Przedsiębiorcy przeznaczają na ochronę pracowników sto razy mniej niż ich koledzy z innych krajów UE. W czasie kryzysu może być jeszcze gorzej.
W Polsce firmy na bezpieczeństwo i ochronę pracy (BHP) na jednego ubezpieczonego wydają zaledwie 25 eurocentów. W krajach rozwiniętych jest to 20 – 25 euro na pracownika. Związkowcy ostrzegają, że spowolnienie gospodarcze może jeszcze zwiększyć oszczędności na bezpieczeństwie pracy. I nie na wiele zda się rządowy plan zwiększenia wydatków na prewencje. Docelowo ma być przeznaczone na ten cel 90 mln zł. To oznacza, że jeśli w 2017 roku nadal będzie pracować 10 mln osób, to na jedną zatrudnioną przypadnie 9 zł rocznie, jakie firma wyda na zapewnienie jej bezpiecznych i higienicznych warunków pracy.

Dramat na budowie

Dane GUS nie pozostawiają złudzeń. W Polsce pracodawcy nie dbają o bezpieczeństwo pracowników. Na podstawie statystycznych kart wypadków przy pracy ustalono, że w ubiegłym roku liczba w nich poszkodowanych przekroczyła 97 tys. osób. W stosunku do 2010 roku było to o 3 tys. osób więcej. Spośród wszystkich zanotowanych w ubiegłym roku incydentów 96 tys. stanowiły wypadki lekkie. Niepokojące jest to, że rośnie także liczba wypadków ciężkich, a spada tylko tych śmiertelnych. Najbardziej narażeni na incydent w pracy są kowale oraz ślusarze (5705 wypadków), sprzedawcy i demonstratorzy (5205), blacharze, spawacze, monterzy konstrukcji metalowych (3307) oraz pomoce domowe i sprzątaczki (3116).
Obowiązki bhp firm wobec pracownika / DGP
W efekcie wypadków osoby poszkodowane w ubiegłym roku spędziły na zwolnieniach lekarskich w sumie 3,5 mln dni. Oznacza to, że na jednego poszkodowanego przypadało około 36,6 dni niezdolności do pracy. Tym samym pracodawcy musieli ponieść dodatkowe wydatki na zapewnienie zastępstwa na miejsce osoby nieobecnej. Ale nie tylko.
– Firmy, w których liczba osób narażonych na czynniki szkodliwe w stopniu przekraczającym dopuszczalne normy jest duża, muszą liczyć się z podwyższeniem nawet o 50 proc. składki na ubezpieczenie wypadkowe – przypomina prof. Danuta Koradecka, dyrektor Centralnego Instytutu Ochrony Pracy – Państwowego Instytutu Badawczego.
Kary nie odstraszają
Taka liczba wypadków nie dziwi, jeżeli uzna się, że pracodawcy wciąż po macoszemu traktują przestrzeganie przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy (bhp). Jak podkreśla Andrzej Chwiluk, przewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce, tylko kopalnie poważnie podchodzą do tej kwestii.
– Pod ziemią bez odpowiedniej ochrony istnieje ryzyko wypadków śmiertelnych. A tego pracodawcy obawiają się najbardziej – zauważa.
Innych przedsiębiorców nie odstraszają nawet kary za łamanie praw pracowników. Od 1 tys. zł do 30 tys. zł może wynosić grzywna w przypadku, gdy osoba odpowiedzialna za stan bezpieczeństwa i higieny pracy zatrudnionych, ich nie przestrzega. Konsekwencje są także wyciągane wobec tych firm, które nie zawiadomią np. inspektora pracy o śmiertelnym, ciężkim lub zbiorowym wypadku przy pracy. Dzieje się tak najczęściej, kiedy zakład chce ukryć sytuacje mogące być uznane za wypadek przy pracy.



