Jak ustalił DGP, Izbą Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN kieruje od 1 września sędzia Agnieszka Góra-Błaszczykowska. To sędzia zaliczana do grupy tzw. nowych sędziów SN, gdyż została powołana na urząd na skutek wniosku obecnej Krajowej Rady Sądownictwa. Wcześniej orzekała w Izbie Cywilnej SN, jednak Małgorzata Manowska przeniosła ją 1 lipca br. do IPiUS. Następnie I prezes SN upoważniła ją zarządzeniem z 19 sierpnia br. do tymczasowego wykonywania czynności związanych z organizacją i kierowaniem pracą IPiUS. Decyzję tę zaskarżył do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie sędzia Dawid Miąsik z tej izby.

- Ta sytuacja wskazuje na brak pewności co do funkcjonowania SN. A to z kolei jest niebezpieczne z punktu widzenia zdolności zachowania zasad niezależności sądów i niezawisłości sędziów. Brak pewności wśród prawników związanych z sądownictwem co do tego, jak rozumieć prawo, jest szczególnie niepokojący z punktu widzenia obywateli – komentuje dr hab. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.

Spór o władzę w ostatniej izbie Sądu Najwyższego, w której tzw. nowi sędziowie nie stanowią jeszcze większości, trwa od września 2024 r. Wówczas bowiem zakończyła się trzyletnia kadencja Piotra Prusinowskiego na stanowisku prezesa IPiUS. Jako że nie wybrano jego następcy, Małgorzata Manowska stwierdziła, że to ona przejmie kierowanie izbą (powołała się przy tym na przepis ustawy o SN, który stanowi, że I prezes SN kieruje pracami SN). Ta decyzja spotkała się jednak ze sprzeciwem ze strony przewodniczących wydziałów IP. Jak bowiem wskazywali, obowiązki prezesa izby, do czasu wyboru następcy sędziego Prusinowskiego, powinien pełnić najstarszy służbą przewodniczący wydziału, a więc Dawid Miąsik. Przewodniczący powoływali się na o SN, która w kwestiach nieuregulowanych odsyła do prawa o ustroju sądów powszechnych (dalej: u.s.p.). Chodzi o art. 22b par. 2 u.s.p., zgodnie z którym w przypadku braku powołania wiceprezesa sądu, funkcję prezesa sądu, przez okres nie dłuższy niż sześć miesięcy, wykonuje najstarszy służbą sędzia pełniący funkcję przewodniczącego wydziału.

Jeszcze tego samego dnia, w którym Manowska próbowała przejąć kontrolę nad IP, premier Donald Tusk na konferencji prasowej oświadczył, że I prezes SN musi liczyć się z zawiadomieniem do prokuratury. Krótko po tym na stronie SN opublikowano komunikat, z którego wynikało, że I prezes SN wydała zarządzenie upoważniające sędziego Miąsika do tymczasowego kierowania izbą. Jednocześnie poinformowano, że Małgorzata Manowska stoi na stanowisku, że w tej sytuacji nie ma zastosowania przepis u.s.p., na który powoływali się przewodniczący wydziałów. I że jej zdaniem sędzia Miąsik może stać na czele izby tylko do czasu wyznaczenia tymczasowego prezesa izby przez prezydenta. Taką kompetencję głowie państwa przyznaje bowiem ustawa o SN.

Małgorzata Manowska przenosi neosędzię i upoważnia ją do kierowania Izbą Pracy SN

Teraz doszło do kolejnego zwrotu. Jak ustalił DGP, Małgorzata Manowska w lipcu br. najpierw przeniosła z Izby Cywilnej do Izby Pracy sędzię Agnieszkę Górę-Błaszczykowską, a następnie zarządzeniem upoważniła ją do tymczasowego wykonywania czynności związanych z organizacją i kierowaniem pracą IP. Wskazana przez I prezes SN osoba zaliczana jest do grona tzw. nowych sędziów SN.

