Czy samorządy podejmą wreszcie realną walkę z mieszkańcami, którzy trują sąsiadów, a o wymianie pieców nie myślą. Czy zmobilizują ich do tego wojewódzkie inspektoraty ochrony środowiska, które za ignorowanie uchwały antysmogowej będą mogły karać nawet przed wydaniem zaleceń pokontrolnych?
Dziennik Gazeta Prawna

Od wejścia w życie ustawy antysmogowej (nowelizacja prawa ochrony środowiska z 2015 r.) minęły już ponad trzy lata, z kolei od uchwalenia na jej podstawie pierwszych wojewódzkich programów ochrony powietrza (dalej: POP) minęły dwa. Niestety, wiele gmin nadal POP ignoruje. Niektóre nie mają pieniędzy, a innym się po prostu nie chce. Dzieje się tak, choć prawo ochrony środowiska (dalej: POŚ) już teraz stanowi, że organ niedotrzymujący terminów realizacji zadań określonych w programach ochrony powietrza oraz planach działań krótkoterminowych podlega karze od 50 do 500 tys. zł (art. 351a POŚ). W praktyce ukaranie gmin za to nie jest bowiem takie proste. Wkrótce jednak – za sprawą przygotowanej przez rząd nowelizacji POŚ – ma się to zmienić. Po pierwsze kara za brak działań zmniejszających emisję pyłów ma być natychmiastowa, a po drugie zarządy województw będą zobligowane monitorować działania gmin i przekazywać informacje w formie sprawozdania ministrowi środowiska. Przed JST, które do tej pory nic nie robiły, ciężkie czasy. Muszą się zmobilizować i zacząć wreszcie na poważnie sprawdzać, czy mieszkańcy do ogrzewania domów nie używają byle czego.

– Małe gminy nie mają wpływu na to, w jakim terminie mają wypełnić wymagania programu ochrony powietrza – mówi Leszek Świętalski, sekretarz generalny Związku Gmin Wiejskich. – Karanie ich za to, wymachiwanie szabelką przez rząd, to jakieś nieporozumienie – dodaje samorządowiec. I przekonuje, że rząd i gminy powinny być partnerami i razem tworzyć realny program pozbycia się smogu, a nie być tylko chłopcem do bicia. – Bo kasy gminne to nie są wory bez dna, które tylko czekają na rządowe pomysły. A mamy w tej chwili bardzo poważny problem z nauczycielami czy choćby gospodarką odpadami i na wszystko nam nie starcza – konkluduje Świętalski.
– Dla mnie kara nawet rzędu 50 tys. zł, a więc najniższa ustawowa, będzie problemem – mówi nam jeden z burmistrzów. Dodaje, że nie ma pieniędzy na walkę ze smogiem, inną kwestią jest to, że także mieszkańcy nie są nią zainteresowani. – Idąc zimą wieczorem, palcem mogę wskazać domy, w których pali się wszystkim, co wpadnie pod rękę. O wymianie pieców nikt jednak nie chce słyszeć. Nawet jak mówię ludziom, że teraz jest rządowa dopłata. Ale żeby gmina po zmianie przepisów nie poszła w przyszłości z torbami, trzeba będzie chyba sięgnąć po kary – dodaje.