Walka z piractwem może przypominać walkę z wiatrakami. Gdy branża wpadnie na nowy pomysł chronienia swoich utworów, tuż za nią podążają przestępcy, którzy nie dają za wygraną. Mają bowiem zbyt wiele do stracenia. Nielegalne serwisy streamingowe mogą zarabiać nawet 60 mln USD rocznie.

Dlaczego mówimy tu o przestępcach? Jak się okazuje, w wielu przypadkach osoby zajmujące się piractwem są powiązane ze zorganizowaną przestępczością. Sprawy zaprezentowane podczas konferencji International Content Protection Summit (ICPS), zorganizowanej przez Stowarzyszenie Sygnał, która odbyła się 18 i 19 października 2018 r. w Warszawie, dowodzą jednak, że istnieją skuteczne metody uprzykrzania życia internetowym piratom.

Piractwo w Polsce

Jak wynika z badań przygotowanych przed Deloitte Advisory Sp. z o.o. na zlecenie Stowarzyszenia Kreatywna Polska, co drugi internauta w wieku 15-75 lat korzysta z nielegalnych źródeł treści w Internecie. Według ekspertów z Deloitte, tak rozpowszechnione korzystanie z pirackich treści przekłada się na 3 mln zł utraconego PKB, 836 mln zł strat dla Skarbu Państwa oraz 27,5 tys. utraconych miejsc pracy. Wyliczono również, że sumaryczne szacunkowe przychody pirackich serwisów w 2016 r, wyniosły aż 745 mln zł. Jak widać na przedstawionych danych, pirackie źródła są w Polsce głównym miejscem pozyskiwania dóbr kultury przez internatów. Oznacza, to że na tym polu mamy wiele do poprawienia, co podczas ICPS podkreślała zarówno Teresa Wierzbowska, Prezes Zarządu Stowarzyszenia Sygnał, jak i jego wiceprezes – Anna Słoboda. Ekspertki wskazywały, że kluczową drogą do sukcesu jest skuteczne realizowanie programu „Follow the Money”. To strategia, zgodnie z którą bada się źródła dochodów pirackich serwisów oraz nawiązuje współpracę z pośrednikami płatności oraz reklamowcami i przekonuje ich, by nie współpracowali z podmiotami znajdującymi się na „czarnej liście”.

- Mamy już pierwsze efekty. Ze 160 dużych firm, które ogłaszały się w nielegalnych serwisach, zostało tylko kilka. Dobrze współpracuje nam się także z pośrednikami płatności, którzy coraz bardziej zwracają uwagę na to, czyje transakcje rozliczają – mówiła podczas wydarzenia Anna Słoboda.

Piractwo w Europie Wschodniej

Obecnie w Europie Środkowej i Wschodniej znajduje się ponad 7,1 mln subskrybentów, którzy płacą za treści dostępne w Internecie. Aż 61 proc. z nich korzysta z internetowych serwisów VOD. Problemem w tym regionie jest jednak bardzo duża skala piractwa działająca właśnie w obszarze stron oferujących przekaz audio-video. Zlokalizowano tutaj bowiem aż 1464 strony internetowe, korzystające z treści bez licencji. Co istotne, piraci prowadzą tutaj agresywną monetyzację, która często wygrywa batalię o klienta z legalnymi serwisami.

- Technologie używane w tym regionie przez piratów to przede wszystkim streaming, ale też hosting plików – informował podczas konferencji ICPS Marin Przasnyski ze Stowarzyszenia Kreatywna Polska.

W Polsce, Czechach, Słowacji, na Węgrzech i Rumunii nie przyjęło się natomiast piractwo obszarach IPTV czy KODI.

Choć region Europy Środkowo-Wschodniej ma pewne cechy wspólne, takie jak np. wysoka konsumpcja pirackich treści, to na każdy kraj lub subregion powinniśmy patrzeć osobno. W Czechach i na Słowacji (72 proc. badanych przyznało się tam, że skorzystało z nielegalnych stron) najmocniejszą stroną piratów jest hosting monetyzowany poprzez płatności za pobierane treści. Na Węgrzech z kolei dominuje płatny lub bezpłatny nielegalny streaming, z kolei zupełnie nie przyjęło się korzystanie z serwisów torrent.

Jeśli chodzi o Polskę, dominującym obszarem piratów są serwisy wideo. Jak informował Przasnyski, funkcjonuje u nas ponad 700 stron z treściami audio-wideo naruszającymi prawo autorskie, a łączne zyski z wszystkich nielegalnych serwisów szacuje się na 240 milionów dolarów.

