Problem z zagospodarowaniem odpadów, wyższe koszty ich odbioru, ogromne straty przedsiębiorców i wreszcie fala pozwów sądowych – takie mogą być niebawem skutki prawnych przepychanek między wojewodą a samorządem woj. mazowieckiego.
Problem z zagospodarowaniem odpadów, wyższe koszty ich odbioru, ogromne straty przedsiębiorców i wreszcie fala pozwów sądowych – takie mogą być niebawem skutki prawnych przepychanek między wojewodą a samorządem woj. mazowieckiego.
Wszystkiemu winny jest ciągnący się od miesięcy konflikt wokół wojewódzkiego planu gospodarki odpadami (WPGO). Mazowsze, podobnie jak wszystkie inne regiony, miało obowiązek (wynikający z regulacji unijnych) przedstawienia planu na kolejne lata. Przygotowane dokumenty określają planowane inwestycje w dziedzinie gospodarki odpadami, wyznaczają pewne wymogi dla instalacji zajmujących się ich przetwarzaniem i składowaniem oraz wyznaczają cele do osiągnięcia, np. jeśli chodzi o poziomy segregacji.
Prawna batalia
Sęk w tym, że na początku tego roku wojewoda unieważnił mazowiecki WPGO przygotowany przez Urząd Marszałkowski, zarzucając samorządowi m.in. niewłaściwe skonsultowanie dokumentu i ograniczanie konkurencji na rynku odpadowym. Pojawiły się też wątpliwości co do tego, jaka wersja planu została faktycznie skonsultowana z ministrem środowiska, a co ostatecznie uchwalono (w planie miały zostać wprowadzone zmiany już po tym, jak został zaopiniowany przez resort).
/>
Sprawę 10 października rozstrzygnął Wojewódzki Sąd Administracyjny, który podtrzymał decyzję wojewody. To jednak batalii nie kończy, bo – jak ustaliliśmy – władze samorządowe zamierzają złożyć skargę kasacyjną do NSA.
– Byliśmy między młotem a kowadłem. Resort środowiska zalecał nam dostosowanie liczby instalacji do rzeczywistej liczby odpadów. Gdy więc zaczęliśmy część z nich wykreślać z planu, wojewoda uznał, że WPGO ogranicza swobodę działalności gospodarczej poprzez wskazywania instalacji mających prawo przyjmować odpady – skarżą się przedstawiciele mazowieckiego urzędu marszałkowskiego.
Efekt tej wielomiesięcznej prawnej przepychanki jest dość kuriozalny. Nie ma bowiem pewności, czy na Mazowszu obowiązuje stary, czy nowy WPGO.
– Z administracyjnego punktu widzenia mamy zagwozdkę. Jesteśmy w sytuacji, w której podjęte pod koniec 2016 r. uchwały uchyliły stary plan, a te nowe zostały unieważnione i wstrzymano ich wykonanie – przyznaje przedstawiciel samorządu woj. mazowieckiego.
Także w oficjalnych rozmowach urzędnicy przyznają, że ostatni wyrok WSA stawia województwo w bardzo trudnej sytuacji. – Zgodnie z literą prawa nie możemy korzystać z nowo uchwalonego dokumentu regulującego gospodarkę odpadami na Mazowszu. Konsekwencje tej decyzji uderzą przede wszystkim w samorządy, które są odpowiedzialne za gospodarkę odpadami na swoim terenie. Pod znakiem zapytania stoi tempo prac związanych z przebudową systemu gospodarki odpadami również przy wykorzystaniu środków unijnych – przyznaje Marta Milewska, rzeczniczka marszałka woj. mazowieckiego.
Niedogodności związane z brakiem planu już są odczuwalne.
Nie do końca np. wiadomo, na jakiej podstawie wydawać pozwolenia przedsiębiorcom prowadzącym składowiska lub instalacje przyjmujące odpady w celu ich przetworzenia. A to powoduje, że czas na wydanie dokumentu się wydłużył, bo urzędnicy sami gubią się w tym prawnym bałaganie. – Jeśli dostajemy od przedsiębiorstwa wniosek o wydanie pozwolenia, musimy ocenić go zgodnie z założeniami WPGO. Ale nie o nowy plan, bo ten został zawieszony. Jednocześnie trudno nam się zmusić do porównania wniosku ze starym planem, bo uchwały z grudnia nie są do końca skutecznie zawieszone – przyznaje nam jeden z urzędników. Jak słyszymy, ostatecznie urzędnicy ponoć wydają pozwolenia na podstawie starego planu, licząc w tej sytuacji na jego prolongatę.
Dwie możliwości
W tym momencie pojawiają się jednak dwa niebezpieczeństwa. Najpierw spróbujmy odpowiedzieć na pytanie, czy obecnie wydawane pozwolenia mają jakąkolwiek moc prawną. Jeśli tak, będzie to działało demotywująco na właścicieli instalacji przetwarzających śmieci. – W nowym planie dla województwa niektórym instalacjom chcieliśmy przyciąć możliwości przerobowe, bo wcześniej deklarowały je na wyrost. Do tego wskazywaliśmy kierunki zmian dotyczące stosowanych technologii, by ograniczyć emisję i nieprzyjemne zapachy w okolicy – wskazuje samorządowiec z urzędu marszałkowskiego. Drugie ryzyko dotyczy sytuacji, w której Mazowsze hipotetycznie wygrywa spór przed NSA i wdraża swoją wersję WPGO. Wówczas, jak słyszymy od urzędników, obecnie wydawane pozwolenia trzeba by było unieważnić i wydać nowe, na podstawie nowego WPGO.
Tak czy inaczej – bałagan. Z naszych ustaleń wynika, że sprawą już interesują się inspektorzy ochrony środowiska
Jednak urząd marszałkowski zapewnia, że na razie dają radę. – Z uzyskanych od zarządzających instalacjami informacji wynika, że system gospodarki odpadami w województwie funkcjonuje i nie ma zagrożenia wystąpienia ryzyka zaprzestania przetwarzania odpadów – twierdzi Marta Milewska. Wprawdzie, jak przyznaje, w jednostkowych przypadkach mogą się zdarzyć jakieś problemy z wydaniem pozwoleń, ale generalnie udaje się sprawy załatwiać na bieżąco.
Jednak według przedsiębiorców prowadzących składowiska wygląda to zupełnie inaczej. – Czterokrotnie wnioskowałam o wydanie pozwolenia. Jak dotąd bez skutku. Dlatego 10-hektarowy teren, przygotowany do przyjmowania odpadów, stoi pusty, a my ponosimy straty – opowiada Katarzyna Maliszewska, pełnomocnik zarządu Składowiska Kalinowiec sp. z o.o. w gminie Płoniawy-Bramura.
Przyznaje, że to m.in. dzięki jej interwencji u wojewody nowa wersja WPGO dla Mazowsza została unieważniona. Zaczęła alarmować, kiedy okazało się, że z nowego planu Składowisko Kalinowiec zostało wykreślone.
– W dotychczasowym WPGO byliśmy uwzględnieni. A skoro nowy plan nie obowiązuje, a dodatkowo wojewoda zarzucił samorządowi ograniczanie konkurencji, to dlaczego blokuje się nam wydanie pozwolenia? – dopytuje Katarzyna Maliszewska.
W sytuacji, kiedy jej składowisko nie znajdzie się w nowym planie, zapowiada sprawę sądową przeciwko samorządowi Mazowsza. Spółka będzie się domagała zwrotu nawet kilkudziesięciu milionów złotych wynikających z utraconych korzyści. Przy okazji twierdzi, że nie tylko jej firma ma podobne problemy. Jej zdaniem wykreślanie części instalacji z wojewódzkiego planu i kłopoty z uzyskaniem pozwoleń mogą skutkować tym, że gminy będą musiały skierować strumień odpadów do bardziej oddalonych instalacji. Tych, którym jakoś udaje się funkcjonować. Tyle że to podwyższy koszty transportu śmieci.
– A to spowoduje wzrost kosztu ich zagospodarowania, a w konsekwencji odbije się na opłatach śmieciowych uiszczanych przez mieszkańców – przekonuje Maliszewska.
Mazowsze w swoich problemach nie jest osamotnione. Przed sądami administracyjnymi w całym kraju toczą się postępowania dotyczące WPGO m.in. w województwach: śląskim, dolnośląskim, małopolskim, podkarpackim, łódzkim, opolskim. Podobnie jak w przypadku Mazowsza, zarzuty dotyczą procedury konsultowania dokumentu, ograniczania działalności gospodarczej poprzez nieujmowanie w zapisach WPGO budowy nowych lub rozbudowy istniejących instalacji. Tam jednak plany weszły w życie i zostały zaskarżone np. przez niezadowolonych przedsiębiorców. Ten na Mazowszu jako jedyny został unieważniony, zanim zdążył wejść w życie.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama