Rząd analizuje możliwość stworzenia Centralnego Rejestru Wyborców. Samorządy są na tak, martwią się jednak o jakość danych w państwowych ewidencjach.
DGP
Powstanie centralnego rejestru (CRW) to jeden z głównych postulatów Państwowej Komisji Wyborczej (PKW), zawarty w memorandum po ostatnich wyborach samorządowych. To z kolei częściowo pokłosie problemów z dopisywaniem się obywateli do lokalnych spisów wyborców, którzy chcieli zagłosować w innej miejscowości niż ta, w której są zameldowani. Gminy zostały zalane internetowymi wnioskami i nie zdążyły wszystkich rozpatrzyć przed I turą. Obywatele o niemożności zagłosowania dowiadywali się dopiero w lokalu wyborczym.

Prace już się zaczęły

Co ma do tego CRW? Zdaniem PKW ”zdecydowanie ułatwiłoby to właściwe wykonywanie zadań związanych z dopisywaniem się do spisu wyborców osób przebywających w dniu głosowania poza miejscem stałego zamieszkania„. Dzisiaj rejestr wyborców prowadzą poszczególne gminy (jako zadanie zlecone przez administrację rządową). To oznacza, że jeśli ktoś chce się dopisać do lokalnego spisu, gminy muszą wymieniać się między sobą informacjami.
– Często docierają one z opóźnieniem, występują także, szczególnie w ostatnich dniach przed wyborami, trudności w ich przekazywaniu, co może prowadzić do nieprawidłowego sporządzenia spisu wyborców – wskazuje PKW.
Można więc powiedzieć, że filozofia działania CRW byłaby podobna do Systemu Rejestrów Państwowych zawierającego najważniejsze dane o wszystkich obywatelach (połączył pięć innych rejestrów: PESEL, Rejestr Dowodów Osobistych, Rejestr Stanu Cywilnego, System Odznaczeń Państwowych i Centralny Rejestr Sprzeciwów). Od 2015 r. podłączone są do niego wszystkie gminy. Dzięki temu możemy załatwiać sprawy w dowolnym urzędzie w kraju, np. złożyć wniosek o wydanie dowodu osobistego.
Z naszych ustaleń wynika, że argumentacja PKW dotycząca Centralnego Rejestru Wyborców nie trafiła w próżnię.
– Postulaty PKW są analizowane przez Ministerstwo Cyfryzacji, zostaną uwzględnione potrzeby sformułowane przez PKW i Krajowe Biuro Wyborcze. Obecnie trwa weryfikacja możliwości utworzenia CRW w oparciu o System Rejestrów Państwowych – informuje nas MSWiA.
Jak słyszymy nieoficjalnie w Ministerstwie Cyfryzacji (MC), odbyły się już pierwsze robocze spotkania.
– Generalnie jesteśmy na ”tak„, technicznie nie jest to skomplikowana operacja. Na majowe wybory oczywiście nie zdążymy, ale może uda się na wybory parlamentarne na jesieni. Na razie nie chcemy deklarować konkretnych terminów – twierdzi nasz rozmówca z MC.

Diabeł tkwi w szczegółach

Kierunek wskazany przez PKW zachwalają samorządowcy. – Centralny rejestr powinien powstać. Z technicznego punktu widzenia jest to dość proste przedsięwzięcie. Problemem jest raczej jakość danych w państwowych ewidencjach. W tej chwili w samym rejestrze ewidencji ludności są dane z dużą liczbą błędów – wskazuje dr Jan Czajkowski, zasiadający w rządowo-samorządowym zespole ds. społeczeństwa informacyjnego (w ramach Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego).
Jego zdaniem, jeśli CRW ma w ogóle mieć sens, to spełnione muszą być pewne warunki.
– Po pierwsze, muszą być zapewnione prawno-finansowe obwarowania, które pozwolą po każdych wyborach poprawiać dane o obywatelach w centralnym rejestrze. To jednak byłoby dość obciążające zajęcie, którego nikt za darmo się nie podejmie – ocenia nasz rozmówca.
– Po drugie, powinien być jeden lider całego projektu. Przy CEPiK-u takich resortowych liderów mieliśmy kilku i to było powodem, dla którego proces jego uruchomienia ciągnął się przez tyle lat i moim zdaniem do tej pory ma problemy – wskazuje dr Czajkowski.
W Ministerstwie Cyfryzacji słyszymy, że przedsięwzięcie związane z budową CRW miałoby jeszcze większy sens, gdyby przyczyniło się do zniesienia obowiązku dopisywania się do spisu wyborców za każdym razem, gdy zmienimy miejsce stałego pobytu.
– To jednak wymagałoby zniesienia obowiązku meldunkowego, który od lat jakoś zniesiony być nie może – zauważa nasz rozmówca z resortu.
Choć obowiązek meldunkowy jest praktycznie martwym przepisem, niektóre postulaty PKW z powyborczego memorandum zdają się iść w kierunku, który jeszcze bardziej utrwali aktualny wymóg dopisywania się do spisu wyborców, zanim zagłosujemy. Jak zauważa PKW, w obecnym stanie prawnym samorząd ma trzy dni na decyzję o wpisaniu lub odmowie wpisania wyborcy do rejestru. W tym czasie musi zweryfikować, czy osoba składająca wniosek ”spełnia warunki stałego zamieszkania na obszarze danej gminy„.
Przepisy nie precyzują, w jaki sposób to zrobić, a urzędy najczęściej prosiły o przedstawienie rachunków za media czy umowy najmu. Chodzi o to, by zweryfikować, czy wyborca rzeczywiście stale zamieszkuje w danej miejscowości, by nie doszło do manipulacji wyborczych wskutek np. zwożenia autobusami przez partię swoich zwolenników. Jednak w czasie ostatnich wyborów wiele gmin nie było w stanie rozpatrzyć w ciągu trzech dni wszystkich wniosków. Dlatego PKW proponuje wydłużenie terminu do pięciu dni.