Ciekawym krajem w niniejszym regionie jeśli chodzi o obszar piractwa wydaje się Rumunia. To właśnie tam, ze względu na bardzo szybki i tani dostęp do Internetu najbardziej rozwinął się nielegalny streaming. Ze 199 nielegalnych stron audio-video, aż 173 działa w oparciu o technologie stremingowe.

Zwalczanie piractwa na Ukrainie

Ciekawa inicjatywa mającą na celu walkę z piractwem powstała na Ukrainie. Chodzi o Clear Sky Initiative. Czym zajmuje się organizacja? Monitoruje przez 24 godziny na dobę pod kątem treści naruszających prawo autorskie wyszukiwarki internetowe, strony internetowe, platformy społecznościowe oraz sklepy. CSI ma do tego odpowiednie zaplecze techniczne, organizacyjne oraz przede wszystkim prawne. I jak się okazuje jest niezwykle skuteczna. Do tej pory, udało im się usunąć z sieci blisko 230 tys. nielegalnych filmów, 93 tys. witryn wyłączone z wyszukiwarki Google oraz doprowadzili do zablokowania 50 stron www.

- Próbujemy blokować przepływ pieniądzy pomiędzy systemami finansowymi. Współpracujemy z Visa i Mastercard. Tworzymy także czarną listę podmiotów, która przekazujemy do reklamodawców. Uważamy, że to oni powinno także ponosić odpowiedzialność za to, że współpracują z pirackimi serwisami. Ostatecznie taki właśnie zapis w art. 176, został wprowadzony do ukraińskiego kodeksu karnego - mówiła podczas IPCS Kateryna Fedorova, szefowa Clear Sky Initiative.

Jaki jest efekt niniejszej regulacji? W oparciu nowe przepisy prowadzonych jest obecnie 27 postępowań karnych a dwie sprawy trafiły już na wokandę.

A jak jest w Rosji?

Wciąż panuje tam przekonanie, że jeśli coś jest w Internecie, to znaczy, że jest dostępne za darmo. Na bazie tej tezy piraci ciągle rosną w siłę. Głównym problemem jest korzystanie przez nich z kradzionych kopii filmów, które starają się w jakiś sposób zmonetyzować. Jak informował podczas konferencji ICPS Igor Stolyarov, szef Globar Development for Brand Protection and Anti-PiracyGroup-IB, obecnie dzięki rozbudowanej technologii CDN, nielegalna treść od jej wrzucenia do obiegu potrzebuje tylko 10 minut, by mogła być monetyzowana. Działanie w obszarze internetowego piractwa również z tego powodu przynosi ogromne zyski. Jak oszacowano, na jedynie samą obsługę swoich serwisów przestępcy wydają 100 tys. dolarów miesięcznie.

Stolyarov podkreślił podczas wystąpienia, że niskie ceny dostępu do pirackich treści nie zawsze w ostatecznym rozrachunku okazują się opłacalne. Podał bowiem przykład rosyjskiej aplikacji Petya, która w założeniu była czymś w rodzaju „nielegalnego Netflixa”. W pewnym momencie jej użytkownicy zostali poproszeni o dokonanie autoryzacji. Jak się później okazało, osobom które wykonały sugerowane polecenia zostały wykradzione pieniądze z kont bankowych.

Ekspert zauważył również, że Rosja obecnie mierzy się także z problemem nielegalnego streamingu, którego działanie oparte jest na skomplikowanym systemie zależności wielu podmiotów. Co więcej, stremowanie jest atrakcyjne dla piratów, gdyż niezwykle trudno jest zlokalizować źródło nadawania – pirat w takim przypadku nie zostawia po sobie żadnych śladów. Jak wskazywał Stolyarov, nielegalny streaming rośnie w siłę, gdyż jest biznesem niezwykle dochodowym a przy tym bardzo łatwym do zorganizowania. Wyliczono bowiem, że można na nim zarobić nawet 60 mln dolarów rocznie.

