– Będziemy chwalić się takim rejestrem na całym świecie – mówi Szymon Osowski, prezes Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska, która postulowała objęcie Centralnym Rejestrem Umów (CRU) jak największej liczby dokumentów. Lokalni włodarze z mniejszych miejscowości już liczą koszty, jakie poniosą w związku z uruchomieniem rejestru. – Tu nie chodzi o próbę ukrywania czegokolwiek, ale za darmo się tego nie zrobi. Myślę, że rocznie to koszt przynajmniej 100 tys. zł – przekonuje Eugeniusz Gołembiewski, burmistrz Kowala (woj. kujawsko-pomorskie).
Z 10 tys. zł do zera w Centralnym Rejestrze Umów
Przypomnijmy, że w myśl obowiązujących przepisów CRU powinien ruszyć już 1 stycznia 2026 r. Jednostki sektora finansów publicznych (patrz: infografika) miałyby ujawniać w nim informacje o umowach, których wartość przekracza 500 zł. W rządowym projekcie nowelizacji próg zwiększono do 10 tys. zł i ustalono, że CRU będzie wchodził w życie etapami – od 2027 r. Resort finansów przekonywał, że nowy, wysoki próg to kompromis, ponieważ część jednostek domagała się nawet 50 tys. zł – „w celu ograniczenia kosztów realizacji tego obowiązku”.
Organizacje pozarządowe alarmowały, że przy takim brzmieniu przepisów blisko 80 proc. umów zawieranych przez gminy nie trafi do CRU, co wypaczy główny cel tej inicjatywy – zwiększenie jawności wydatków publicznych. W Sejmie niespodziewanie posłowie – zarówno rządzącej większości, jak i opozycji – chcieli obniżenia progu. Ostatecznie stanęło na powrocie do 500 zł i uruchomieniu CRU dla wszystkich jednostek 1 lipca 2026 r. Senatorowie z większości poszli o krok dalej i znieśli próg. – Jeśli umowa ma być rejestrowana od 500 zł, to przecież można umówić się na 490 zł. Jak zrobimy próg 300 zł, to będzie 290 zł – tłumaczył senator sprawozdawca Janusz Pęcherz z KO.
Przesądzono też, że system teleinformatyczny służący do prowadzenia CRU ma być gotowy już 1 kwietnia 2026 r. – trzy miesiące przed wejściem w życie obowiązku publikowania informacji o umowach. Co więcej, w CRU ma znaleźć się „przedmiot umowy”, a nie „ogólny przedmiot umowy”.
– Dawało to możliwość wpisania np. „usługi”, a teraz będzie podane, jaka to usługa. Zrobiliśmy krok milowy w dostępności informacji o wydatkach całej administracji publicznej. Wszystkie wydatki, poza tymi, które są chronione, będą w jednym miejscu w internecie. To jest niesamowity skok cywilizacyjny – uważa Szymon Osowski. Dodaje, że jest wola polityczna utrzymania zmian wprowadzonych przez senatorów również w Sejmie.
Nie wszyscy zachwyceni Centralnym Rejestrem Umów
Już podczas konsultacji rządowego projektu część jednostek chciała być wyłączona z nowego obowiązku – argumentując to m.in. wzrostem kosztów. Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich zwracała uwagę, że każda umowa będzie musiała być analizowana np. pod kątem informacji związanych z własnością intelektualną. Urząd Marszałkowski Województwa Kujawsko-Pomorskiego był z kolei zdania, że próg 10 tys. zł powinien być waloryzowany o wskaźnik inflacji, jeśli będzie ona wysoka. Obawy ma też część małych urzędów, które narzekają na brak rąk do pracy.
– To będzie problem, bo to oznacza pracę dla dodatkowego urzędnika i informatyka. W naszym urzędzie pracuje 15 osób razem ze mną – mówi Eugeniusz Gołembiewski. Dodaje, że nie jest przeciwnikiem jawności, ale przepisy powinny być równe dla wszystkich korzystających z publicznych pieniędzy.
– Rozmawiałem już z kolegami samorządowcami. Jeśli obowiązkiem udostępniania wszystkich umów nie będą też objęci parlamentarzyści, którzy przecież korzystają ze środków publicznych i ostatnio okazało się, że niektórzy niefrasobliwie, to będziemy występowali do pana prezydenta o zawetowanie tej ustawy – podkreśla burmistrz Kowala. Weto oznaczałoby wprawdzie powrót do progu 500 zł, ale też szybsze uruchomienie systemu, bo już od 1 stycznia 2026 r. Obecnie przepisy nie zawierają też wielu wyłączeń wprowadzonych przez Ministerstwo Finansów (m.in. umowy o pracę). Większe samorządy, szczególnie miasta na prawach powiatu, choć nie tylko, często prowadzą podobne rejestry, mimo braku obowiązku.
– Chyba już od ośmiu lat prowadzimy transparentny rejestr wszystkich umów. Dlatego nie mamy obiekcji do tego nowego obowiązku. Natomiast mniejsze urzędy, które zatrudniają np. kilkunastu pracowników, sprzeciwiają się temu, żeby były publikowane informacje o wszystkich umowach. To jest rzeczywiście dodatkowe zajęcie dla pracowników – mówi Grzegorz Cichy, burmistrz Proszowic (woj. małopolskie). Dodaje, że próg 10 tys. zł był za wysoki, a większość umów, przy dzisiejszych stawkach, ma wartość powyżej 1 tys. zł.
– Znam małe gminy, gdzie również jest po kilkunastu pracowników i mają rejestry umów. Za kilka czy kilkanaście miesięcy systemy kadrowo-finansowe, które mają gminy, wprowadzą moduł rejestru umów i będzie to zautomatyzowane – uważa z kolei Szymon Osowski.
Podstawa prawna
Etap legislacyjny
Ustawa zmieniająca ustawę o zmianie ustawy – kodeks karny oraz niektórych innych ustaw oraz o zmianie niektórych innych ustaw przyjęta przez Senat z poprawkami