Ceny produkcji rolnej dalej rosną – w grudniu były wyższe aż o 28,9 proc. niż rok wcześniej. I wiele wskazuje na to, że szybko nie spadną.

Według Głównego Urzędu Statystycznego ceny skupu wzrosły także w porównaniu z listopadem 2021 r. – o 6 proc.
W skali roku najbardziej podrożały zboża – za żyto trzeba było zapłacić aż o 75 proc. więcej niż w grudniu 2020 r. To efekt trendów światowych. Wzrostom sprzyja zarówno niski poziom wypełnienia magazynów, jak i problemy produkcyjne w innych częściach globu. Nastroje pogarszały m.in. panujące w Ameryce Południowej upały powodujące spadek prognozowanych zbiorów w Brazylii, która jest największym producentem żywności na kontynencie. Wysokie ceny kształtował też duży popyt na zboża ze strony Chin.
Nieco mniej od zbóż wzrosły w skupach ceny produkcji zwierzęcej. W grudniu najszybciej w porównaniu z listopadem drożała wieprzowina (o 7,8 proc.). To zmiana po miesiącach obniżek cen związanych z załamującym się popytem spowodowanym rozprzestrzenianiem się epidemii ASF. Wzrost cen może być jednak chwilowy i wywołany wzmożonym zapotrzebowaniem w okresie świątecznym. Wiele wskazuje bowiem na to, że w styczniu ceny świń wyhamują – producenci oceniają, że ceny utrzymują się na podobnym poziomie co w końcówce ubiegłego roku.
W skali roku drożeją drób i wołowina – o kolejno 36 proc. i 40 proc. w porównaniu z grudniem 2020 r. Jedynym towarem badanym przez GUS, którego cena spadła w skali roku, były ziemniaki – o ok. 4 proc.
Rolnicy przekonują, że choć ceny rosną, to trudno mówić o zwiększeniu opłacalności sektora. – Wzrost kosztów jest ogromny. Transport, nawozy, środki ochrony roślin, koszty pracy – wszystkie te czynniki wymuszają dodatkowe wydatki. Dlatego opłacalność produkcji rolnej nie wzrosła, a być może nawet spadła – ocenia Witold Boguta, prezes Krajowego Związku Grup Producentów Owoców i Warzyw.
Jak dodaje, w obecnych wynikach nie widać zresztą jeszcze czynnika, który już teraz daje się we znaki rolnikom, czyli galopujących cen nawozów, które w ubiegłym roku podrożały nawet o ponad 100 proc. – Produkty, które są teraz sprzedawane, powstawały jeszcze przy dość niskich kosztach nawozów. Gdy zaczną się pojawiać na rynku kolejne, konieczne będą podwyżki, by na nie zarobić – argumentuje. Nawet jeśli część rolników zrezygnuje z nawożenia i ochrony, będzie to skutkowało mniejszą podażą, również sprzyjającą wzrostowi cen.
Producenci wskazują też na inne wpływające na wzrost cen czynniki, które dotrą do nich z opóźnieniem. – W maju rozpoczną się sianokosy, a widać, że rosną np. koszty towarów niezbędnych do zbiorów zielonek – ceny folii czy siatek rosną o ok. 20 proc. To wszystko przełoży się także na produkcję zwierzęcą – dodaje Jacek Zarzecki, prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego.
Zdaniem ekspertów obniżenie VAT na nawozy z 23 proc. do 8 proc. może mieć znikomy wpływ na zahamowanie trendu. – Relacje cen produktów rolnych do cen nawozów, mimo że te zanotują spadki, wciąż pozostaną niekorzystne. Zatem niewykluczony jest scenariusz zmniejszonego nawożenia, o czym będzie decydować w dużym stopniu również dostępność nawozów. Obniżka zresztą może ewentualnie wpłynąć tylko na krajowy rynek. Tymczasem rynek żywności podlega w dużej mierze globalnym trendom – zmiany produkcji rolnej w Polsce, w przypadku wielu produktów, mają niewielkie znaczenie dla zmienności cen w rolnictwie – mówi ekspert ds. rynków rolnych w PKO BP Mariusz Dziwulski.
Te co prawda nieco się poprawiły, bo według styczniowych prognoz amerykańskiego departamentu rolnictwa produkcja pszenicy wzrośnie do 778,6 mln ton, będzie to 0,7 mln ton więcej niż przewidywano poprzednio. Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) wskazała natomiast, że w grudniu światowe ceny minimalnie spadły (o 0,9 proc. w porównaniu z listopadem), co mogłoby wskazywać na stopniowe wyhamowywanie globalnych trendów.
Zbiega się to jednak z zauważalnym zjawiskiem utraty efektywności w części państw UE. Jak podaje Eurostat, w minionym roku produktywność unijnego rolnictwa obliczana na podstawie wyprodukowanej wartości i zatrudnienia wzrosła zaledwie o 0,7 proc. W Polsce spadła jednak o 4,5 proc., a i tak nie jesteśmy w czołówce – w Danii spadek wyniósł 37 proc., w Finlandii 22,5 proc., a w Słowenii 19,5 proc.
Producenci wskazują też, że długoterminowo koszty oraz spadek efektywności będzie generowało wdrożenie unijnego Nowego Zielonego Ładu dla rolnictwa. Jak wskazuje COPA COGECA (organizacja rolnicza reprezentująca stanowisko branży w UE), powołując się na raport Uniwersytetu w Wageningen, jego wdrożenie będzie skutkowało spadkiem produkcji zwierzęcej od 10 proc. do 15 proc., a roślinnej od 10 proc. do 20 proc.
Zdaniem rolników Nowy Zielony Ład może oznaczać albo wysokie ceny, albo wypieranie rodzimej produkcji. – Oznaczałoby to, że w ciągu kilku lat znaczna część firm wypadnie z produkcji. Zwłaszcza że niewykluczony jest możliwy duży import żywności spoza Unii Europejskiej, np. z Ukrainy czy krajów Mercosur (z Ameryki Południowej). Wówczas ceny faktycznie nie muszą być wyższe, ale opłacalność produkcji żywności w UE będzie spadać – ocenia Witold Boguta. ©℗
Obniżka VAT na nawozy nie wpłynie na niższe ceny w sklepach