Gdy dodamy do tego spadające na łeb, na szyję ceny dotychczasowego instrumentu wsparcia, czyli zielonych certyfikatów, i drastyczną tzw. ustawę antywiatrakową, widać, że planowanie inwestycji w OZE jest u nas sportem ekstremalnym. Samorządów to jednak nie zniechęca. Z jednej strony starają się pozyskiwać takie inwestycje na swoim terenie, z drugiej same je wspierają, coraz częściej wprowadzając i realizując programy gminne mające na celu wsparcie inwestycji opartych na OZE.
Gminy mają możliwość przeznaczenia części pieniędzy z własnego budżetu na rozwój działań proekologicznych, w tym indywidualnych inwestycji mieszkańców w technologie OZE. Najczęściej jest to jednorazowe dofinansowanie, np. do instalacji paneli fotowoltaicznych. Korzyści z takich inwestycji jest wiele – od mniej zanieczyszczonego powietrza aż po znaczące oszczędności na opłatach za energię. Na przykład Ustronie Morskie dzięki farmie fotowoltaicznej ograniczyło wydatki na energię elektryczną o około 80 proc.
Warto również dodać, że inwestycje w OZE często przynoszą dodatkowe miejsca pracy, a co za tym idzie, zwiększają przychody gmin. Są samorządy, które bardzo mocno zaangażowały się w tego typu działalność.
Przywoływanym przez wiele lat przykładem gminy, która postawiła wyłącznie na lokalną energetykę, są Kisielice w województwie warmińsko-mazurskim. Energię wytwarzają tam farma wiatrowa oraz lokalna biogazownia rolnicza i farma fotowoltaiczna. Takie rozwiązania są możliwe do zastosowania w nowej skali, ale ich rozpowszechnienie może stanowić cichą rewolucję w polskiej energetyce. Oznacza bowiem zmianę jej modelu w kierunku energetyki rozproszonej – korzystnej zarówno ze względu na stabilność całego systemu, jak i jego efektywność. Przy wielu niewielkich źródłach energii można znacząco ograniczyć straty na przesyle energii.
Takie formy OZE preferuje zresztą resort energii – we wspominanej ubiegłorocznej nowelizacji ustawy dość mocny nacisk został postawiony na tzw. klastry energetyczne.
Jednak i duże gminy mogą wspierać OZE. Prezydent Gdyni objął patronatem projekt badawczy „ENERGA Living Lab” realizowany przez Enspirion. W ramach projektu zainstalowano 30 odnawialnych źródeł energii – 22 zestawy paneli fotowoltaicznych i osiem siłowni wiatrowych na budynkach mieszkalnych. Gdynia jest również członkiem ruchu „Więcej niż Energia – Energetyka Obywatelska”. Do zadań ruchu należą przede wszystkim działania wspierające rozwój energetyki obywatelskiej, czyli energetyki obejmującej wszystkie formy wytwarzania, a także oszczędzania energii, w które zaangażowani są obywatele miasta.
Samorządy coraz śmielej czerpią również z rozwiązań zagranicznych wprowadzanych w takich krajach, jak Niemcy, Dania czy Wielka Brytania, gdzie energetyka obywatelska jest znacznie bardziej rozwinięta. Wiele z nich uczestniczy w międzynarodowych sieciach samorządowych, takich jak Porozumienie Burmistrzów, Sojusz Klimatyczny czy Energy Cities.
Bez stabilnego prawa i wsparcia ze strony administracji państwowej nawet dobre chęci samorządów mogą nie wystarczyć. Często nie mają one wystarczającego zaplecza merytorycznego i finansowego. A jak widać, mają znacznie więcej pomysłów. Mimo wieloletniej niepewności prawnej energetyka odnawialna, w tym prosumencka, rozwijała się dynamicznie dzięki inicjatywom i wsparciu samorządów. Można powiedzieć, że pomysł klastrów energetycznych też został przez rząd skopiowany od gmin, a przynajmniej samorządy stanowiły dlań inspirację. Jeżeli zatem rząd zamierza rozwijać OZE (w jakiejkolwiek formie), pora na jednoznaczne wytyczenie kierunków i realnych form wsparcia. Na razie bowiem panuje zbyt duża niepewność.
– Zmiany w prawie przełożyły się na nastroje społeczne. Mieszkańcy mniej chętnie inwestują w odnawialne źródła energii, gdyż stały się ich zdaniem mniej opłacalne – mówi Marek Stępa, wiceprezydent Gdyni.