poważną dyskusję o przyszłości edukacji w Polsce – zapowiada Związek Miast Polskich (ZMP), jeden z organizatorów wydarzenia. Zaproszeni na nie zostali także rządowi oficjele. Ale jeszcze wczoraj szanse na to, by na debacie pojawił się którykolwiek z nich, były żadne.
– W kancelarii premiera usłyszeliśmy, że Mateusza Morawieckiego nie będzie i raczej nikogo nie przyśle. To samo powiedzieli nam przedstawiciele Ministerstwa Edukacji Narodowej. Nie jest to dla nas zaskoczenie, bo minister Zalewska ignoruje nas nie od dziś. Tylko resort finansów podobno wciąż się zastanawia nad oddelegowaniem kogoś – mówi nam osoba zaangażowana w przygotowanie debaty.
Samorządowcy nie kryją rozczarowania. – Premier chwilę temu zapraszał do okrągłego stołu rząd, związki zawodowe, nauczycieli i rodziców. Nie słyszałem, by zapraszał na spotkanie nas – dodaje Andrzej Porawski z ZMP.
Pytania o udział w debacie rządowych urzędników zadaliśmy w KPRM, MF i MEN. Nie uzyskaliśmy jednak jednoznacznych deklaracji. Zaproszenia nie otrzymali żadni polityczni liderzy – taką zasadę przyjęli organizatorzy debaty. Swoją obecność potwierdził za to Sławomir Broniarz z ZNP. Pojawić się mogą, z własnej inicjatywy, politycy partii opozycyjnych. PiS też tego nie wyklucza.
– Myślę, że kogoś wyślemy, ale bardziej jako obserwatora. Jeśli dążymy do okrągłego stołu ws. oświaty, konkluzje z tej debaty mogą być dla nas przydatne – ocenia jeden z posłów partii.
W trakcie dzisiejszego spotkania przedstawiony zostanie „Raport o finansowaniu oświaty w Polsce w latach 2004–2018”. Skąd taki okres? W 2003 r. uchwalono, obowiązującą do dziś, ustawę o dochodach jednostek samorządu terytorialnego (JST). Dla władz lokalnych jest ona podstawą funkcjonowania systemu edukacji – mówi m.in. o subwencji oświatowej, którą rząd wypłaca corocznie samorządom. Zdaniem lokalnych władz – wedle tych przepisów – rząd powinien zwiększać subwencję za każdym razem, gdy nakłada dodatkowe zadania oświatowe (lub zmniejszać, gdy zadań ubywa).
Autorzy raportu podzielili badany okres na dwa etapy. Pierwszy dotyczy lat 2004–2016. Wówczas problemem było to, że w subwencji nie uwzględniano podwyżek płac dla wszystkich pracowników oświaty, a jedynie dla nauczycieli. „Tylko raz – w 2005 r. – udało się wynegocjować korektę subwencji w stosunku do pierwotnie ustalonej” – podają autorzy opracowania. W efekcie, jak wskazują, dopłata samorządów w każdym kolejnym roku rosła, sięgając w 2016 r. ponad 17,7 mld zł. Stanowiło to już 42,3 proc. kwoty otrzymanej subwencji oświatowej, która pokrywała już tylko 90,4 proc. wydatków płacowych w oświacie.
W kolejnym okresie 2017–2018, zdaniem lokalnych władz, nastąpił „skokowy wzrost luki pomiędzy kwotą subwencji a wydatkami bieżącymi samorządów na oświatę”. Jak wskazują, to efekt m.in. rezygnacji z ustawowej gwarancji wysokości dopłaty, braku wystarczających pieniędzy na wprowadzenie reformy systemu oświaty i niedoszacowania przez rząd kwot subwencji w latach 2017 i 2018.
– Koszty zmian w systemie oświaty oraz niedoszacowania środków przekazywanych samorządom na podwyżki płac nauczycieli w latach 2017–2018 szacujemy na 6,6 mld zł – podają autorzy raportu. Dodają, że w tych latach wzrosły także niemal dwukrotnie (o prawie 5 mld zł) nieobjęte subwencją wydatki majątkowe (inwestycyjne) w oświacie, w związku z koniecznością dostosowania szkół, zwłaszcza podstawowych, do wymogów reformy. – Luka finansowa oświaty w ciągu dwóch lat wzrosła do 23,45 mld zł (54,3 proc. otrzymanej subwencji oświatowej, która pokrywała jedynie 85 proc. wydatków płacowych) – podsumowuje raport.
Władze Warszawy zapowiadają, że uczestnicy debaty będą postulować o „większą swobodę samorządów w realizacji zadań oświatowych”. – Gminy apelują do władz centralnych o zwiększenie środków, które pomogą wesprzeć nauczycieli, jak również pokryć koszty związane ze skutkami „deformy” w systemie edukacji – informuje stołeczny ratusz.
MEN nie zgadza się z wyliczeniami samorządowców. Zwraca uwagę, że subwencja oświatowa w tym roku wzrosła o ponad 2,8 mld zł. Ponadto zwraca uwagę, że lokalne władze „z własnej woli płacą nauczycielom więcej, niż zobowiązuje ich do tego prawo” (chodzi o Kartę nauczyciela) i że skala tych „nadpłat” wyniosła aż 1,4 mld zł w 2017 r. MEN podnosi też, że nie ma przepisu, z którego wynikałoby, że budżet państwa gwarantuje środki na pokrycie wszystkich wydatków oświatowych samorządów.