Operation Fake

Bardzo często śledczy, którzy polują na internetowych piratów odkrywają także inne sfery ich przestępczej działalności. Przykładem może być akcja hiszpańskiej policji, o której podczas konferencji ICPS opowiadała Monica Dopico Martinez, komendant i kierownik oddziału ds. własności intelektualnej. Podstawowym elementem pracy policji było wyśledzenie obiegu pieniądza. Do tego celu, policja uruchomiła swój własny portfel na elektroniczną walutę Bitcoin. Idąc tropem dokonywanych transakcji, udało im się aresztować 35 osób, przeszukać 47 lokalizacji oraz zarekwirować 48 tys. nielegalnych dekoderów IPTV. Jak się okazało, przestępcy posiadali również 6 nielegalnych kopalni bitcoinów, które pozyskały energię o wartości 400 tys. euro. Jak się ostatecznie okazało, cały nielegalny biznes kręcił się dzięki 2 milionom użytkowników, którzy opłacali abonament. To jednak nie koniec historii. Ostatecznie okazało się, że szef całego przedsięwzięcia odpowiedzialny jest na przemyt narkotyków oraz produkowanie podróbek samochodów marki Ferrari!

Operation Spin-off

Równie spektakularnym śledztwem mogli podczas konferencji ICPS pochwalić się włoscy oficerowie. Ich akcja trwała ponad 3 lata i objęła swoim zasięgiem 4 kraje: Włochy, Hiszpanię, Szwajcarię oraz Niemcy. Ostatecznie udało się aresztować 5 osób zamieszanych w cały proceder. Zarekwirowano 140 kart płatniczych, 700 dekoderów i 400 kart elektronicznych oraz 240 tys. euro w gotówce. Jak włoskim policjantom udało się rozpracować grupę działającą na tak dużą skalę? Rozpoczęli od zidentyfikowania jednego pirata internetowego, a następnie, po nitce do kłębka, trafili na doskonale zorganizowane nielegalne przedsięwzięcie. Kluczowym działaniem okazało się bardzo dokładne monitorowanie ruchu internetowego: sprawdzano przelewy, konta paypall, karty płatnicze a nawet konta w mediach społecznościowych.

Jak zatrzymać piratów?

Jak się okazuje, istnieją skuteczne sposoby zwalczania piractwa internetowego. Jednak wymagają one sporych nakładów czasu, środków oraz licznych, specjalnie przeszkolonych kadr. Jednak większość problemów związanych działalnością piratów dałoby się rozwiązać już na szczeblu państwowym wprowadzając ustawowe blokowanie stron. Takie działanie sprawia, że piracki biznes w sieci staje się praktycznie nieopłacany. Jak pokazują przykłady z całego świata, gdzie wprowadzono blokowanie stron, ruch na nielegalnych serwisach spadł od 75 proc. do nawet 90 proc. Co więcej, użytkownicy, którzy „odbiją się” od zablokowanej strony, w większości korzystają później z legalnych źródeł.

- Udało nam się odkryć, że po zablokowaniu danej nielegalnej strony internetowej, największy przepływ ruchu trafia do legalnych serwisów takich jak YouTube czy Spotify. Dopiero w trzeciej kolejności użytkownicy decydują się na skorzystanie z innych, nielegalnych serwisów – mówiła podczas konferencji Catherine Lloyd doradca prawny w International Federation of the Phonographic Industry.

Ciekawym rozwiązaniem, które przekazuje ruch z nielegalnych, zablokowanych stron na serwisy szanujące prawa autorskie mogą pochwalić się Duńczycy.

- Dzięki funkcjonowaniu „Share with Care” podsuwamy użytkownikom legalne źródła kultury. Osoba, która trafi na zablokowaną stronę może od razu skorzystać z wyszukiwarki, za pomocą której odnajdzie interesującą ją pozycje w legalnych działających serwisach – mówiła Maria Fredenslund, dyrektor w RettigheadsAlliancen.

Rozwiązanie polegające na blokowaniu nielegalnych stron popiera także Trevor Albery z Warner Bross. Entertainment.

- Blokowanie stron jest najskuteczniejsze i co ważne, działa tak samo na całym świecie przynosząc te same skutki. Nie narusza ono niczyich praw a dodatkowo pozytywnie przekłada się na zachowania konsumentów – powiedział podczas konferencji ICPS Albery.

Jak potoczy się zatem w przyszłości walka o prawa autorskie? Na to pytanie zdaje się też uzyskaliśmy odpowiedź podczas ICPS.

- Wiele spraw związanych z prawem autorskim dopiero się wyjaśni. Wszystko jednak zmierza do utrwalenia bardzo prostej zasady: jeśli ludzie chcą mieć dostęp do treści, będą musieli je uzyskać od osoby, która ma odpowiednią licencję na jej rozpowszechniania – podsumował Tim Kuik, dyrektor fundacji BREIN.