Nawozów albo brakuje, albo są horrendalnie drogie, w konsekwencji ceny żywności będą jeszcze wyższe i zapłacą za to wszyscy Polacy - podkreślali we wtorek politycy PSL. Domagają się oni od ministra rolnictwa Grzegorza Pudy informacji, co zamierza zrobić w związku z kryzysem na rynku nawozów.

Poseł Stefan Krajewski (PSL) powiedział na konferencji prasowej, że ceny nawozów "nigdy nie były tak wysokie" i że "dzisiaj rolnicy zastanawiają się za co kupią nawozy potrzebne do wysiania".

"Dzisiaj rolnik, który nie ma pieniędzy, żeby zakupić podstawowe środki do produkcji będzie po prostu padał. Dlatego wzywam tych wszystkich, którzy nazywają się obrońcami polskiej wsi, żeby w końcu zaczęli o tę wieś się upominać, żeby zaczęli upominać się o rolników i żeby mówili jak jest naprawdę" - powiedział Krajewski.

Obecny na konferencji rolnik z woj. podlaskiego Dariusz Bruliński podkreślił, że w zeszłym roku ceny nawozów były znacznie niższe. "W tamtym roku kupowałem nawozy, przykładowo mocznik po 1000-1200 zł, a w tej chwili kosztuje 3300-3400, saletra kosztowała 1000 zł, a teraz kosztuje 2500-2600 zł" - zaznaczył.

Bruliński ocenił, że sytuacja jest tragiczna. "I doprowadzimy do tego, że za rok rolnicy nie będą mieli co z pól zbierać. Doprowadzimy do sytuacji, w której w Polsce stanie się rolnictwo ekologiczne i będziemy musieli całą żywność importować z Zachodu" - dodał.

Inny rolnik, który wziął udział w konferencji, Tomasz Jakacki zwracał uwagę na trudności z siłą roboczą na wsi. "U nas, w Polsce, nie ma już ludzi do pracy w gospodarstwach rolnych. A teraz konflikt zaogniony z Białorusią spowodował to, że pracownicy, którzy u mnie pracowali nie mogą wrócić do Polski, ponieważ strona białoruska nie puszcza ich do nas do kraju" - podkreślił Jakacki.

Rzecznik PSL Miłosz Motyka pytał, co jeszcze musi się wydarzyć w polskim rolnictwie, żeby minister rolnictwa "przejrzał na oczy". "Dzisiaj żądamy od ministra rolnictwa informacji, co zamierza zrobić w sprawie kryzysu związanego z rynkiem nawozowym i nawozami, których albo brakuje albo są horrendalnie drogie" - oświadczył Motyka.

Przestrzegał, że "za wszystko już za kilka miesięcy, a na pewno w przyszłym roku zapłacą wszyscy Polacy wyższymi cenami żywności". "Zapłacą wszyscy rolnicy likwidowanymi gospodarstwami, zapłacą Polacy, zapłaci Polska tym, że z polskiej wsi czeka nas kolejna fala emigracji, bo po prostu na polskiej wsi nie będzie opłacało się utrzymać gospodarstwa" - powiedział rzecznik ludowców.

Nawozy drożeją od kilku miesięcy i według ekspertów można uogólnić, że od sierpnia ubiegłego roku ich ceny wzrosły o około 30 proc. Wśród przyczyn wymieniane są: wzrost cen gazu, który wpływa głównie na ceny nawozów azotowych, wzrost cen paliw płynnych, a tym samym ceny transportu, który ma duże znaczenie w handlu nawozami. Ponadto obowiązuje zakaz importu nawozów potasowych z Białorusi, która dostarczała do tej pory około 30 proc. tych nawozów na rynek polski, a to ma wpływ na ceny potasu oraz nawozów wieloskładnikowych.

Według portalu farmer.pl, ceny środków produkcji, zwłaszcza nawozów, w ciągu ostatnich miesięcy znacznie podrożały i nadal idą w górę; najbardziej widać to po fosforanie amonu (DAP), który w ciągu 18 miesięcy, podwoił swoją wartość z 1450 (styczeń 2020) do 3000 tys. zł netto obecnie; podrożał też m.in. RSM (nawóz azotowy w formie wodnego roztworu saletrzano-mocznikowego) - o 32 proc. z odpowiednio 850 do 1250 zł/t netto, czy sól potasowa z 1450 do 1650 zł/t netto; zdrożały też inne nawozy, również wieloskładnikowe.

Minister rolnictwa pytany w poniedziałek, po spotkaniu z przedstawicielami związków rolniczych, w tym działaczami AGROunii, o wysokie ceny nawozów i możliwość ich obniżenia powiedział, że w tej sprawie rozmawiał z wicepremierem, ministrem aktywów państwowych Jackiem Sasinem. „Jesteśmy umówieni na spotkanie grupy roboczej. Myślę, że po środzie będę mógł przekazać jakieś nowe ustalenia. Z pewnością ta cena jest bardzo wysoka” – powiedział Puda.