Pracodawcy sięgają po coraz bardziej ambitne metody pozyskiwania pracowników. Do nowoczesnych kanałów rekrutacji możemy zaliczyć już nie tylko social media, czy kreatywne billboardy, ale coraz częściej gry, a nawet astrologię biznesu. Kandydaci chętnie dzielą się swoimi wrażeniami po rozmowie kwalifikacyjnej na portalach opinii. Zapytaliśmy Wojciecha Kozickiego, przedstawiciela GoWork.pl, o najciekawsze przykłady takich nietypowych poszukiwań.

Diabelsko trudna rekrutacja

Agencja reklamowa Saatchi&Saatchi szukając pracowników do działu IT postanowiła dokonać wyboru na podstawie ich osiągnięć w grze Diablo III. Ta metoda miała zweryfikować umiejętność pracy zespołowej i kreatywność. Prawdziwe marzenie gracza! Poprzez grę - My Marriot Hotel, rekrutowała również firma Mariott International. Dopiero po osiągnięciu odpowiednio wysokiego poziomu w zarządzaniu wirtualnym hotelem i restauracją, kandydaci mogli wziąć udział w finalnym etapie rekrutacji. Z kolei Siemens rekrutował poprzez grę Plantville, w której najpierw trzeba było zostać menadżerem fabryki.

Wymierne efekty dobrego wykorzystania Tweetera

Firma HCL Technologies zdecydowała się przeprowadzić rekrutację przez Tweetera. Przez kilka tygodni pod tagiem #CoolestInterviewEver publikowano zadania rekrutacyjne. Z najlepszą piątką uczestników akcji przeprowadzono wywiady, także na Tweeterze. Rekrutację promowały m.in. filmiki umieszczone w internecie. Poza wymiernym efektem uzyskania nowego, zdolnego pracownika, o ponad 20 proc. zwiększyła się ilość obserwatorów profilu firmy, co przełożyło się na 88 tys. nowych użytkowników. I kto tu jest demonem social media?

Fotograf trojański

Agencja reklamowa Jung von Matt, chcąc wyłuskać najlepszych art directorów z konkurencyjnych agencji reklamowych, użyła „fotografów trojańskich”. Podstawieni fotografowie dostarczali agencjom swoje portfolio z dyskretnie ukrytym przekazem rekrutacyjnym. Kampania idealnie trafiła w target, docierając do upragnionej grupy docelowej, a jednocześnie osiągnęła cel employer brandingowy.

Przystanek praca

Wrocławska Fabryka Volvo Polska, chcąc w krótkim czasie zatrudnić dużą liczbę pracowników, postanowiła nie czekać aż sami się zgłoszą. W teren wyruszyły specjalne autobusy, a podróżujący nimi specjaliści udzielali zainteresowanym informacji na temat proponowanego zatrudnienia. Akcję dumnie nazwano „Kierunek Volvo – przystanek praca”. Trudno byłoby o lepsze hasło tej kampanii.

Zmontuj sobie pracę

Jeden z czołowych producentów mebli, stwierdził że umiejętność ich samodzielnego składania
to istotne kryterium jakie powinien spełniać kandydat na nowego pracownika. Dlatego ulotka
z instrukcją rekrutacji była dołączona do mebli.

Lorem Ipsum

Agencja Jung von Matt przoduje w kreatywnych rekrutacjach. Szukając nowego dyrektora artystycznego zastosowała nietypową metodę. Na stronie Lorem Ipsum (lipsum.com) służącej do tworzenia przykładowych bloków tekstu - wykorzystywanych np. przez projektantów stron, plakatów, itp., podłączyli ogłoszenie informujące o otwartym stanowisku. Każdemu użytkownikowi który skorzystał z generatora znajdującego się na stronie wyświetlał się komunikat. Dzięki temu zabiegowi, do ogłoszenia dotarło 200 tys osób.

Oferta z krzyżówki

Warszawski oddział niemieckiej agencji Jung von Matt również skorzystał z kreatywnego sposobu rekrutacji poszukując copywriterów. W magazynie Brief zamieścił krzyżówkę, której rozwiązaniem był kod QR. Jego zeskanowanie i przejście na właściwa stronę internetową zapewniało przejście do kolejnego etapu rekrutacji. Kampania idealnie trafiła w target. Dodatkowo była też świetną reklamą, bo o działaniach agencji zrobiło się głośno w mediach.

Przez żołądek do serca pracownika

Luxsoft Polska postawił na argument cukierniczy. W krakowskich wieżowcach i biurach rozdawano darmowe pączki z listem, w którym była informacja o poszukiwanych informatykach. Nawet jeżeli łakocie nie trafiły w ręce idealnego kandydata, za polecenie właściwej osoby można było uzyskać korzyść finansową, albo… po prostu zjeść darmowego pączka.

Idealny kandydat wskazany przez gwiazdy

Choć może się to wydawać nieprawdopodobne, coraz więcej firm zamiast z własnego doświadczenia i intuicji korzysta z rad astrologów. Nie wierzycie? W 1997 roku powstało nawet ISBA, czyli Międzynarodowe Stowarzyszenie Astrologów Biznesu. Nie trudno wywróżyć, że biorąc pod uwagę jak kreatywnie i dynamicznie rozwija się sektor HR, czeka nas jeszcze wiele niespodzianek.