Resort pracy wycofuje się z niekorzystnej dla firm delegujących propozycji, zgodnie z którą izba skarbowa miała egzekwować grzywny nakładane przez zagraniczne inspekcje.
Najpierw Państwowa Inspekcja Pracy będzie weryfikowała wnioski o egzekucję kar nałożonych na polskich pracodawców przez zagraniczne instytucje za naruszenie przepisów o delegowaniu. Dopiero potem trafią one do naczelnika urzędu skarbowego, który ściągnie należne sankcje. Taką zmianę wprowadziło Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej do projektu ustawy o delegowaniu pracowników w ramach świadczenia usług. Ma wejść w życie 1 czerwca 2016 r. Na takie rozwiązanie nie ma jednak zgody PIP.
Śmierć dla firm
Pierwotna propozycja resortu pracy była bardzo niekorzystna dla polskich firm. Zgodnie z nią wnioski zagranicznych instytucji o egzekucję kar administracyjnych trafiałyby bezpośrednio do Izby Skarbowej w Poznaniu, która byłaby zobowiązana je ściągnąć.
– Alarmowaliśmy, że izba skarbowa działałaby jak komornik, któremu zależy wyłącznie na szybkiej i skutecznej egzekucji długu, bez zwracania uwagi na okoliczności – wskazuje Stefan Schwarz, prezes Inicjatywy Mobilności Pracy. Firmy ostrzegały, że wprowadzenie takiego automatycznego mechanizmu ściągania grzywien skutkowałoby likwidacją polskich firm delegujących z europejskiego rynku, szczególnie że kary w innych krajach UE są bardzo dotkliwe. Nawet za drobne przewinienie można dostać karę liczącą kilka tysięcy euro, a sięgają one do 500 tys. euro.
Resort pracy wskazywał, że w pierwszej wersji projektu został określony mechanizm zabezpieczający. Zgodnie z nim izba skarbowa mogłaby zakwestionować karę, gdyby była niezgodna z Konstytucją RP, np. nieproporcjonalna do przewinienia (takie uprawnienie będzie miała też PIP). – Ale nie łudźmy się, nie byłby on wykorzystywany. Jaki miałaby interes izba, aby to badać? Dlatego uważaliśmy takie rozwiązanie za niewystarczające – mówi Stefan Schwarz.
Zgodnie z nową propozycją MRPiPS postępowanie będzie składało się z dwóch części. Najpierw wniosek o egzekucję grzywny trafi do PIP, która zweryfikuje go pod kątem formalnym. – Wszystko będzie musiało być bardzo dokładnie sprawdzone, zanim zostanie wszczęta egzekucja – wyjaśnia Stefan Schwarz.
Zgodnie z ustawą PIP oceni m.in., czy wniosek zawiera wszystkie niezbędne elementy, czy wskazuje tytuł wykonawczy umożliwiający egzekucję.
Jeżeli wszystkie wymogi zostaną spełnione, wniosek trafi do naczelnika urzędu skarbowego.
Resort pracy zaproponował to rozwiązanie z dwóch powodów. Po pierwsze pierwotna propozycja nie uzyskała aprobaty Ministerstwa Finansów, które wskazywało, że Izba Skarbowa nie ma uprawnień do wykonywania nakładanego na nią obowiązku. Po drugie przeciwni jej byli pracodawcy.
– Nowe rozwiązanie maksymalnie chroni polskich pracodawców. Trzeba wziąć pod uwagę to, że unijna dyrektywa (która musi być wdrożona do 18 czerwca 2016 r.) wymaga wprowadzenia mechanizmu ściągania tych kar, zatem resort pracy musi jakieś rozwiązanie zaproponować. To najnowsze wydaje się najbardziej korzystne dla polskich firm – ocenia Agnieszka Zielińska z Polskiego Forum HR.
Inspekcja jest przeciw
PIP jednak nie chce się zgodzić na tę propozycję. – Wnieśliśmy o odstąpienie od nałożenia na inspekcję zadań w zakresie transgranicznej egzekucji kar i grzywien administracyjnych – informuje Danuta Rutkowska z PIP. – Nasz urząd nie dysponuje żadnymi narzędziami, które umożliwiłyby przeprowadzenie badania, czy decyzja w sprawie nałożenia kary lub grzywny administracyjnej jest sprzeczna z podstawowymi zasadami porządku prawnego – argumentuje.
Dlatego zaproponowała wprowadzenie jednoznacznych kryteriów uzasadniających zwrot wniosku o egzekucję. – Skoro weryfikacja przekazanych do egzekucji sankcji jest niemożliwa, zadania PIP sprowadzą się do zwykłych czynności materialno-technicznych – zauważa. W jej ocenie obciążanie inspekcji realizacją takich czynności jest całkowicie nieracjonalne i niecelowe. – To nie wymaga zaangażowania specjalistycznego organu, jakim jest PIP. Nie bez znaczenia pozostaje także organizacyjne i finansowe obciążenie inspekcji tłumaczeniem przekazywanych informacji, wniosków i dokumentów – wskazuje Danuta Rutkowska.