Zarządzenie I prezes SN zostało wydane 19 sierpnia br., a zaczęło obowiązywać 1 września.

- Pani sędzia Agnieszka Góra-Błaszczykowska zaczęła wykonywanie powierzonych jej obowiązków, spotkała się ze wszystkimi przewodniczącymi wydziałów. Przedstawiliśmy jej sytuację w izbie, która pod kątem kadrowym jest bardzo trudna, gdyż ostatnio odszedł w stan spoczynku sędzia Krzysztof Rączka, a za chwilę to samo czeka dwóch następnych sędziów – mówi Bohdan Bieniek, sędzia SN orzekający w IP. Jak podkreśla, póki co sędzia Góra-Błaszczykowska nie zmienia zasad wyznaczania składów orzekających, zgodnie z którymi sędziowie w IP nie tworzą składów mieszanych, czyli złożonych ze starych i nowych sędziów.

- Natomiast pani sędzia chciałaby, aby nasza izba działała na podobnych zasadach, jak Izba Cywilna. Na to jednak nie ma zgody większości sędziów orzekających w IP, gdyż inna jest specyfika spraw rozpatrywanych przez te izby – mówi Bohdan Bieniek.

Zarządzenie Manowskiej zaskarżył sędzia Miąsik (skarga datowana jest na 18 września). Zarzucił mu niezgodność m.in. z art. 7 konstytucji, który stanowi, że organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa. Tymczasem, zdaniem sędziego Miąsika, zaskarżone zarządzenie zostało wydane bez podstawy prawnej. Żaden przepis bowiem nie daje I prezesowi SN kompetencji do upoważnienia sędziego SN do wykonywania czynności związanych z organizacją i kierowaniem pracą izby. Autor skargi jest również przekonany, że zarządzenie narusza wspomniany już art. 22b par. 2 u.s.p. Ponadto jego zdaniem zaskarżona decyzja została wydana przez osobę nieupoważnioną. Chodzi oczywiście o to, że także Małgorzata Manowska zaliczana jest do grona tzw. neosędziów. A skoro tak, to zdaniem skarżącego, nie może być uznana za sędziego SN i w konsekwencji tego nie może pełnić żadnych funkcji w tym sądzie.

- Ta sytuacja niepewności w IPiUS trwa już dłuższy czas i może mieć negatywne skutki dla działania sądu i tym samym negatywny wpływ na konstytucyjne prawo do sądu. Do tej izby trafiają przecież rozmaite kwestie istotne dla obywateli. Tymczasem, jeżeli sędziowie zajmują się sami sobą z takim zaangażowaniem i angażują jeszcze do tego sądy administracyjne, to być może nie starczy im czasu i energii na zajmowanie się sprawami, które z mocą konstytucji i ustaw do nich należą – zauważa dr hab. Piotrowski. I dodaje, że w świetle ostatnich badań zaufanie do sądów spada, co nie jest bez znaczenia dla ich legitymizacji.

- A tego typu sytuacje pogarszają tylko taki stan rzeczy – kwituje warszawski konstytucjonalista.

Wniosek o wstrzymanie wykonania decyzji I prezes Sądu Najwyższego

Sędzia Miąsik w swojej skardze domaga się również od WSA wstrzymania wykonania zaskarżonego zarządzenia. Jak bowiem tłumaczy, gdy tak się nie stanie, może dojść do trudnych do odwrócenia skutków. Na podstawie kwestionowanego zarządzenia sędzia Agnieszka Góra-Błaszczykowska sporządza bowiem plany posiedzeń oraz wyznacza składy orzekające. A to powoduje, że strony mogą nie być pewne, czy ich sprawy zostały rozpoznane przez sąd ustanowiony ustawą. Sytuację pogarsza fakt, że nie ma ścieżki pozwalającej zaskarżać wadliwe orzeczenia SN.