Jak poinformowaliśmy w DGP, do sądu trafił pozew przeciwko premierowi z żądaniem wydania przez sąd tzw. zastępczego oświadczenia woli, wskutek którego niepublikowany od sierpnia br. wyrok TK pojawiłby się w Dzienniku Ustaw. Czy premiera czekają kolejne pozwy od przedsiębiorców i osób prywatnych żądających publikacji korzystnych dla nich wyroków TK?

W takiej sytuacji ma zastosowanie odpowiedzialność odszkodowawcza państwa, czyli art. 77 konstytucji i jego rozwinięcie w przepisach kodeksu cywilnego. Niepublikowanie wyroków TK przez premiera może skutkować wyrządzeniem szkody. Przed sądem powód musi wykazać, że zaniechanie organu władzy publicznej wywołało dla niego szkodę majątkową lub niemajątkową i oszacować wartość tej szkody. Sąd władny jest stwierdzić, że na skutek zaniechania doszło do wyrządzenia szkody danemu podmiotowi, któremu w związku z tym należy się odszkodowanie od Skarbu Państwa. Z kolei Skarb Państwa ma zwrotne roszczenie do sprawcy, z którego winy szkoda powstała. Czym innym jest natomiast wykonanie czynności, tj. ogłoszenie wyroku w Dzienniku Ustaw.

Tego właśnie domaga się powód. Czy sąd może w zastępstwie premiera nakazać publikację wyroku TK?

Nie, to niedopuszczalne. Sąd nie ma w tym zakresie kompetencji. Publikacja wyroków TK to wyłączna kompetencja premiera. Ani sąd, ani inny organ władzy publicznej nie może wykonać tej czynności w jego zastępstwie.

Premier Donald Tusk nie publikuje wyroków TK

Premier konsekwentnie tego nie robi, powołując się na uchwałę Sejmu z 6 marca 2024 r. To właściwa podstawa prawna?

Absolutnie nie. Obowiązek publikowania wyroków TK w Dzienniku Ustaw ma umocowanie w ustawie. Dopóki ta ustawa obowiązuje, dopóty obowiązek jej stosowania ma miejsce. Ani uchwała Sejmu, ani uchwała Rady Ministrów, ani osobiste przekonania premiera nie mają mocy uchylania norm wynikających z prawa rangi ustawowej. Żaden organ państwa, nawet Sejm, nie może zwolnić premiera z jego ustawowego obowiązku publikacji orzeczeń TK.

Rząd wskazuje, że w składzie TK zasiadają osoby nieuprawnione, tzw. sędziowie – dublerzy. To zaś skutkuje tym, że żadnych wyroków de facto nie ma.

Tego rodzaju stwierdzenia członków rządu nie mają żadnego umocowania ani w konstytucji, ani w ustawach. Ani jeden przepis obowiązującego prawa nie upoważnia Rady Ministrów do prawnie wiążącej oceny tego, czy inny organ władzy publicznej jest właściwie obsadzony i czy w związku z tym prawidłowo wykonuje swoje kompetencje. „Organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa” – stanowi art. 7 ustawy zasadniczej. Wynika stąd, że nie mogą sobie uzurpować kompetencji. Kontrola legalności działania organów władzy publicznej jest przeprowadzana w trybie ustawowo określonym, np. stosując środki odwoławcze, możemy zweryfikować, czy sąd I instancji był prawidłowo obsadzony i prawidłowo wykonał powierzone mu czynności. Wynika stąd również to, że władza wykonawcza i ustawodawcza są prawem związane i nie decydują o tym, które wyroki sądów i trybunałów respektują, a których nie wykonują.

Czy da się zmusić premiera do publikacji tych orzeczeń? Na przełomie 2016 i 2017 r. w warszawskiej prokuraturze toczyło się postępowanie karne w związku z niepublikowaniem wyroków TK przez premier Szydło. Sprawę umorzono.

Niewykonanie obowiązku, który ma umocowanie w ustawie, jest naruszeniem prawa. Oprócz odpowiedzialności odszkodowawczej za wyrządzoną szkodę, w tym też zakresie stosuje się chociażby art. 231 k.k. Niewykonywanie obowiązków przez funkcjonariusza publicznego może wyczerpywać znamiona przestępstwa, w tym przypadku zaniechania działania na szkodę interesu prywatnego. W takich sytuacjach prokurator działa z urzędu – obowiązany jest wszcząć postępowanie karne. Jeśli tak się nie dzieje, nie wynika to z braku przepisów, ale bezczynności organów ścigania, które są prawnie zobowiązane do działania.

