Marki własne w dyskontach mają wielu zwolenników wśród klientów. Stanowią jednak duży problem dla zakładów z branży spożywczej. Ministerstwo rolnictwa pracuje nad zmianami. Możliwe, że wejdą limity na te rodzaje produktów.

Tańsze masło, mleko, jogurt, a nawet pieluchy czy środki czystości. Marki własne dyskontów mają wielu zwolenników wśród klientów, ponieważ zazwyczaj są tańsze, a na dodatek często nie odbiegają jakością od produktów znanych firm. Niebawem jednak półki w supermarketach mogą znacząco się zmienić. Ministerstwo rolnictwa pracuje nad zmianami dotyczącymi marek własnych w dyskontach, a jak przekazał wiceszef resortu – wśród rozwiązań rozważane są limity tych produktów.

Będą limity na konkretne produkty w sklepach?

Resort rolnictwa chce zmienić zasady dotyczące marek własnych. Jak poinformował w rozmowie z portalem wiadomoscihandlowe.pl sekretarz stanu w ministerstwie rolnictwa i rozwoju wsi Stefan Krajewski, resort "pracuje już nad konkretnymi rozwiązaniami w tym zakresie". Zdaniem Krajewskiego, uregulowanie tej kwestii jest "potrzebne" z uwagi na "nierówności we współpracy dostawców z sieciami".

Na nierównościach tracą często polskie zakłady z branży spożywczej. Jak tłumaczył wiceminister, obecnie muszą one podporządkować się operatorom handlowym, nawet jeśli nie jest to dla nich korzystne. Jednym z pomysłów na uregulowanie sytuacji jest, jak wyjaśnił wiceminister, wprowadzenie "procentowego określenia maksymalnego udziału marek własnych w ofercie sklepów, tak aby nie wygrywały one ze sztandarowymi brandami danych firm".

Zaznaczył, że oczywistym jest, że zachodzi w takiej sytuacji "pewien konflikt interesów". "Każdy chce kupić jak najtaniej i sprzedać jak najdrożej. Ten mechanizm działa tak od wieków. Natomiast uregulowanie relacji handlowych ma na celu zagwarantowanie także tego, aby produkty były po prostu szeroko dostępne dla konsumentów. Nie może być tak, że tylko i wyłącznie cena decyduje o dostępności danego produktu" – zaznaczył Krajewski. Wiceminister podkreślił, że nie zapadły jeszcze ostateczne decyzje w tej sprawie.

"Produkty własne są eksponowane"

Do tej kwestii odniósł się także wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak. Jak wyjaśnił w rozmowie z WP Finanse, jest to dla niego "bardzo ważna sprawa" i "gdyby nie sytuacja na granicy, to już doszłoby do spotkania z przedstawicielami sieci handlowych".

"Zgłaszają się do mnie chociażby prezesi spółdzielni mleczarskich, którzy jednocześnie boją się podjąć taką rozmowę z sieciami, bo obawiają się, że zostaną odstawieni na boczny tor. Problem dotyczy wszystkich sieci. Proszę zwrócić uwagę na to, że produkty własne są eksponowane, stoją na najlepszych miejscach, ludzie się do nich przyzwyczajają" – tłumaczył.

Także w jego opinii liczba marek własnych powinna zostać ograniczona. "Zaraz będziemy kupować żywność anonimową, będziemy iść nie po masło danej marki, a tylko po masło. Sieci marketów mocno promują swoje produkty. To już jest podduszenie wolnego rynku, mamy taki etap, a za chwilkę go udusimy" – podsumował Kołodziejczak.

Czym są marki własne?

Marki własne - z języka angielskiego private label - to produkty lub usługi, które zostały wykonane na zlecenie sieci handlowych. Ich wykonanie może być jednak zlecane różnym producentom. Dystrybuowane są jednak jedynie przez zamawiających.

Dlaczego marki własne są tańsze?

Marki własne stosują uproszczone opakowania, przez co koszt ich produkcji jest niższy. Ponadto, koszty redukuje także produkcja dla jednej sieci. Produkty takie charakteryzują się też najczęściej brakiem marketingu, co również przekłada się na oszczędności.