Rząd weryfikuje plany z powodu epidemii. Kobiety prawdopodobnie będą mogły wykorzystać maksymalnie dziesięć miesięcy płatnej opieki po porodzie. Pozostałe dwa miesiące przepadną, jeśli nie wykorzysta ich ojciec.
Wszystko wskazuje na to, że urlop rodzicielski nie zostanie wydłużony o dodatkowe dwa miesiące, z których mogliby korzystać wyłącznie ojcowie. Wcześniej rząd rozważał taki scenariusz. W ten sposób zrealizowałby unijne wymogi bez konieczności skracania płatnej opieki dla kobiet. Zgodnie z unijną dyrektywą, którą trzeba wdrożyć do sierpnia 2022 r., co najmniej dwa miesiące rodzicielskiego musi przysługiwać wyłącznie mężczyznom.
– Obecna sytuacja wymusza weryfikację tych zamierzeń. W normalnych warunkach wydawało się, że możliwe będzie wydłużenie płatnego urlopu o dwa miesiące, które byłyby zagwarantowane dla mężczyzn. Dzięki temu matki mogłyby wciąż korzystać z rocznego urlopu po urodzeniu dziecka, bo obecnie tyle wynosi łączny wymiar macierzyńskiego i rodzicielskiego i to rodzice sami decydują, które z nich korzysta z urlopów – wskazuje Stanisław Szwed, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej.
Podtrzymuje on swoją opinię, że z punktu widzenia demografii byłoby to lepsze rozwiązanie niż wydzielanie z obecnej rocznej puli urlopów dwóch miesięcy wyłącznie dla ojców (bo w tym drugim przypadku matki będą mogły wykorzystać już tylko maksymalnie 10, a nie 12 miesięcy płatnej opieki).
– Skutki pandemii mają jednak istotny wpływ na budżet państwa i kondycję finansową Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. A wydłużenie urlopu oznaczałoby dodatkowe wydatki. Liczę na merytoryczne wsparcie Rady Rodziny, która działa w naszym ministerstwie, tak abyśmy mogli wprowadzić dobre rozwiązania związane z polityką demograficzną naszego kraju – dodaje wiceminister.

Pogodzić interesy

Konieczność zmiany zasad korzystania z rodzicielskiego wynika z dyrektywy z 20 czerwca 2019 r. w sprawie równowagi między życiem zawodowym a prywatnym rodziców i opiekunów (Dz.U. UE L 188/79). Zgodnie z nią państwa członkowskie muszą zapewnić, aby dwa miesiące takiego urlopu „nie podlegały przeniesieniu”. Czyli państwa samodzielnie ustalają wymiar rodzicielskiego (nie może trwać krócej niż cztery miesiące), ale tak aby każdemu z rodziców przysługiwały dwa miesiące opieki, których nie może wykorzystać drugi z opiekunów. Oznacza to, że jeśli ze swoich dwóch miesięcy nie skorzysta ojciec, nie przejdą one na matkę, tylko przepadną.
Polskie przepisy są ukształtowane inaczej. Urlop rodzicielski wynosi 32 tygodnie i może być wykorzystany przez rodziców w dobrowolny sposób – np. w całości przez matkę lub ojca (mogą się też nim dzielić). Dzięki temu – łącznie z 20 tygodniami macierzyńskiego – kobieta może skorzystać z rocznej płatnej opieki nad dzieckiem (mężczyzna – maksymalnie z 38 tygodni, bo pierwsze 14 tygodni macierzyńskiego jest zarezerwowane wyłącznie dla matek).

