Marcelina Zawisza z zarządu krajowego Partii Razem podkreśliła we wtorek na konferencji prasowej, że w Polsce występuje problem nierówności płac mężczyzn i kobiet. "Wszystkie raporty wskazują, że mamy te problemy. W zależności od branży to jest nawet od kilku do kilkudziesięciu proc. różnicy. Powiedzmy to jasno, kobiety w Polsce zarabiają mniej niż mężczyźni" - powiedziała.
Partia Razem uważa, że jednym ze sposobów ograniczenia nierówności płac mężczyzn i kobiet jest wprowadzenia jawności wynagrodzenia w przedsiębiorstwach. "Nikt nam praw nie da w prezencie. Żebyśmy mogły o nie skutecznie zawalczyć, najpierw musimy wiedzieć, że są one łamane. Dlatego ujawnienie tej dyskryminacji jest bardzo istotne" - zaznaczyła Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z zarządu krajowego Partii Razem.
Według Zawiszy w Polsce nadużywa się umów śmieciowych oraz samozatrudnienia. "Dla rządzących problemy milionów Polek, pracujących na umowach śmieciowych albo samozatrudnieniu są właściwie niewidzialne. Sprzeciwiamy się wypychaniu pracownic na samozatrudnienie, na umowy śmieciowe, czy skazywanie je na agencje pracy tymczasowej i pośrednictwa pracy. Zatrudnienie śmieciowe powoduje, że nie mają one dostępu do podstawowych świadczeń społecznych, które nie pozwalają im nie tylko na poczucie bezpieczeństwa, ale też na poczucie godności" - mówiła.
Jej zdaniem należy zwiększyć uprawnienia i finansowanie Państwowej Inspekcji Pracy, aby instytucja ta sprawniej mogła wpływać na nieuczciwych pracodawców. "Pracodawcy, którzy okradają pracowników, okradają również całe społeczeństwo" - podkreśliła Zawisza.
Zawisza wskazała, że kobiety na rynku pracy spotkają się także z mobbingiem, molestowaniem seksualnym i zaniżaniem wynagrodzeń, ponieważ są kobietami. "Jeżeli zwiększylibyśmy uprawnienia PIP i zwiększylibyśmy rolę związków zawodowych w życiu publicznym, to na pewno sytuacja kobiet poprawiłaby się natychmiastowo" - dodała.
Jak podkreśliła Zawisza, należy zachęcać kobiety do działania w polityce. "Partia Razem od dawna prowadzi kampanię +kobiety do polityki+. Zachęcamy kobiety, żeby angażowały się i nie zostawiały spraw, które dotyczą ich bytu i zabezpieczenia przyszłości" - oświadczyła.
Z kolei według Dziemianowicz-Bąk już za kilka lat jedna trzecia Polek, które niebawem odejdą z pracy, będzie dostawać, co najwyżej, minimalną emeryturę. "Dziś to zaledwie 1 tys. zł brutto. Obecnie ponad 95 proc. osób w ogóle nieuprawnionych do emerytury minimalnej do właśnie kobiety" - zaznaczyła.
W jej opinii kolejne rządy - zarówno PO, jak i PiS - uderzają w kobiety "nieprzemyślanymi i nieodpowiedzialnymi decyzjami". "Wygaszając szkoły i tnąc wydatki na opiekę zdrowotną, nie tylko pozbawiają wiele społeczności fundamentalnych usług publicznych, ale także likwidują miejsca pracy. Na nich najczęściej zatrudnione są kobiety. Przez ostatnich dziesięć lat zamknięto prawie tysiąc szkół podstawowych, a w wyniku bezmyślnej reformy minister Zalewskiej likwidowane będą kolejne" - mówiła.
Zdaniem Dziemianowicz-Bąk źle wygląda także sytuacja kobiet w opiece zdrowotnej. "Pielęgniarki, położne otrzymują niewielkie wynagrodzenia, zupełnie nieadekwatne do ich wykształcenia, poświęcenia, odpowiedzialności czy obłożenia pracą. Tysiące świetnie wykształconych kobiet, przerażonych tymi warunkami pracy, zmuszonych jest albo emigrować, albo zmienić zawód" - dodała.