Stolica małopolski jest już na przedostatniej prostej do przyjęcia przepisów, które mają zapewnić reklamowy porządek w reprezentacyjnych dzielnicach miasta. Po trzech latach pracy i konsultacji zarówno mieszkańcy, jak i przedsiębiorcy, którzy zgłosili łącznie blisko 700 uwag, mogą widzieć światełko w tunelu.
Już dzisiaj radni podejmą bowiem decyzję, co zrobić ze zgłoszonymi stanowiskami: jak je rozpatrzyć i które uwzględnić w ostatecznym kształcie uchwały. Wtedy przyjęcie dokumentu, który miał wstępnie obowiązywać już od 2016 r., będzie formalnością.
To już trzeci rok obowiązywania ustawy krajobrazowej (Dz.U. z 2015 r. poz. 774), która dała gminom narzędzia, by uregulowały obecność krzykliwych reklam i wprowadziły ograniczenia dla konkretnych rodzajów banerów, szyldów lub ogłoszeń wyświetlanych w publicznej przestrzeni. Wciąż jednak wielu samorządowców podchodzi do nich z dużą rezerwą. I chociaż krakowska uchwała nie byłaby pierwszym takim aktem w Polsce, to niewykluczone, że ostałaby się dłużej niż inne, które były wielokrotnie uchylane przez wojewodów lub zaskarżane do sądów.
Skąd taki wniosek? Krakowscy urzędnicy chcą uniknąć powszechnych błędów innych samorządowców. Stąd też – poza określeniem zasad i warunków sytuowania na terenie miasta Krakowa obiektów małej architektury, tablic reklamowych, ich gabarytów, standardów jakościowych oraz rodzajów materiałów budowlanych, z jakich mogą być wykonane – w uchwale wskazane zostaną także terminy dostosowania istniejących reklam i ogrodzeń do nowych przepisów – informuje nas Kamil Popiela z biura prasowego UM w Krakowie.

Rozbieżne orzecznictwo

Może się to okazać szczególnie ważne, zważywszy, że to właśnie brak okresu przejściowego (a niekiedy też działanie prawa wstecz) był jednym z najczęściej pojawiających się zarzutów, którym ostatecznie musiały zajmować się wojewódzkie sądy administracyjne. Tak było w Ciechanowie, Łodzi czy Opolu.
Podobny spór toczył się również w Gdańsku. Tam jednak – w przeciwieństwie do zdecydowanej większości samorządów – radni wygrali spór z wojewodą, który rozstrzygnięciem nadzorczym zakwestionował część uchwały i unieważnił regulacje dotyczące m.in. sytuowania reklam wyborczych i odległości billboardów od skrzyżowań.
W nieprawomocnym wyroku z 18 września wojewódzki sąd administracyjny przywrócił poprzednio uchylone zapisy dotyczące tego, jak mogą wyglądać plakaty wyborcze. Co ciekawe, ze względu na terminy urzędowe zaczną one obowiązywać dopiero tuż przed ewentualną drugą turą wyborów na prezydenta miasta.
Większość miast nie może jednak cieszyć się korzystnym rozstrzygnięciem, przynajmniej w pierwszej instancji. W sierpniu ubiegłego roku WSA w Łodzi unieważnił całą tamtejszą uchwałę. Również w Opolu sąd uznał, że rada miasta naruszyła prawo, nie określając warunków dostosowania już istniejących (w dniu wejścia w życie uchwały) tablic reklamowych. W obu tych przypadkach radni nie zgodzili się z rozstrzygnięciami i złożyli skargi do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Do czasu aż NSA je rozpatrzy, uchwały obowiązują.

Przedwyborcza pauza

Poza Krakowem prace nad przyjęciem uchwał krajobrazowych trwają też m.in. w Szczecinie i Warszawie. W pierwszym przypadku projekt jest już gotowy, ale czeka wciąż na decyzję radnych, a termin przyjęcia nie jest jeszcze znany. Podobnie ma się sytuacja w Warszawie, gdzie wstępnie mówiono o przyjęciu przepisów na początku jesieni.
Jak słyszymy nieoficjalnie, wiele miast czeka, aż wyklaruje się – do tej pory głównie niekorzystne – orzecznictwo sądów, a także na pierwsze wyroki NSA. Nie wszyscy są też przekonani, że wprowadzenie radykalnych zmian w miejskim krajobrazie – co może grozić też pretensjami części przedsiębiorców i właśnie skargami do sądów – jest najlepszym rozwiązaniem tuż przed wyborami samorządowymi.