Jak mówi Anna Dzhobolda, dyrektorka departamentu rekrutacji międzynarodowych Gremi Personal, największe zapotrzebowanie na pracowników sezonowych występuje zwykle w rolnictwie. Choć to się powoli zmienia.
- Udział gastronomii i turystyki systematycznie rośnie, a od czasów post pandemicznych zauważamy 30 proc. wzrost zapotrzebowania na pracowników w branży logistyczno-magazynowej – mówi Dzhobolda.
W tym roku zapotrzebowanie na pracowników sezonowych jest ogólem o ok. 20 proc. wyższe niż rok temu.
Branże szczególnie podatne na sezonowość to przede wszystkim rolnictwo. Tu ręce do pracy potrzebne są do zbiorów owoców i warzyw, prac polowych, sadzenia i pielęgnacji roślin.
Tradycyjnie w wakacje rośnie popyt na pracowników w takich sektorach jak turystyka, gastronomia i hotelarstwo. Poszukiwani są kelnerzy, recepcjoniści, barmani, opiekunowie dzieci. O tymczasowe zatrudnienie nie muszą się martwić też osoby, chcące sprawdzić się w handlu detalicznym, rozrywce czy transporcie i logistyce.
Kto pracuje sezonowo w Polsce? Wcale nie Ukraińcy
Eksperci wskazują, że znaczna część pracowników sezonowych w Polsce to cudzoziemcy, ale wcale nie z Ukrainy, bo ci szukają w Polsce już raczej pracy na stałe. Sezonowo pracują u nas głównie osoby z Białorusi, Gruzji oraz coraz częściej z Indii i Nepalu.
Średni profil takiego pracownika to kobieta w wieku 20-40 lat i mężczyzna w wieku 34-45 lat, średni czas umowy to 3-6 miesięcy, a dla pracowników spoza UE – 6 do 20 miesięcy.
Najczęściej stosowane są umowy cywilnoprawne (umowa zlecenie, umowa o dzieło) lub umowy na czas określony.
Z informacji Gremi Personal wynika, że praca sezonowa jest szczególnie popularna wśród młodzieży, studentów oraz osób chcących dorobić, czyli głównie emigrantów zarobkowych i jest dostępna dla wszystkich grup wiekowych.
Oczekiwania finansowe pracowników sezonowych rosną
Jak podają przedstawiciele agencji zatrudnienia, oczekiwania płacowe pracowników sezonowych wzrastają.
- Największą bolączką w tym sektorze jest ogromna rotacja personelu, a znalezienie pracowników „na cito” jest praktycznie niemożliwe, nawet przy podnoszeniu stawek – komentuje Anna Dzhobolda, dyrektorka departamentu rekrutacji międzynarodowych Gremi Personal.
Jak mówi, strategie pracodawców na przyciągnięcie pracowników są różne, najbardziej typowa to oczywiście podbicie stawek – w tym roku jest to wzrost stawek godzinowych nawet o 3 zł netto w porównaniu do poprzedniego roku, czyli 30,50 zł brutto.
Ponadto pracodawcy oferują nocleg i wyżywienie podczas pracy, które stają się standardem w branży i już nie są żadnym „benefitem”. Z kolei coraz rzadziej też stosowane jest rozliczenie akordowe (płatność od zebranych kilogramów), które jest mniej atrakcyjne dla pracowników.