Samorządowcy mówiący, że przepisy o udostępnianiu informacji publicznej paraliżują pracę urzędów, mijają się z prawdą. Z danych zebranych przez Sieć Obywatelską Watchdog Polska wynika, że w 2016 r. do statystycznej polskiej gminy wpłynęło 201 jawnościowych wniosków.
Czyli mniej niż jeden dziennie. A ten wynik i tak znacznie zawyżają Warszawa i Kraków. Zaledwie co dwudziesty polski urząd otrzymuje ponad 100 wniosków rocznie.
Sieć Obywatelska Watchdog Polska w informacji z wynikami swych badań przypomina, że gdy pod koniec zeszłego roku minister koordynator służb specjalnych przedstawił projekt ustawy o jawności życia publicznego, która ma zastąpić obecnie obowiązującą ustawę o dostępie do informacji publicznej (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 1764 ze zm.), pojawiły się głosy, że należy wprowadzić ustawowe ograniczenia w korzystaniu z prawa do informacji. Lokalni włodarze przekonywali, że wnioski o udostępnienie informacji publicznej paraliżują pracę urzędników. I przez to ci zamiast zajmować się sprawami naprawdę istotnymi, muszą skupiać się na odpisywaniu obywatelom na często kuriozalne pytania.
Statystyki zebrane przez organizację tego nie potwierdzają.
– Tytaniczna praca Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska pokazuje, że bzdurą jest twierdzenie, że urzędnicy są zasypywani wnioskami obywateli o udostępnienie informacji – komentuje Jan Kunert, dziennikarz Polsatu, który kilka tygodni temu wygrał w sądzie sprawę o dostęp do informacji publicznej z Polską Fundacją Narodową.
O co pytamy urzędników?
„Najwięcej pytań dotyczyło kwestii schronisk dla zwierząt (wyłapywanie, ochrona zwierząt, program opieki nad zwierzętami, porozumienia na prowadzenie schroniska, sterylizacja etc.). Dużą grupę stanowiły też pytania o systemy informatyczne, komputerowe, operacyjne, budżet na IT, wydatki teleinformatyczne etc. oraz usuwanie azbestu” – wylicza organizacja.
Z analizy wynika, że najczęściej wnioski o udostępnienie informacji publicznej składają nie obywatele, lecz przedsiębiorcy. Prawo do informacji stało się dla nich wygodnym narzędziem. Dzięki temu m.in. łatwiej tworzą oferty w przetargach oraz sprawdzają, na jakie usługi może być popyt.
Dużą grupę pytających stanowią też instytuty badawcze oraz organizacje pozarządowe. Zdaniem autorów badania obywatel pytający o coś lokalnego urzędnika w trybie dostępu do informacji publicznej nadal należy do rzadkości.
Niepokojące jest to, że choć ustawa nakłada obowiązek odpowiedzi na wniosek, to ok. 30 proc. gmin Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska nie odpisało.
Zgodnie z art. 23 ustawy o dostępie do informacji publicznej osoba, która informacji – wbrew ciążącemu na niej obowiązkowi – nie udostępnia, podlega karze nawet do roku pozbawienia wolności. Blisko 800 wójtów, burmistrzów oraz prezydentów miast złamało więc prawo.