Co grozi premierowi za niepublikowanie orzeczeń TK?

Co mogłoby grozić premierowi za niedopełnienie obowiązków?

Jeżeli sąd orzekłby, że doszło do naruszenia przepisów prawa, to premierowi groziłaby kara do trzech lat pozbawienia wolności. Jeżeli sąd orzekłby, że sprawca działał w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej, to ta kara mogłaby zostać podwyższona do 10 lat pozbawienia wolności.

Wiemy, że prokuratura nie podejmie takich działań. Tymczasem już 46 wyroków TK nie zostało opublikowanych. Dotyczą one spraw zwykłych ludzi, np. przepisów emerytalnych. Co obywatele, wobec tego, mogą zrobić?

To, że dziś prokuratura nie reaguje, nie przekreśla odpowiedzialności prawnej funkcjonariuszy publicznych łamiących prawo. Zgodnie z art. 44 konstytucji, jeśli przestępstwa nie są ścigane z powodów politycznych, to nie podlegają przedawnieniu. Nie ma prawnych przeciwwskazań, by w przyszłości w zakresie czynów aktualnie nieściganych z powodów politycznych, pociągnąć funkcjonariuszy publicznych do odpowiedzialności karnej.

Wracając do pana pytania, trzeba wskazać na kilka podstawowych elementów. Po pierwsze, sądy powszechne są zobowiązane do stosowania wyłącznie tych przepisów, które są zgodne z ustawą zasadniczą, i sądy nie są związane opiniami polityków. Zaś o tym, że dany przepis utracił domniemanie zgodności z konstytucją, wiadomo już z chwilą wydania wyroku przez TK. Po drugie, sądy są niezależne, a sędziowie niezawiśli. Zatem ich obowiązkiem jest zbadanie danego stanu faktycznego sprawy i wydanie sprawiedliwego orzeczenia. Sąd nie może stosować przepisu niekonstytucyjnego i niekorzystnego dla strony postępowania, bo byłoby to wprost niesprawiedliwe i jako takie naruszało konstytucję. Sąd nie może powiedzieć, że co prawda dany przepis stracił domniemanie konstytucyjności, ale sędzia ma związane ręce, bo premier nie opublikował wyroku TK. Z zaniechania działania organu władzy publicznej nie może wyrastać sądowa niesprawiedliwość. Sąd nie może powiedzieć, że wymierza niesprawiedliwość, bo taka jest rzeczywistość.

Czy sądy powinny uznawać wyroki TK?

Tyle w teorii, w praktyce niektóre sądy tak robią, inne stwierdzają, że bez publikacji wyroku TK przepisy wciąż obowiązują.

Sądy są kompetentne do rozstrzygania spraw i takiego stosowania obowiązujących przepisów prawa, aby uzyskać sprawiedliwość. Praktyka pomijania wyroków TK, jako niezgodna z obowiązującym prawem, jest nieakceptowalna. Temu właśnie służy dwuinstancyjność postępowań, by to sąd wyższej instancji mógł ocenić i ewentualnie skorygować tok rozumowania sądu niższej instancji. Nie można – ze szkodą dla obywateli – ignorować jego orzeczeń, bo mają one moc powszechnego obowiązywania i są ostateczne.

Bez publikacji wyroku TK nie jest jednak możliwe wznowienie zakończonego postępowania.

Zgodnie z art. 401¹ k.p.c. można żądać wznowienia postępowania w wypadku, gdy TK orzekł o niekonstytucyjności aktu normatywnego, na podstawie którego zostało wydane orzeczenie. W tym przepisie mowa jest o wydaniu orzeczenia, a nie o jego wejściu w życie. Nie ma więc przeciwwskazań dla stosowania wznowienia postępowania.

dr hab. Jacek Zaleśny konstytucjonalista, Uniwersytet Warszawski
ikona lupy />
dr hab. Jacek Zaleśny konstytucjonalista, Uniwersytet Warszawski / Dziennik Gazeta Prawna