Przeciągająca się wypłata środków z Funduszu Dróg Samorządowych zagraża tegorocznym planom inwestycyjnym gmin i powiatów. Przez możliwą kumulację przetargów w drugiej połowie roku mogą one mieć problem ze znalezieniem wykonawców robót.
Choć gminy i powiaty już we wrześniu ubiegłego roku złożyły wnioski na modernizację dróg lokalnych, które, jak słyszymy w Ministerstwie Finansów, opiewają na ok. 1,5 mld zł – to projekty inwestycyjne i tak wciąż stoją w miejscu. – Od początku marca otrzymujemy sygnały od firm, że na ich terenie w porównywalnych okresach lat wcześniejszych przetargów było znacznie więcej niż teraz. Niektóre gminy i powiaty w ogóle ich nie ogłaszają, czekając na dofinansowanie – mówi DGP Barbara Dzieciuchowicz, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa (OIGD). Jest już kwiecień…, branża obawia się, że cały ten rok będzie dla niej stracony.

Przyczyny zastoju

Zeszłoroczny nabór prowadzony był jeszcze w ramach „Programu rozwoju gminnej i powiatowej infrastruktury drogowej na lata 2016–2019”, czyli z tzw. schetynówek. Rząd PiS nie chciał go jednak kontynuować i od tego roku wprowadził własne rozwiązanie – Fundusz Dróg Samorządowych (FDS), w ramach którego w tym roku do rozdysponowania jest ok. 6 mld zł. Co prawda to kwota kilkakrotnie wyższa niż w przypadku zeszłorocznych schetynówek, ale, jak pisaliśmy kilka tygodni temu w Tygodniku Gazeta Prawna (DGP nr 43), wcale nie jest pewne – z powodu zastosowanego przez rząd mechanizmu finansowego – czy cała ta suma faktycznie trafi do JST.
Niemniej jednak niezależnie od tego problematyczne okazało się także przejście ze starego programu do nowego. Zdecydowano bowiem, że projekty zgłoszone w ubiegłorocznym naborze poczekają na uruchomienie naborów w ramach FDS, ale przy rozpatrzeniu wniosków będą miały pierwszeństwo.
– W 2019 r. ze środków FDS zostaną sfinansowane wnioski złożone we wrześniu 2018 r. w ramach naboru do „Programu rozwoju gminnej i powiatowej infrastruktury Drogowej”. Dopiero w przypadku niewykorzystania środków na zadania przeniesione z tego programu do FDS zostanie zorganizowany dodatkowy nabór wniosków na rok 2019 r. – wyjaśnia Adrianna Księżnik ze śląskiego urzędu wojewódzkiego.
Rząd miał początkowo plan, by nabory do środków z FDS odbyły się w styczniu, a nie na przełomie marca i kwietnia tego roku. Pomysł ten jednak nie wypalił – dopiero 21 lutego Ministerstwo Finansów zaakceptowało plan finansowy FDS, który został przedłożony przez resort infrastruktury z początkiem stycznia br. Już to spowodowało niemały poślizg w uruchomieniu naborów w ramach FDS.

