Kibicom, którzy z powodu złej organizacji nie mogli obejrzeć całych zawodów żużlowych, należy się zwrot nie tylko połowy ceny biletu, ale również kosztów noclegu – uznają sądy.
Zapadają kolejne wyroki w sprawie fatalnej organizacji zawodów Grand Prix w żużlu w kwietniu 2015 r. na Stadionie Narodowym (od lipca 2015 r.: PGE Narodowy). Z powodu źle przygotowanego toru zamiast przewidywanych 23 wyścigów przeprowadzono ich jedynie 12. Po konsultacjach z zawodnikami, z których wielu zaliczyło upadki, sędziowie ostatecznie zdecydowali się przerwać imprezę. Kibice opuszczali stadion zbulwersowani.
Część z nich zdecydowała się domagać zwrotu pieniędzy przed sądem.
– Od samego początku uważaliśmy, że Polski Związek Motorowy odpowiada za złą organizację zawodów Grand Prix w Warszawie, przy czym prawdopodobnie jako pierwsza kancelaria w Polsce domagaliśmy się nie tylko zwrotu ceny biletu, ale także pozostałych poniesionych w związku z tą imprezą kosztów, np. kosztów dojazdu czy noclegu. Dzisiaj mamy dużą satysfakcję, że sąd przyznał nam rację i dwie precedensowe sprawy zakończyły się po myśli kibiców – podkreśla Mateusz Klejborowski, radca i wspólnik Kancelarii Radców Prawnych Klejborowski/Bernaciak.
W maju kancelaria ta wygrała przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa sprawę kibica, który na zawody przyleciał z Anglii (sygn. akt I C 3554/15). Sąd orzekł nie tylko zwrot połowy ceny za bilet (uznał, że w połowie zawody się odbyły), ale nakazał również zwrócić koszty noclegu w hotelu. Nie zasądził zwrotu kosztów biletu lotniczego, ale tylko dlatego, że kibic przyjechał do Polski nie tylko na same zawody, ale na dłuższy pobyt, podczas którego odwiedził m.in. rodzinę.
PZM przekonywał podczas procesu, że zawody odbyły się zgodnie z regulaminem, który przewidywał możliwość ich skrócenia, a wyniki Grand Prix zostały zatwierdzone przez Międzynarodową Federację Motocyklową. Decyzję o skróceniu wyścigów podjęło niezależne jury, a nie organizator. Nie przekonało to jednak sądu, który uznał, że PZM nie wywiązał się ze swoich obowiązków.
„Nie ulega wątpliwości, że budowa oraz odpowiednie przygotowanie toru żużlowego, w tym wyposażenie go w odpowiednio działający i bezawaryjny sprzęt, należało do obowiązku pozwanego jako organizatora imprezy i było od niego zależne” – podkreślił sąd w uzasadnieniu wyroku pierwszej instancji. Niedawno Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał go, oddalając apelację wniesioną przez PZM (wyrok z 7 grudnia 2016 r., sygn. akt V Ca 2188/16).
Kancelaria Klejborowski/Bernaciak reprezentowała też dwóch kibiców, którzy przylecieli na zawody z Izraela. W pierwszej instancji sąd odrzucił ich pozew o zwrot ceny biletów oraz kosztów podróży i noclegu. Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił jednak ten wyrok, uznając, że kibicom należy się zwrot pieniędzy od PZM (sygn. akt V Ca 2184/16).
– Nie znamy jeszcze uzasadnienia tego wyroku, jednak możemy przypuszczać, że również w tej sprawie sąd uznał, że na szkodę kibiców składają się także koszty dojazdu i noclegu, bo przyznana kwota odszkodowania znacznie przekracza cenę biletów – zauważa Mateusz Klejborowski.
Jego kancelaria ma przygotowanych kilkanaście kolejnych pozwów przeciwko PZM. Z kolei Kancelarii Prawa Sportowego i Gospodarczego Dauerman przygotowała pozew zbiorowych, do którego dołączyło 115 osób. Będzie się w nim domagać zwrotu całej opłaty za bilet.
Mniej więcej połowa uczestników feralnego wydarzenia zgodziła się na propozycję PZM, zakładającą rekompensatę w postaci preferencyjnych cen biletów na mecz Polska kontra reszta świata.