Wszystko dlatego, że do centralnego rejestru umów jednostek sektora finansów publicznych mają trafić umowy o wartości przynajmniej 10 tys. zł.A takich w wielu publicznych jednostkach jest zdecydowanie mniej niż połowa

Centralny Rejestr Umów okrojony

Według obecnych przepisów w Centralnym Rejestrze Umów Jednostek Sektora Finansów Publicznych od 2026 r. powinny znaleźć się te, które opiewają na kwotę przekraczającą 500 zł. Resort finansów zdecydował się na podniesienie tej granicy do 10 tys. zł (bez podatku od towarów i usług) po – jak sam wskazuje – uwagach ze strony części jednostek, które chciały jej określenia nawet na poziomie 50 tys. zł. Publikacja informacji o pozostałych umowach będzie dobrowolna.

To powoduje, że ten rejestr kompletnie nie ma sensu i trzeba to mówić wprost. Nie wiem, kto konkretnie lobbował za taką zmianą, ale przez to średnio 70 proc. umów – szczególnie tych zawieranych przez samorządy – nie będzie w rejestrze. Wprowadzanie rejestru dla 30 proc. umów, z których duża część będzie dotyczyła zamówień publicznych, jawnych już teraz, pokazuje, że zupełnie nie ma chęci do transparentności – komentuje Szymon Osowski, prezes Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska (patrz: infografika).

Było za mało, jest za dużo

Jak podkreśla resort finansów, część przedstawicieli strony społecznej domagała się obowiązku publikowania w centralnym rejestrze umów informacji o wszystkich umowach – od 1 gr. Większość ekspertów zgadza się jednak, że obecny próg 500 zł był zbyt niski.

– Jak pomysł się pojawił, to 500 zł było OK, bo nie mieliśmy jeszcze wtedy skumulowanej inflacji na poziomie 30–40 proc. Teraz faktura za ręczniki papierowe to 700–800 zł – podkreśla Joanna Wons-Kleta, wójt kilkutysięcznego Pawonkowa. Dodaje jednocześnie, że tak drastyczny wzrost progu wypacza ideę transparentności. – To naprawdę bez sensu. Jaki to problem wystawić dwie faktury po 9999 zł? W naszym przypadku umowy sięgające 10 tys. zł to niewielki procent. Według mnie 5 tys. zł to minimum. Wszystkie grube rzeczy są robione w przetargach i jest to jawne. Chodzi o drobne wydatki – usługi doradcze, szkolenia – mówi Joanna Wons-Kleta.

Nieco inaczej na nowe założenia patrzą przedstawiciele dużych miast, ale po zmianie progu i dla nich publikacja w centralnym rejestrze nie powinna stanowić organizacyjnego problemu. Część z nich już dziś publikuje informacje o umowach w Biuletynie Informacji Publicznej. – Umów na 10 tys. zł jest bardzo dużo. Obecna wersja byłaby trudna do wdrożenia. Teraz nie będzie to ogromny problem. My swoje umowy już publikujemy – mówi Piotr Tomaszewski, skarbnik miasta Bydgoszczy. A w szczecińskim rejestrze dostępne są nawet skany umów.

Wśród zwolenników publikacji większej liczby kontraktów pojawiają się głosy, że być może należałoby sumować umowy zawierane z tym samym kontrahentem. Według prezesa Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska dołożyłoby to jednak pracy urzędnikom. Podobny efekt – jak przekonuje – może przynieść projektowana nowelizacja.

– Sensowne byłoby obniżenie progu. Wiadomo, że na jego podwyższeniu nie zależało ministerstwu, tylko niektórym samorządowcom. Ale zwiększenie kwoty spowoduje więcej zamieszania. Ludzie będą składali wnioski o udostępnienie informacji publicznej dotyczące umów o niższej wartości. Wtedy urzędnicy będą zwracali uwagę, że mają dużo pracy z ich obsługą. Uważam, że część samorządów zrezygnuje z tych dobrych rejestrów. To kompletnie bez sensu – uważa Szymon Osowski.

Etapami i bez umów o pracę w centralnym rejestrze

Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami nowe przepisy nie obejmą wszystkich jednostek w tym samym czasie. Obowiązek publikacji w rejestrze dla administracji rządowej i takich instytucji jak np. Najwyższa Izba Kontroli, Trybunał Konstytucyjny czy Rzecznik Praw Obywatelskich (RPO) ruszy 1 stycznia 2026 r. Samorządy, ich związki i samorządowe zakłady budżetowe zostaną włączone do rejestru pół roku później – od 1 lipca 2026 r. Pozostałe jednostki – 1 stycznia 2027 r.

Jak podkreśla Ministerstwo Finansów, kontrowersje budziło objęcie obecnymi przepisami umów o pracę, więc zdecydowano się na ich wyłączenie. „Zgłaszający wątpliwości w tym zakresie podkreślali, że w przypadku tego typu umów istnieje duże zagrożenie błędów wynikających z próby pogodzenia konstytucyjnego prawa dostępu do informacji publicznej z konstytucyjnym prawem ochrony prywatności oraz danych osobowych” – wskazuje resort. Rozszerzono również katalog umów, o których informacje nie będą publikowane ze względu na bezpieczeństwo państwa – z obowiązku zostaną zwolnione Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencja Wywiadu.

– Straciliśmy ponad dwa lata na to, że zwiększyła się kwota i wypadły m.in. umowy o pracę. Te ostatnie budziły wątpliwości, ale przypomnę, że wchodzi unijna dyrektywa dotycząca jawności płac, więc kompletnie nie rozumiem tej zmiany. Zwłaszcza że w zasadzie wszystkie wynagrodzenia w administracji publicznej są jawne – podsumowuje Szymon Osowski.

ikona lupy />
W gminach i powiatach ponad 70 proc. umów jest poza rejestrem / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe