O tym, że Krystyna Pawłowicz przejdzie w stan spoczynku na trzy lata przed zakończeniem kadencji na stanowisku sędziego TK, trybunał poinformował w specjalnym komunikacie. Nie podano, w jakim trybie do tego dojdzie. Jednak z nieoficjalnych informacji uzyskanych przez PAP wynika, że stanie się to na podstawie uchwały Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK, a przesłanką do jej podjęcia jest stwierdzenie przez lekarza orzecznika ZUS niezdolności do pełnienia obowiązków przez sędzię Pawłowicz (patrz: grafika).

Uchwała miała zostać podjęta już 5 czerwca br., zaś termin przejścia w stan spoczynku Krystyny Pawłowicz został wyznaczony dopiero na 5 grudnia br. To wywołało wątpliwości także w samym TK. Wyraził je sędzia TK Jakub Stelina, wygłaszając zdanie odrębne do wyroku trybunału z 29 lipca (sygn. akt Kp 3/24). Orzeczenie zapadło w pełnym składzie, a więc także z udziałem Krystyny Pawłowicz. To zaś, zdaniem Steliny, może budzić wątpliwości co do prawidłowości składu, który je wydał. Jak bowiem zauważył sędzia, w składzie tym „znajduje się osoba trwale niezdolna do wykonywania obowiązków sędziego trybunału, uznana taką bezspornie przez lekarza orzecznika ZUS”.

Sytuacja zaniepokoiła również jedną z czytelniczek DGP, która zwróciła się do ZUS w trybie dostępu do informacji publicznej z pytaniem, czy faktycznie lekarz orzecznik ZUS orzekał w przedmiocie całkowitej niezdolności Krystyny Pawłowicz do pracy w TK. W przypadku pozytywnej odpowiedzi wnioskodawczyni chciała dodatkowo wiedzieć, kiedy takie orzeczenie zapadło i co w nim stwierdzono. Zaznaczyła przy tym, że nie pyta o żadne dane medyczne, a jedynie o konkluzję orzeczenia i fakt jego wydania.

Dlaczego ZUS nie ujawnia informacji o stanie zdrowia Krystyny Pawłowicz?

ZUS odmówił udzielenia odpowiedzi. Stwierdził, że żądane informacje odnoszą się do konkretnej osoby i danych zawartych na jej indywidualnym koncie oraz do ewentualnych dokumentów źródłowych stanowiących podstawę do dokonania zapisu na takim koncie. Tym samym, stwierdza ZUS, wnioskowane informacje nie stanowią informacji publicznej.

- ZUS prawidłowo odmówił udzielenia tego typu informacji, ponieważ jest on związany tajemnicą ubezpieczeniową wynikającą z odrębnych przepisów – ocenia dr hab. Marlena Sakowska-Baryła, prof. UŁ, radczyni prawna, partnerka w kancelarii Sakowska-Baryła, Czaplińska. Zwraca również uwagę na art. 9 ust. 1 RODO, który zakazuje przetwarzania danych osobowych szczególnych kategorii, w tym danych dotyczących zdrowia.

- Uchylenie tego zakazu wchodzi w rachubę jedynie wówczas, gdy spełniona jest któraś z przesłanek ściśle określonych w art. 9 ust. 2 RODO. Musi być ku temu wyraźna podstawa prawna. A nie istnieje taka, która by pozwalała każdemu zainteresowanemu zwrócić się do ZUS z zapytaniem o informacje o stanie zdrowia dowolnie wybranej osoby. I to nawet, gdy osobą tą jest sędzia TK Krystyna Pawłowicz – podkreśla nasza rozmówczyni.

Jakie dane o zdrowiu sędziów TK mogą być informacją publiczną

Inaczej sytuacja mogłaby wyglądać, gdyby czytelniczka zwróciła się ze swoimi pytaniami nie do ZUS, a do TK. Choć i w tym przypadku nie jest pewne, czy otrzymałaby żądane informacje.

