Bezpieczeństwo energetyczne to oprócz rozbudowy mocy i zwiększania produkcji energii także jej efektywne wykorzystanie. Ułatwić ma to m.in. obowiązująca od października 2016 roku nowa ustawa o efektywności energetycznej.

Ograniczenia w dostawie energii, jakie w sierpniu 2015 r. przeżyła Polska, nasiliły dyskusję o bezpieczeństwie energetycznym i budowie nowych mocy. Skądinąd słusznie. Są jednak i inne sposoby na poprawę stanu zaopatrzenia w energię – może nieco mniej spektakularne niż wielkie inwestycje, ale mogą być co najmniej równie skuteczne. Większa efektywność w wykorzystaniu już produkowanej energii to nie tylko oddalenie groźby blackoutu, lecz także czystsze środowisko (skoro potrzeba mniej energii, to i mniej paliw trzeba spalić, by wyprodukować potrzebną jej ilość) i korzyść dla kieszeni konsumentów. Polska ma w tej dziedzinie spory potencjał, a ustawa o efektywności energetycznej, która weszła w życie w październiku 2016 r. ma ułatwić jego wykorzystanie.

Pole do popisu jest – efektywność energetyczna naszej gospodarki jest wciąż dwukrotnie niższa niż średnia unijna. Ma to bezpośrednie przełożenie na finanse: jesteśmy krajem, w którym wydatki na zaopatrzenie w wodę i energię elektryczną są największe w Europie. Większość – aż 90 proc. – gmin w Polsce uważa, że zbyt wysokie. Można je ograniczyć? Można. Tyle że nie mówimy już o wielkich inwestycjach, lecz o tysiącach drobniejszych działań i inicjatyw. One również są kosztowne, ale w ostatecznym efekcie bardzo opłacalne.