– Te sankcje to także fikcja. Przeważnie pracodawcy karani są 500-złotowymi mandatami. Co z tego, że prawo dotyczące bhp mamy dobre i szczegółowo opisujące obowiązki pracodawców, skoro sami pracownicy ze strachu przed utratą pracy godzą się na zatrudnienie bez odpowiedniego zabezpieczenia – denerwuje się Wiesława Taranowska, wiceprzewodnicząca OPZZ.
Związkowcy zwracają uwagę, że firmy muszą się liczyć także z konsekwencjami finansowymi, jeśli wbrew prawu wyposażają stanowiska pracy w maszyny i inne urządzenia techniczne, które nie spełniają niezbędnych wymagań. Do ich obowiązków należy także dostarczanie pracownikom środków ochrony indywidualnej.
– Najgorzej jest na budowach. Małe firmy nie kupują nie tylko rękawic roboczych, ale także maseczek pyłowych, a nawet kasków – twierdzi Wiesława Taranowska.
Zasady karania firm określa art. 283 ustawy z 26 czerwca 1974 r. – Kodeks pracy (t.j. Dz.U. z 1998 r., nr 21, poz. 94 z późn. zm.). Zgodnie z nim karę grzywny stosuje się także wobec osoby, która w czasie produkcji wykorzystuje materiały i procesy technologiczne bez uprzedniego ustalenia stopnia ich szkodliwości dla zdrowia pracowników i bez podjęcia odpowiednich środków profilaktycznych.
Z zarzutami związkowców nie zgadzają się pracodawcy. Ich zdaniem są one przesadzone.
– Tylko część firm nie dba o bezpieczeństwo pracownika. I dzieje się tak przeważnie tam, gdzie sami podwładni nie zwracają uwagi na sposób wykonywania swoich zadań. Przecież przedsiębiorca nie będzie pilnować, czy pracownik ma zapięty pas bezpieczeństwa albo nosi maseczkę przeciwpyłową – protestuje Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu PKPP Lewiatan.

Rządowy plan

Rząd, podnosząc wiek emerytalny, zapowiedział stworzenie specjalnego programu ochrony starszych pracowników. Pierwszym krokiem ma być trzykrotne zwiększenie środków na walkę z zagrożeniami w miejscu pracy. Podstawą zmian jest art. 8 ustawy z 11 maja 2012 r. o zmianie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2012 r., poz 637). Zgodnie z nim wydatki na prewencję wypadkową będą systematycznie rosły od 2013 roku. W przyszłym roku będzie to 0,50 proc. należnych składek na ubezpieczenie wypadkowe przewidziane w planie finansowym Funduszu Ubezpieczeń Wypadkowych (FUW). Natomiast w 2017 roku osiągną jeden procent tej kwoty. Dotychczas środki z FUW były przeznaczane praktycznie tylko na wypłatę odszkodowań i rent z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych.
– Aby w przyszłości pieniądze na prewencję były efektywnie wykorzystane, firmy muszą ustalić sposób ich wydatkowania razem z pracownikami. I należy to robić w dobrze pojętym wspólnym interesie – przekonuje Jeremi Mordasewicz.
Profesor Danuta Koradecka dodaje, że te dodatkowe pieniądze szczególnie są potrzebne małym i średnim zakładom. Te mają problem z zastosowaniem nawet bardzo prostych środków ochronnych.
– Za dodatkowe fundusze będzie można wykonać usługi eksperckie w zakresie poprawy warunków pracy. Będzie można też kupić np. podnośnik do przemieszczania ciężkich przedmiotów, osłonę do emitującego hałas urządzenia lub ekran chroniący pracownika przed promieniowaniem – potwierdza.
Dysponentem pieniędzy z FUW przeznaczonych dla pracodawców będzie ZUS. Firma zainteresowana otrzymaniem takiej pomocy właśnie tam złoży stosowny wniosek. Będzie on rozpatrzony przez specjalną komisję z udziałem ekspertów z zakresu bhp. Realizacja wniosku i wydatkowanie środków ma kontrolowane (czy faktycznie wprowadzenie nowych zabezpieczeń poprawiło warunki pracy).
– O poprawie jednak będzie można mówić dopiero wówczas, gdy pracownicy pytani, czy chcą podwyżki wynagrodzenia, czy też nowe środki ochrony BHP, wybiorą to drugie – podsumowuje Jeremi Mordasewicz.