- Sama informacja o tym, że sędzia przechodzi w stan spoczynku i przyczyną tego jest jej stan zdrowia, może być potraktowana jako informacja publiczna – uważa prof. Sakowska-Baryła, wskazując jednocześnie na art. 32 ustawy o statusie sędziów Trybunału Konstytucyjnego (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 1422; patrz: grafika).

Podobnego zdania jest Krzysztof Izdebski, ekspert forum Idei Fundacji im. Stefana Batorego.

- Można w tym przypadku znaleźć argumenty zarówno przemawiające za tezą, że tego typu dane stanowią informację publiczną, jak i przeciwko niej – przyznaje Krzysztof Izdebski z Fundacji Batorego. Jednak jego zdaniem obywatele mają prawo wiedzieć, czy stan zdrowia wszystkich sędziów, nie tylko tych orzekających w TK, jest w odpowiedni sposób monitorowany.

- Uważam, że zdrowie sędziego wiąże się z interesem publicznym. I o ile nie powinny być ujawniane szczegółowe informacje na temat zdrowia konkretnych osób, tak informacja o tym, np. czy posiadają aktualne zaświadczenia lekarskie potwierdzające, że są w stanie pełnić powierzone im funkcje, jak najbardziej powinna zostać udostępniona – twierdzi ekspert.

Na podobnym stanowisku stoją sądy administracyjne. „Informację publiczną stanowią jedynie posiadane przez organ dane o tym, czy stan zdrowia osoby pełniącej funkcję publiczną pozwala mu wykonywać tę funkcję, ale tylko w zakresie ogólnej informacji w tym zakresie, jeśli jest to przewidziany przepisami prawa warunek sprawowania tej funkcji” – czytamy w uzasadnieniu wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z 29 maja 2024 r. (sygn. akt II SAB/Wa 645/23). WSA zaznaczył w nim, że wykluczone jest udostępnienie orzeczeń, testów psychiatrycznych, psychologicznych czy też innych badań lekarskich bądź psychologicznych, albowiem dotyczą one sfery osobistej sędziego.

Problem pojawia się więc w przypadku bardziej szczegółowych pytań dotyczących stanu zdrowia.

- W przypadku tego rodzaju informacji publicznej ewidentnie widać, że mamy źle skonstruowane przepisy i że nie dokonaliśmy pełnej implementacji RODO. Efekt tego jest taki, że tak naprawdę nie wiadomo, kiedy i jakie informacje z tych wskazanych w art. 9 ust. 1 RODO, a więc m.in. dotyczące zdrowia, mogą być udostępniane w trybie dostępu do informacji publicznej – uważa Marlena Sakowska-Baryła. W efekcie osoba, której dane o stanie zdrowia zostaną ujawnione, może zwrócić się do prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych ze skargą i jest duża szansa, że organ nadzorczy przyzna jej rację.

Stan zdrowia premiera a sędziów TK. Różnice w dostępie do informacji

Ostatnio dyskutowano również na temat stanu zdrowia stojącego na czele rządu Donalda Tuska. Jak się jednak okazuje, w przypadku prezesa Rady Ministrów pozyskanie tego typu informacji może okazać się w ogóle niemożliwe.

- Jeśli chodzi o sędziów sądów powszechnych czy sędziów TK, a także o prezydenta, to należy zakładać, że prawo wymaga, aby osoba sprawująca którąś z tych funkcji legitymizowała się odpowiednim stanem zdrowia, ponieważ choroba w pewnych przypadkach uzasadnia złożenie z urzędu. Inaczej jest w przypadku premiera – mówi prof. Marlena Sakowska-Baryła. Wszystko dlatego, że inny jest system obsadzania tego stanowiska i inne związane z nim gwarancje. Premier jest stosunkowo łatwiej usuwalny niż sędzia czy prezydent, bo w jego przypadku nie ma ani kadencyjności, ani wymogu niezależności, czy niezawisłości.