Projekt ustawy o Narodowym Instytucie Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego, który wiele organizacji pozarządowych okrzyknęło próbą podporządkowania całego sektora rządowi, przeszedł pierwszy etap sejmowej ścieżki i trafił do prac w komisji.

Propozycje PiS przewidują powołanie agencji podległej administracji rządowej, odpowiedzialnej za realizację polityki państwa dotyczącej kierunków rozwoju społeczeństwa obywatelskiego. Do jej głównych zadań będzie należało wdrażanie programów przyjmowanych przez Radę Ministrów oraz przyznawanie dotacji publicznych. Bezpośredni polityczny nadzór nad instytutem będzie sprawował przewodniczący komitetu do spraw pożytku publicznego w randze wiceministra wskazanego przez szefa rządu. I to on będzie rozdawał karty w nowo utworzonej instytucji. Wśród kompetencji przewodniczącego znajdzie się m.in. powoływanie i odwoływania dyrektora NIW (i to bez procedury konkursowej), zatwierdzanie projektów planów finansowych i planów działalności, akceptowanie sprawozdań, a także decydujący wpływ na wybór dziewięciu członków rady NIW. W jej skład wejdzie jeden przedstawiciel prezydenta, osoba wybrana przez ministra finansów, przedstawiciel samorządów, trzy osoby powołane przez przewodniczącego komitetu oraz pięciu reprezentantów środowisk pozarządowych, także formalnie nominowanych przez przewodniczącego. Zgodnie z art. 30 projektowanej ustawy NIW będzie organizował konkursy ofert organizacji pozarządowych na realizację programów obywatelskich oraz przekazywał im środki finansowe, a także przeprowadzał ich ewaluację.

Przytłaczająca większość opinii do projektu zgłoszonych w toku konsultacji była negatywna. Zarówno rzecznik praw obywatelskich, jak i liczne stowarzyszenia i fundacje przekonywały, że nie ma potrzeby powoływania instytutu i nie wiadomo, dlaczego miałby on działać lepiej niż dotychczasowe instytucje i procedury przewidziane w ustawie o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 1817). Wiele organizacji pozarządowych martwi też to, że będą miały ograniczone możliwości reprezentowania interesów sektora w ramach NIW oraz ryzyko poddania instytutu presji politycznej. Według krytyków zaproponowane w projekcie procedury dystrybucji środków przez NIW są nieprecyzyjne i nietransparentne. Z jednej strony przewiduje się ogólne kryteria oceny wniosków konkursowych, z drugiej – każdy regulamin konkursu ma ustalać dyrektor. Co więcej, instytut będzie mógł przyznawać – według uznania – granty instytucjonalne dla małych organizacji czy dobierać priorytety konkursowe w taki sposób, aby wyrównywać szanse w sektorze pozarządowym i wzmocnić podmioty, które w ostatnich latach pozostawały wykluczone z dostępu do środków publicznych.
Z tą surową recenzją projektu nie zgadzają się konserwatywne organizacje skupione w Konfederacji Inicjatyw Pozarządowych Rzeczypospolitej. One uważają, że potrzebne jest właśnie wzmocnienie małych, oddolnych inicjatyw w kontrze do „NGOsowych korporacji, których działalność była finansowana w sposób całkowicie nieproporcjonalny”. W ocenie konfederacji argument, że przeniesienie procesu przyznawania dotacji z Ministerstwa Rodziny na poziom kancelarii premiera niesie za sobą ryzyko jego upolitycznienia, jest chybiony, gdyż zarówno resort, jak i KPRM stanowią w końcu część administracji rządowej.
Etap legislacyjny
Po pierwszym czytaniu w Sejmie