Klientka użyła preparatu, który wywołał u niej podrażnienie? Jeśli zrobiła to bez pytania, to nie może mieć pretensji do sklepu.
Choć Polska to jeszcze nie USA, także i w naszym kraju konsumenci coraz częściej próbują dochodzić rekompensat za niepożądane działanie różnego rodzaju produktów. Z pozwem o 40 tys. zł zadośćuczynienia wystąpiła mieszkanka Torunia, która poparzyła się preparatem do dezynfekcji skóry. Chodząc po drogerii natknęła się na stoisko z próbkami kosmetyków do makijażu. Obsługującej je pracownicy nie było na miejscu. Klientka, która z zawodu sama jest kosmetyczką, postanowiła sama przetestować jeden z podkładów, nakładając go na grzbiet dłoni. Aby go usunąć użyła płynu do dezynfekcji, który również znalazła na stanowisku. Jak się później okazało, nie powinna tego robić. Z jakichś względów płyn zadziałał żrąco na jej skórę, powodując poparzenie. Po trzech dniach kobieta poszła do lekarza pierwszego kontaktu, a po kilku kolejnych tygodniach wykupiła wizytę u prywatnego dermatologa. W pozwie oprócz 40 tys. zł zadośćuczynienia zażądała również zwrotu kwoty, jaką wydała na prywatne leczenie.
Pozwana drogeria nie zaakceptowała roszczeń klientki. Argumentowała, że ta nie powinna sama korzystać z płynu, gdyż ten przeznaczony był wyłącznie dla pracownicy obsługującej stoisko z próbkami kosmetyków. Preparat jest dopuszczony do sprzedaży, ale do profesjonalnych zastosowań (np. w służbie zdrowia). Jest to bowiem środek dezynfekujący i nie środek do demakijażu. Na opakowaniu butelki znajdują się ostrzeżenia, w tym również i takie, aby preparatu używać wyłącznie po umyciu skóry.
Sąd oddalił pozew. Zwrócił uwagę, że zgodnie z art. 415 oraz 361 par. 1 kodeksu cywilnego na odpowiedzialność odszkodowawczą należy patrzeć przez pryzmat obiektywnego wzorca zapobiegliwego człowieka, który w określonych sytuacjach postąpiłby w pewien sposób, a oznaczonych czynności zaniechał.
„O bezprawności zachowania można mówić nie tylko w przypadku naruszenia norm regulujących pewne obszary aktywności społecznej skodyfikowanych w ramach powszechnie obowiązujących przepisów prawa jednak także w razie przekroczenia norm wynikających z zasad współżycia społecznego, w tym zasad ostrożności” – podkreślił sąd w uzasadnieniu wyroku zwracając uwagę, że klientka samodzielnie użyła preparatu. Jako kosmetyczka powinna wiedzieć, że środek ten może być niebezpieczny i może być używany wyłącznie na umytą skórę. Choć nie ustalono tego z pewnością, ale nie da się wykluczyć, że to wcześniejsze użycie podkładu mogło spowodować niepożądaną reakcję. Opinia biegłego potwierdziła natomiast, że płyn jest bezpieczny przy odpowiednim używaniu.
Do poparzenia by nie doszło, gdyby klientka użyła mleczka do demakijażu, które również znajdowało się na stoisku.
„To, że oba produkty stały na stanowisku do makijażu, nie zwalniało powódki z zapoznania się z informacjami na opakowaniach. Pozwany nie może ponosić odpowiedzialności za to, że powódka użyła produktu, który stał na stanowisku pracy (a nie na stanowisku do samodzielnej obsługi przez klienta), bez zapoznania się z produktem. Pozwany nie może ponosić odpowiedzialności za to, że powódka nie wybrała do starcia podkładu produktu do tego przeznaczonego, chociaż wiedziała, że właśnie mleczko do demakijażu służy do starcia podkładu ze skóry” – podkreślił sąd.
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Rejonowego w Toruniu z 29 maja 2017 r., sygn. akt I C 1617/15.