WSA odrzucił skargę inspekcji na decyzję nakazującą jej usunąć nielegalnie pozyskane dane o swoich pracownikach. Z kolei prokuratura i sąd karny nie dopatrzyły się nadużycia uprawnień.
Od roku trwa spór inspekcji pracy i Urzędu Ochrony Danych Osobowych o to, czy ta pierwsza może wykorzystywać swoje uprawnienia kontrolne do sprawdzania PIT-ów swoich pracowników i pozyskiwania danych o ich zarobkach. 25 sierpnia 2020 r. WSA w Warszawie oddalił skargę Wiesława Łyszczka, głównego inspektora pracy (GIP), na decyzję Jana Nowaka, prezesa UODO z 19 września 2019 r. Ten ostatni nakazał PIP usunięcie danych pozyskanych od urzędu skarbowego z przekroczeniem prawa.
Pracownicy inspekcji, którzy są odpowiedzialni za nielegalne pozyskanie danych z PIT, mogą jednak spać spokojnie. Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie ewentualnego nadużycia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych, a wydział karny Sądu Rejonowego w Warszawie oddalił zażalenie na tę decyzję. Podsumowując: w PIP doszło do nielegalnej inwigilacji (co potwierdza decyzja UODO i wyrok WSA), ale w praktyce nikt za to nie odpowie. Urząd Ochrony Danych Osobowych nie nałożył bowiem na inspekcję sankcji finansowej, a sąd karny nie dopatrzył się przekroczenia kompetencji (które w praktyce dostrzegł UODO, a jego decyzję zatwierdził WSA). Czy to oznacza, że instytucje nadzoru mogą w praktyce bezkarnie wykorzystywać swoje uprawnienia kontrolne lub operacyjne do sprawdzania własnych pracowników? Na to pytanie warszawski sąd okręgowy (nadrzędny nad tym, który nie uwzględnił zażalenia na umorzenie) nie udzielił nam odpowiedzi.

Nadużycie uprawnień

Sprawa, która poróżniła PIP i UODO, dotyczyła jednego z inspektorów z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Łodzi. 26 września 2017 r. GIP wystąpił do Urzędu Skarbowego Łódź Górna z wnioskiem o udostępnienie danych z jego deklaracji PIT.
Podstawą prawną skierowania był art. 14 ust. 1 ustawy z 13 kwietnia 2007 r. o Państwowej Inspekcji Pracy (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1251). Zgodnie z nim przy realizacji swoich zadań PIP współdziała m.in. z organami Krajowej Administracji Skarbowej. GIP poprosił o dane z deklaracji PIT inspektora w latach 2015–2016, wysokości jego dochodów uzyskanych z praw autorskich oraz pozostałych źródeł, a także o informację, czy w latach 2015–2017 odnotowano wpływy od konkretnej firmy organizującej szkolenia m.in. z zakresu bhp (z woj. łódzkiego). Naczelnik urzędu skarbowego udostępnił dane z PIT inspektora i opatrzył je klauzulą „tajemnica skarbowa” (12 października 2017 r.). 18 lipca 2018 r. były już inspektor (PIP rozwiązała z nim wcześniej umowę) złożył skargę do UODO w sprawie pozyskania jego danych z deklaracji podatkowej.
We wrześniu 2019 r. prezes urzędu nakazał inspekcji usunięcie informacji pozyskanych z PIT. – Kluczowe w przedmiotowej sprawie jest rozgraniczenie ustawowych uprawnień posiadanych przez Państwową Inspekcję Pracy występującą w roli organu nadzorczego i uprawnień posiadanych przez jednostkę organizacyjną PIP jako pracodawcy – wskazał w uzasadnieniu decyzji.
Zadania organu kontrolnego są sprecyzowane w art. 10 ustawy i obejmują m.in. nadzór nad przestrzeganiem prawa pracy i legalnością zatrudnienia. Tylko w tym zakresie PIP może współpracować z urzędami skarbowymi. Na podstawie art. 14 ustawy może więc pozyskiwać dane z PIT, ale tylko w ramach kontroli pracodawców, a nie na temat własnych pracowników. Co więcej, informacje o inspektorze były przetwarzane przez dłuższy czas, więc naruszona została nie tylko ówcześnie obowiązująca ustawa o ochronie danych osobowych, ale też RODO (które weszło w życie 25 maja 2018 r.).
Od tej decyzji GIP odwołał się do WSA. W związku z oddaleniem jego skargi DGP zapytał już inspekcję, czy usunie dane pozyskane z PIT czy też zaskarży orzeczenie.
– Główny Inspektor Pracy złożył wniosek o uzasadnienie wyroku. Po jego otrzymaniu i po zapoznaniu się z motywami orzeczenia, GIP podejmie decyzję co do ewentualnego zaskarżenia wyroku. Wykonanie decyzji Prezesa UODO może nastąpić dopiero po uprawomocnieniu się orzeczenia WSA – wskazał Tomasz Zalewski, p.o. rzecznika prasowego GIP.