Trzeba rozmawiać

Rządowi zależało na utrzymaniu możliwości rocznej płatnej opieki dla kobiet i zachowaniu jak największej swobody rodziców w korzystaniu z rodzicielskiego. Dlatego rozważał wydłużenie tego ostatniego o dwa miesiące. Na razie wszystko wskazuje jednak na to, że pandemia i koszty przeciwdziałania jej skutkom zniweczą te plany. Ustawodawca ma jednak wciąż jeszcze dwa lata na dostosowanie regulacji.
– Dlatego nie przekreślałabym już teraz wariantu wydłużenia urlopu rodzicielskiego. Warto go wciąż brać pod uwagę. Doświadczenia z wprowadzaniem urlopu ojcowskiego wskazują, że mężczyźni oswajają się przez pewien czas z nowymi uprawnieniami rodzicielskimi i nie od razu każdy z nich wykorzysta przysługujące mu dwa miesiące urlopu. Dodatkowe wydatki z systemu ubezpieczeń – przynajmniej w początkowych latach – nie powinny być więc wysokie – wskazuje Irena Wóycicka, była wiceminister pracy oraz podsekretarz stanu ds. społecznych w kancelarii prezydenta Bronisława Komorowskiego (pilotowała ostatnią znaczącą nowelizację przepisów o urlopach na dzieci).
Podkreśla, że w przypadku uprawnień rodzicielskich najważniejsze jest szerokie skonsultowanie jakichkolwiek zmian w tym zakresie.
– Chodzi o organizacje zrzeszające rodziców, matki, ojców. Kwestia podziału ról opiekuńczych dotyczy ich bezpośrednio – dodaje.
Podobnie uważa dr Dorota Głogosz, adiunkt w pionie polityki społecznej Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych (IPiSS).
– Brak odpowiednich środków finansowych to realny argument, ale nie powinien być jedynym, który bierze się pod uwagę przy kształtowaniu modelu opieki nad dzieckiem. Dwa lata to dość długi okres, a sytuacja na rynku pracy w ostatnim czasie zmienia się dynamicznie. Przed wprowadzaniem zmian warto zbadać, w jaki sposób wpływa to na model opieki, podział obowiązków rodzicielskich, np. sprawdzić, jak często ojcowie korzystali z zasiłków na opiekę nad dzieckiem w okresie ograniczeń związanych z epidemią – wskazuje.

Na przyszłość

Ewentualne zmiany w długości urlopów na pewno na nowo ożywią dyskusję o formie polityki rodzinnej i wsparciu państwa w tym zakresie. Pomysł wydzielenia części rodzicielskiego wyłącznie dla ojców nie podoba się wielu opiekunom, ale ma on też realne uzasadnienie. W ubiegłym roku kobiety stanowiły 99 proc. osób korzystających z takiego urlopu (406,1 tys. wobec 4,2 tys. mężczyzn). Te dane wskazują, że obecna dobrowolność w dużej mierze jest fikcją. Wiele czynników (nie tylko biologiczne, ale też kulturowe i finansowe) powoduje, że w praktyce to matki korzystają z długich przerw na opiekę. Ceną jest często wypadnięcie z rynku pracy, gorsze postrzeganie przez zatrudniających, dezaktywizacja.
Potwierdzają to dane GUS. W IV kwartale 2019 r. 1,49 mln osób w wieku 25–44 lata nie pracowało i nie szukało zatrudnienia. Tylko 0,33 mln to mężczyźni, a aż 1,16 mln to kobiety. 22,5 proc. tych pierwszych (74 tys.) było biernych zawodowo z powodu obowiązków rodzinnych i związanych z prowadzeniem domu. U kobiet wskaźnik ten wyniósł aż 79,5 proc. (921 tys.). Próby zachęcenia mężczyzn do współdzielenia się obowiązkami opiekuńczymi mają zniwelować te dysproporcje.
– W tym sensie dyrektywa może odegrać pozytywną rolę, ale pod warunkiem, że będzie tylko jednym z elementów szerszej polityki, której celem jest zapewnienie równości na rynku pracy. Trzeba też pamiętać, że wyłączne prawo do części urlopu ma zachęcać mężczyzn do zaangażowania się w opiekę. Nie będzie przymusu wykorzystania rodzicielskiego, pozostanie to kwestią wyboru – podkreśla Irena Wóycicka.
Jej zdaniem, aby przepisy spełniły swój cel, należy zapewnić odpowiednie finansowanie.
– To zachęcałoby mężczyzn do podejmowania decyzji o wykorzystaniu urlopu – dodaje.
Dyrektywa jest w tym względzie lakoniczna. Wskazuje jedynie, że państwa członkowskie mają ustalić taki poziom świadczeń za czas rodzicielskiego, aby ułatwić korzystanie z niego obojgu rodzicom.
– Moim zdaniem powinniśmy utrzymać dobrowolność korzystania z uprawnień najdłużej, jak się da. Bez wątpienia niektóre czynniki zmuszają kobiety do wybierania urlopów, ale nie oznacza to, że powinniśmy ograniczać wybór rodziców. Najpierw należałoby neutralizować te czynniki, czyli np. zapewnić równość wynagrodzenia za taką samą pracę bez względu na płeć. Wciąż jest też wiele do zrobienia w zakresie świadomości społecznej, promowania modelu, w którym oboje opiekunowie dzielą się obowiązkami rodzicielskimi – podsumowuje dr Głogosz.
DGP