Firma śmieciarska oddająca odpady na wysypisko za każdym razem będzie musiała odnotować ten fakt w specjalnej karcie. Zdaniem przedsiębiorców koszty wywózki śmieci wzrosną, a to odbije się na cenach dla mieszkańców. Resort środowiska zapewnia, że tak się nie stanie.
Obecny system nie przewiduje, aby karta przekazania odpadów towarzyszyła transportowi śmieci i była okazywana przez kierowcę śmieciarki uprawnionym służbom. Co więcej, przepisy zezwalają na sporządzanie zbiorczego dokumentu raz na miesiąc. Prowadzi to jednak do licznych patologii, np. porzucania śmieci w niedozwolonych miejscach. To ma zmienić nowelizacja ustawy o odpadach, którą wczoraj przyjął Senat.
Zgodnie z nią w trakcie wykonywania transportu kierowca śmieciarki będzie musiał posiadać kartę wygenerowaną z bazy danych o odpadach (BDO). Ze zbiorczego dokumentu zrezygnowano.
– Koszty wywozu śmieci wzrosną chociażby z uwagi na to, że każda śmieciarka będzie musiała zostać wyposażona w sprzęt elektroniczny. Jeżeli śmieciarka wykonuje np. trzy kursy dziennie, to znaczy, że tylko ona będzie generowała 90 kart miesięcznie – komentował Jerzy Ziaja, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Recyklingu.
Jego zdaniem na razie trudno określić, w jaki sposób skutecznie kontrolować realizację nowego wymogu.
– Podobne rozwiązanie funkcjonuje obecnie jedynie w Portugalii oraz stolicy Finlandii. Moim zdaniem to gminy powinny decydować o tym, czy chcą wprowadzić taki wymóg. Mogłyby go zastosować np. w przypadku tych firm, którym nie ufają – dodał.
Sławomir Mazurek, wiceminister środowiska, uspokajał.
– Proszę nie straszyć mieszkańców. To nieprawda, że przez tę zmianę ceny wywozu śmieci pójdą w górę – przekonywał.
Podkreślał, że do wprowadzania kart wystarczy sprzęt powszechnie już stosowany, np. smartfon lub tablet. Nie będą wymagane specjalistyczne narzędzia i systemy.
– Jesteśmy zdeterminowani, aby wyeliminować obecne patologie i wprowadzić rozwiązania, które im zapobiegną. Rozumiem, że mogą one budzić niepokój wśród tych firm, które mają problem z kartami – dodał wiceminister.
Co istotne Senat wprowadził do nowelizacji poprawki. Ich celem jest m.in. uregulowanie kwestii uznawania substancji za produkt uboczny. Zdaniem biura legislacyjnego wykraczają one poza przedłożoną nowelizację m.in. z uwagi na to, że dotyczą przepisów ustawy, o których nie wspomina nowelizacja.
MŚ miało inne zdanie.
– Ogólnie celem nowelizacji jest przecież uszczelnienie systemu. Te poprawki wpisują się w to założenie – wyjaśnił Sławomir Mazurek.
Etap legislacyjny
Nowelizacja wraca do Sejmu