Nie ma nadużycia

W omawianej sprawie równolegle toczyło się też drugie postępowanie. Prokuratura Rejonowa Warszawa Ochota wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień służbowych przez funkcjonariuszy publicznych – pracowników Głównego Inspektoratu Pracy. Chodzi o czyn z art. 231 par. 1 k.k. (nadużycie uprawnień). 27 lutego 2020 r. umorzyła je jednak z uwagi na „brak znamion czynu zabronionego”. Zażalenie na to postanowienie złożył zawiadamiający, czyli były inspektor pracy, którego dane PIP nielegalnie pozyskała. Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy (V Wydział Karny) nie uwzględnił go jednak i utrzymał w mocy decyzję prokuratora.
– Przekroczenie uprawnień wymaga wykazania, że podjęte przez sprawcę działanie nie wchodziło w zakres jego kompetencji lub było podjęte w ramach uprawnień, ale niezgodnie z przepisami prawa, statutem czy ciążącymi na funkcjonariuszu publicznym obowiązkami, czego zebrany w sprawie materiał nie potwierdza – wskazano w uzasadnieniu postanowienia.
W rezultacie doszło do kuriozalnej sytuacji. W swojej decyzji UODO jednoznacznie podkreślił, że „GIP jako jednostka organizacyjna PIP nie był władny, aby zastosować w przedmiotowej sprawie uprawnienia przysługujące PIP w czasie wykonywania zadań ustawowych i zażądać udostępnienia danych Skarżącego zawartych w dokumentacji podatkowej przechowywanej w zasobach urzędu skarbowego”. W odpowiedzi na skargę GIP urząd podkreślił, że „zadania realizowane przez Państwową Inspekcję Pracy zostały jednoznacznie określone w ustawie. Tym samym również określone zostały przysługujące jej kompetencje. Organ publiczny powinien działać w granicach posiadanych kompetencji”. Do jego stanowiska przychylił się warszawski WSA. A jednocześnie prokuratura i sąd karny uznały odwrotnie. Nie dopatrzyły się przekroczenia uprawnień, bo – ich zdaniem – pracownicy inspektoratu działali w granicach art. 18 ustawy o PIP, który przyznaje GIP „możliwość i konieczność wykonywania nadzoru nad pracownikami PIP”. Przepis ten wskazuje jednak jedynie, że „Główny Inspektor Pracy dokonuje czynności w sprawach z zakresu prawa pracy wobec pracowników Głównego Inspektoratu Pracy oraz pracowników nadzorujących lub wykonujących czynności kontrolne”. A to nie upoważnia głównego inspektora – jak wskazuje UODO – do pozyskiwania danych z PIT (przeszkodą jest choćby art. 221 k.p., który ogranicza informacje o zatrudnionym, jakie może pozyskać pracodawca).
DGP zapytał Sąd Okręgowy w Warszawie o tego typu wątpliwości wynikające z postanowienia utrzymującego decyzję prokuratury o umorzeniu śledztwa.
„Nie mamy uprawnień do komentowania i oceny orzeczeń Sądu. Dlatego niemożliwe jest udzielenie odpowiedzi na postawione pytania. Tok rozumowania Sądu powinien wynikać z treści uzasadnienia postanowienia” – wskazało w odpowiedzi biuro prasowe SO.

Nowy zgrzyt

To niejedyna sprawa z zakresu ochrony danych, jaka dotyczy inspekcji pracy. Do UODO wpłynęło już zgłoszenie od okręgowego inspektora w Katowicach, który wskazał, że pracownik inspektoratu – działając bez zgody i zezwolenia kierownictwa – przekazał osobie nieuprawnionej teczkę zawierającą dokumentację z kontroli. Wcześniej (w ubiegłym miesiącu) lokalne media informowały o odnalezieniu na śmietniku dokumentów z kontroli przeprowadzonych przez inspekcję, zawierających m.in. dane o firmach i ich pracownikach, zarobkach i ujawnionych nieprawidłowościach.
– UODO zwrócił się do administratora z pismem o złożenie wyjaśnień, które pozwolą na ustalenie dokładnych okoliczności sprawy oraz na weryfikację, czy wystąpiło wysokie ryzyko naruszenia praw lub wolności osób fizycznych – wskazał urząd.
Dodał, że według informacji medialnych naruszenia mogły dotyczyć większej liczby kontrolowanych podmiotów, niż wynika to ze zgłoszenia.
DGP