Nieruszone projekty to strata czasu

Samorządowcy nie rozumieją, dlaczego uniemożliwia się realizację projektów z wrześniowego naboru. – Schetynówki to był odrębny program rządowy, mający odrębną alokację środków. FDS jest nowym narzędziem, z osobnym finansowaniem. To nie jednostki samorządowe wstrzymywały się z przetargami, po prostu czekały na dofinansowanie rządowe. Moim zdaniem można było to dofinansowanie uruchomić wcześniej, zanim FDS ruszył – ocenia Grzegorz Kubalski ze Związku Powiatów Polskich. Wtóruje mu Barbara Dzieciuchowicz z OIGD. – Ostatnie miesiące poszły trochę na straty. Wnioski składane w starym programie mogły być uruchomione na początku tego roku, dzięki czemu aktualnie byłyby one na etapie przetargów lub w realizacji. Ustawa o FDS weszła w życie na początku grudnia, nabory ruszyły w marcu, co oznacza, że gotowe projekty przez pół roku leżały odłogiem – dodaje.
OIGD już interweniowało w sprawie zamrożonych przetargów w Ministerstwie Infrastruktury. Zdaniem przedstawicieli izby istnieje ryzyko, że wszystkie środki nie zostaną wydatkowane, zwłaszcza gdy pojawią się jakieś komplikacje przy przetargach (np. odwołania, konieczność ponowienia niektórych postępowań).
– Branża drogowa ma określone moce przerobowe. Jeśli w drugiej połowie roku dojdzie do kumulacji przetargów, może się okazać, że do niektórych z nich nikt się nie zgłosi – mówi prezes OIGD. Przestrzega też, że nagła kumulacja dużej liczby przetargów w jednym czasie może spowodować istotny wzrost kosztów realizacji inwestycji. Mówiąc inaczej – firmy, widząc, że jest duży popyt na ich usługi ze strony gmin i powiatów, zaczną windować ceny. W marcu w piśmie do resortu infrastruktury OIGD wskazywało, że zasadne byłoby zatwierdzenie wszystkich wniosków o dofinansowanie z poprzedniego naboru, tj. z września 2018 r. w ramach „Programu rozwoju gminnej i powiatowej infrastruktury drogowej na lata 2016–2019” już teraz, bo gotowe projekty niepotrzebnie czekają na realizację. – Natomiast nowy nabór, w ramach Funduszu Dróg Samorządowych, powinien dotyczyć tylko pozostałych jeszcze środków – pisał OIGD .

Resort infrastruktury: ruch jest po stronie premiera

Zgodnie z ustawą o Funduszu Dróg Samorządowych (Dz.U. z 2018 r. poz. 2161 ze zm.) wojewoda przekazuje listę zadań przyjętych do dofinansowania ministrowi infrastruktury, a on z kolei premierowi. Szef rządu zatwierdza ostateczne wersje list, może też dokonać w nich zmian, np. wskazać dodatkowe zadania do dofinansowania. Z informacji, jakie uzyskaliśmy w resorcie, wynika, że dokumenty wyszły z MI i na dzień zamykania numeru były na biurku premiera Mateusza Morawieckiego. – Listy zadań z poszczególnych województw zostały już zweryfikowane przez ministra infrastruktury i przekazane do zatwierdzenia przez prezesa Rady Ministrów zgodnie z procedurą przewidzianą w ustawie o Funduszu Dróg Samorządowych. Po zatwierdzeniu zadań przez premiera, wojewodowie przystąpią do podpisywania umów z samorządami o dofinansowanie realizacji poszczególnych inwestycji – informuje biuro prasowe MI.
Podobną informację uzyskała Ogólnopolska Izba Gospodarcza Drogownictwa. Ale to wcale jej nie uspokoiło. – Mimo że dokumentacja jest już u premiera, to w dalszym ciągu mamy do czynienia z opóźnieniem przetargów. Poza tym ustawa nie nakłada na szefa rządu terminu, w jakim powinien zatwierdzić te projekty. Oceniamy, że jeśli do końca kwietnia decyzji premiera nie będzie, to staniemy przed realnym problemem – stwierdza Barbara Dzieciuchowicz. Czy tak się stanie? Nie wiadomo – kancelaria premiera, do momentu zamknięcia tego numeru SIA, nie odpowiedziała na nasze pytania.
Samorządowcy w ogóle nie rozumieją, czemu wnioski ma oceniać premier, skoro nabory już się odbyły. – Być może chodzi o zrobienie kwerendy, gdzie warto będzie się pojawić i przeciąć wstęgę w najbliższych miesiącach – ocenia Leszek Świętalski ze Związku Gmin Wiejskich RP. Jego zdaniem PiS wręcz specjalnie przesunął w czasie realizację inwestycji z programu schetynówek, bo jest rok wyborczy. – Dzięki temu będzie mnóstwo okazji do podpisywania umów i organizowania konferencji prasowych – dodaje z przekąsem Świętalski. Ale są i bardziej spiskowe teorie – że przeciągniecie w czasie wypłaty środków z FDS to celowe działanie. Jak mówi nam jeden z samorządowców, przez to, że projekty zatwierdza premier i że ma on wpływ na część środków z FDS, jest pole do rozdzielania pieniędzy według klucza politycznego. – Jeśli tak się stanie, to w ogólnej puli projektów – tych pochodzących ze schetynówek i tych z FDS – nie będzie się to aż tak rzucało w oczy. Sprawa zostanie po prostu rozmyta – ocenia nasz rozmówca, który nie chce ujawniać swoich personaliów.