Fiskus żąda daniny, gdy podatnik sprzedaje po kawałku prywatną działkę. Twierdzi, że to działalność gospodarcza. Trybunał Konstytucyjny zbada, czy ma rację.
Fiskus żąda daniny, gdy podatnik sprzedaje po kawałku prywatną działkę. Twierdzi, że to działalność gospodarcza. Trybunał Konstytucyjny zbada, czy ma rację.
Wynika to z opublikowanego w ubiegłym tygodniu postanowienia trybunału (nr 134/B/2019). Spór o opodatkowanie sprzedaży podzielonych działek dotyczy również VAT, ale TK zajmie się tylko kwestią podatku dochodowego od osób fizycznych.
Zasadniczo przy sprzedaży prywatnego majątku łatwo uniknąć opodatkowania PIT. Daniny nie ma, jeżeli np. działka lub mieszkanie zostanie zbyte po upływie pięciu lat od nabycia (zgodnie z art. 10 ust. 1 pkt 8 ustawy o PIT). Gorzej jest, gdy podatnik do sprzedania ma więcej nieruchomości. Wówczas często fiskus przyjmuje, że ich zbycie nastąpiło w związku z prowadzoną pozarolniczą działalnością gospodarczą i nakazuje zapłacić daninę, nawet jeśli minęło pięć lat od nabycia (zgodnie z art. 10 ust. 1 pkt 3 ustawy o PIT).
Tak było w przypadku podatnika, który złożył skargę konstytucyjną. W styczniu 1999 r. wspólnie z żoną kupił gospodarstwo rolne od Agencji Nieruchomości Rolnej Skarbu Państwa o powierzchni prawie 558 ha. W kwietniu 2007 r. w wyniku częściowego podziału majątku małżonków mężczyzna stał się jego wyłącznym właścicielem. Po dziewięciu latach od nabycia skarżący podjął decyzję o zbyciu całego gospodarstwa. W związku z tym w latach 2008–2014 sprzedawał sukcesywnie wydzielone części nieruchomości, zawierając łącznie 64 umowy.
Fiskus wszczął wobec mężczyzny trzy postępowania i wydał decyzje określające zobowiązania podatkowe za poszczególne lata. Uznał bowiem, że prowadził on zorganizowaną działalność gospodarczą. Świadczyć o tym miały podjęte przez niego czynności: podział działek, ustanowienie pełnomocnika do kontaktów z klientami i urzędami, zamieszczanie ofert sprzedaży w różny sposób i występowanie o warunki zabudowy. Decyzje zostały utrzymane w mocy przez dyrektora ówczesnej izby skarbowej (dziś funkcjonują izby administracji skarbowej).
Podatnik przegrał też w sądzie w obu instancjach. Wyroki potwierdziły, że prowadził pozarolniczą działalność gospodarczą, gdyż podejmował działania charakteryzujące się profesjonalizmem, ciągłością, zorganizowaniem i celowością. Co więcej, działał w imieniu własnym i na własny rachunek.
Mimo to mężczyzna nie dał za wygraną i złożył skargę konstytucyjną. Wskazał w niej, że fiskus obciążył go PIT, bo zastosował rozszerzającą wykładnię przepisów, które są niejednoznaczne i niedookreślone. Jego zdaniem nieprecyzyjne uregulowanie pojęcia działalności gospodarczej (art. 5a pkt 6 ustawy o PIT) powoduje problemy w odpowiedniej kwalifikacji źródła przychodu. Interpretacja przepisów prowadzi też do sprzecznych konkluzji i uniemożliwia ustalenie, które źródło przychodu ma pierwszeństwo (czy z pozarolniczej działalności gospodarczej art. 10 ust. 1 pkt 3, czy odpłatnego zbycia nieruchomości art. 10 ust. 1 pkt 8).
Dlatego zdaniem skarżącego przepisy te naruszają zasadę określoności prawa podatkowego, a w konsekwencji też jego konstytucyjne prawo własności.
Mężczyzna wskazał, że nieuzasadnione obciążenie podatkiem narusza też zapisaną w ustawie zasadniczej zasadę równości. W tożsamych lub analogicznych stanach faktycznych podmioty są bowiem traktowane odmiennie.
– Dobrze, że trybunał zajmie się problemem, z którym boryka się wielu podatników – mówi Anna Misiak, partner, doradca podatkowy, szefowa zespołu podatków osobistych w MDDP.
Wyjaśnia, że podobny kłopot jak skarżący mają często spadkobiercy sprzedający po jakimś czasie odziedziczone nieruchomości. – Fiskus błędnie traktuje ich jak przedsiębiorców – uważa ekspertka.
Jej zdaniem bowiem samo zbycie nawet kilku nieruchomości nie może świadczyć jednoznacznie o tym, że podatnik prowadzi działalność gospodarczą, i to nawet wówczas gdy korzysta z pomocy np. agencji. Dodaje, że w większości takich sytuacji nie ma intencji prowadzenia biznesu w zakresie handlu nieruchomościami.
Anna Misiak przyznaje też, że w przypadku, który rozpatrzy TK, chodzi o trochę inną sytuację – bo podatnik przed wielu laty zakupił ziemię, a nie odziedziczył ją. Jej zdaniem nawet w takim przypadku nie można od razu twierdzić, iż spełnione zostały warunki dla uznania działań mężczyzny za działalność gospodarczą.
Zgodnie z ustawową definicją muszą zaistnieć łącznie: ciągłość, zorganizowanie i zarobkowy charakter działań podatnika. Anna Misiak uważa, że „ciągłość” powinna być rozumiana jako uzyskiwanie środków ze sprzedaży nieruchomości celem ich dalszej inwestycji w kolejne nieruchomości na sprzedaż. – Jeśli okoliczności takie nie nastąpiły, mamy do czynienia ze zwykłym spieniężeniem własnego majątku, a nie działalnością gospodarczą – podkreśla ekspertka.
/>
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama