Zatrudniony może zyskać dodatkowe trzy tygodnie na odwołanie się od wypowiedzenia. Pracodawcy godzą się na wydłużenie terminu, ale tylko do 14 dni. 8 czerwca ma się odbyć pierwsze czytanie poselskiego projektu nowelizacji kodeksu pracy, który zakłada wydłużenie okresu, w jakim można zaskarżyć zwolnienie. Obecnie pracownik ma na to 7 (w przypadku zwykłego wypowiedzenia) lub 14 dni (w razie zwolnienia dyscyplinarnego).
Zwolnienia przed sądem / Dziennik Gazeta Prawna
Projekt złożony przez posłów Nowoczesnej zakłada, że w obu przypadkach termin będzie wynosił 30 dni. Choć jest to propozycja opozycji, to ma szanse na uchwalenie, bo większość parlamentarna nie ocenia jej negatywnie.
– Po pierwszym czytaniu projekt zapewne trafi do dalszych prac w komisji sejmowej. To rozwiązanie korzystne dla pracowników, więc warto prowadzić nad nim dyskusję. Konieczne jest jednak przeanalizowanie wpływu zmian na sytuację pracodawców – wskazuje Marek Ast, poseł PiS, wiceprzewodniczący nadzwyczajnej komisji ds. zmian w kodyfikacjach.
Przedstawiciele firm również nie są przeciwni wydłużeniu terminu na odwołanie się od zwolnienia. Ale nie aż do 30 dni.
Zmiany w toku
Pierwotnie projekt Nowoczes- nej przewidywał, że na złożenie odwołania od wypowiedzenia pracownicy będą mieli 14 dni. – Z opinii Sądu Najwyższego wynika jednak, że byłby to zbyt krótki okres, więc zaproponowaliśmy kompromisowe 30 dni na zaskarżenie zarówno wypowiedzenia, jak i dyscyplinarki – mówi Joanna Augustynowska, posłanka Nowoczesnej, sprawo- zdawca projektu.
Posłowie przekonują, że cel wprowadzenia zmiany jest uzasadniony. Wskazują m.in., że obecny siedmiodniowy termin krzywdzi pracownika, bo ma on zbyt mało czasu na zgromadzenie dowodów, przemyślenie argumentacji i sporządzenie pozwu do sądu. Jeśli dodatkowo pracodawca złoży wypowiedzenie np. tuż przed okresem świątecznym lub długim weekendem, wspomniany termin w praktyce jest jeszcze krótszy.
Projektodawcy przypominają też, że od maja 2012 r. weszła w życie zmiana k.p.c., zgodnie z którą wszelkie twierdzenia i dowody należy – co do zasady – zgłaszać już w pozwie. Te przedstawione później sąd może pominąć. Zatem pracodawca z dużo większym wyprzedzeniem może gromadzić materiał dowodowy (licząc się z ewentualnym zaskarżeniem zwolnienia), podczas gdy pracownik ma na to tylko 7 lub 14 dni.
Różnica zdań
Partnerzy społeczni podzielają argumenty przedstawione przez Nowoczesną, ale różnie oceniają samą propozycję zawartą w projekcie. Początkowa jego wersja (wydłużenie czasu na odwołanie się od wypowiedzenia z 7 do 14 dni) zyskała akceptację zarówno związków zawodowych, jak i organizacji pracodawców. Na jednym z posiedzeń zespołu ds. prawa pracy Rady Dialogu Społecznego pojawił się nawet pomysł, aby przyjął on wspólne stanowisko w tej sprawie. Ale po modyfikacji projektu sytuacja się skomplikowała. Zdaniem pracodawców 30-dniowy okres na zaskarżenie zwolnienia jest zbyt długi.
– Jednolity, dwutygodniowy termin byłby racjonalny, bo w tym czasie można spokojnie przygotować odwołanie do sądu. Wydłużenie go do 30 dni oznacza, że wielu pracodawców będzie dłużej pozostawać w stanie niepewności co do tego, czy czeka ich postępowanie sądowe – tłumaczy dr hab. Monika Gładoch, radca prawny z kancelarii M. Gładoch Specjaliści Prawa Pracy, ekspert Pracodawców RP. I podkreśla, że – wbrew pozorom – propozycja ta wcale nie musi być korzystna dla pracowników.
– Ich pełnomocnicy mogą wyjść z założenia, że nie muszą się spieszyć, bo przecież mają 30 dni na odwołanie. Tymczasem w interesie pracowników jest jak najszybsze postępowanie, bo im zależy przecież na powrocie do pracy lub odszkodowaniu – dodaje ekspert Pracodawców RP. Tym samym zatrudnieni muszą się także liczyć z wydłużeniem okresów oczekiwania na rekompensatę za niezgodne z przepisami lub nieuzasadnione zwolnienie.
Etap legislacyjny
Projekt przed I czytaniem