Afera w Instytucie Pileckiego a ochrona sygnalistów

Od kilku tygodni dziennikarze Wirtualnej Polski alarmują opinię publiczną o działaniach odwetowych wobec Hanny Radziejowskiej – byłej kierowniczki berlińskiego oddziału Instytutu Pileckiego. To ona zgłosiła Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego nieprawidłowości w działaniu instytutu. Wkrótce po tym została odwołana ze stanowiska, a najnowsze doniesienia wskazują, że podjęto próbę jej zwolnienia w trybie dyscyplinarnym. Choć szczegóły tej sytuacji budzą emocje, traktować ją można jako punkt wyjścia do szerszej refleksji nad tym, kim jest sygnalista, jakie procedury go chronią i dlaczego temat ten może mieć fundamentalne znaczenie dla funkcjonowania instytucji publicznych i prywatnych.

Kim jest sygnalista i jakie prawa mu przysługują?

Sygnalista to osoba zgłaszająca naruszenia prawa dokonując zgłoszenia, pod warunkiem, że miał uzasadnione podstawy sądzić, że informacja będąca przedmiotem zgłoszenia jest prawdziwa i że stanowi informację o naruszeniu prawa. Można zgłaszać sprawy z zakresu zagadnień, który wskazany jest w ustawie o ochronie sygnalistów. Każdy podmiot prawny może dobrowolnie rozszerzyć ten zakres podmiotowy o kolejne dziedziny. Ten sam podmiot prawny musi również sporządzić procedurę zgłoszeń, w której m.in. określony jest sposób dokonywania tych zgłoszeń (np. na skrzynkę e-mail, telefonicznie, pisemnie w innej formie).

Aby zgłoszenie było skuteczne, sygnalista powinien co do zasady zgłosić sprawę oficjalnym kanałem zgłoszeń, dopilnować, żeby wszystkie najważniejsze aspekty były opisane w zgłoszeniu, a same zgłoszenie w jego treści mieściło się w zakresie przedmiotowym ustawy i procedury danego podmiotu prawnego. Podmiot prawny ma natomiast obowiązek zachować treść zgłoszenia w ścisłej poufności, nie ujawniać tożsamości sygnalisty (chyba, że wyrazi na to zgodę) oraz przeanalizować zgłoszenie i udzielić odpowiedzi zwrotnej zgłaszającemu. Podmiot prawny może udzielić upoważnienie osobie fizycznej lub jednostce organizacyjnej do obsługi i procedowania zgłoszeń.

Praktyka pokazuje jednak, że sygnały często trafiają inną drogą – bezpośrednio do przełożonych, do osób funkcyjnych czy nawet do najwyższego kierownictwa. Zgłoszenia mogą być również na tyle rozbudowane, że zawierają kwestie, które nie kwalifikują się do zgłoszenia w trybie ustawy oraz takie, które są właściwe. Powstaje wtedy pytanie: czy zgłoszenie złożone w ten sposób powinno być uznane za skuteczne? Wszystko zależy od kontekstu danej sprawy.

Jak działa ustawa o ochronie sygnalistów w praktyce?

Co do zasady należy uznawać, że sygnalista nie musi mieć wyczerpujących dowodów ani posiadać eksperckiej wiedzy na dany temat. Wystarczy, że miał uzasadnione podstawy do zgłoszenia i działał na prawdziwych informacjach. Z tego również powodu, do problemu związanego z ewentualnym „nadmiarowym” zgłoszeniem należy podejść z uwzględnieniem interesu sygnalisty – zgłoszenie w treści mieszącej się zakresem przedmiotowym należy przyjąć a pozostałą część zgłoszenia pozostawić bez rozpoznania.

Sygnalista jest co do zasady zobligowany do korzystania z kanału zgłoszeń zorganizowanego przez podmiot prawny. Wysyłając zgłoszenie innym kanałem bezpośrednio do osoby zarządzającej danym podmiotem prawnym (np. prezesa zarządu spółki, dyrektora izby administracji skarbowej, ministra danego resortu) sygnalista powinien liczyć się z tym, że jego zgłoszenie nie zostanie obsłużone i nie będą przysługiwały mu żadne środki dyscyplinujące podmiot prawny za zaniechanie obsługi zgłoszenia.

Działania odwetowe wobec sygnalistów – co mówi prawo

Sprawa wygląda jednak inaczej, kiedy sygnalista wyśle zgłoszenie do osoby zarządzającej podmiotem a ta podejmie odpowiednie kroki w związku z tym zgłoszeniem – zwłaszcza, gdy zastosuje on działania odwetowe wobec sygnalisty. Fundamentem ustawy o ochronie sygnalistów jest ochrona przed działaniami odwetowymi. Mogą one przyjmować różne formy: od odsunięcia od obowiązków, przez rozwiązanie umowy, po subtelniejsze formy nacisku czy ostracyzm środowiskowy. Jeśli w reakcji na zgłoszenie pojawiają się tego rodzaju działania, system ochrony traci sens – a inni potencjalni sygnaliści mogą zniechęcić się do zgłaszania nieprawidłowości. Efekt mrożący sprawia, że zamiast kultury transparentności rodzi się kultura milczenia. Działanie odwetowe zwłaszcza w postaci zwolnienia z pracy lub tzw. zwolnienia dyscyplinarnego wywołują najsilniejszy efekt mrożący, co zostało również wielokrotnie potwierdzone bogatym orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

W ustawie jest wskazane, że podmiot prawny (na którym ciąży obowiązek m.in. ustalenia procedury zgłoszeń) może upoważnić osobę fizyczną lub daną jednostkę organizacyjną do przyjmowania i obsługi zgłoszeń. Jest to oczywiste ze względu na to, że podmiot prawny (czyli jego najwyższy reprezentant, osoba zarządzająca) często nie posiada kompetencji do obsługi zgłoszeń a przede wszystkim jego obowiązki statutowe są zupełnie inne. Tak jak wspomniano wcześniej, gdyby sygnalista wysłał zgłoszenie na adres prezesa zarządu i nie zostałyby podjęte żadne czynności, to faktycznie do zgłoszenia w rozumieniu Ustawy by nie doszło. Możliwość udzielania upoważnienia nie oznacza jednak, że wraz z ustaleniem kanału zgłoszenia i upoważnieniem danej osoby osoba zarządzająca podmiotem prawnym traci kompetencję do obsługi tego zgłoszenia. Analogicznie – prezes zarządu spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, który upoważni osobę np. do podpisywania umów o pracę w imieniu spółki, w dalszym ciągu sam może to zrobić. Upoważnienie danej osoby fizycznej nie oznacza przeniesienia kompetencji do danej czynności. W takim razie, sygnalista, który doświadczył działań odwetowych wyłącznie z powodu zasygnalizowania nieprawidłowości, korzysta z ochrony m.in. przewidzianej ustawą o ochronie sygnalistów – nawet, jeżeli pominął oficjalny kanał zgłoszeń. Pamiętajmy również, że ochrona przewidziana w ustawie o ochronie sygnalistów nie wyklucza możliwości powołania się na inne przepisy ochronne – np. wynikające z kodeksu pracy.

Społeczne i organizacyjne znaczenie sygnalizowania nieprawidłowości

Każda kontrowersja wokół sygnalistów to nie tylko problem prawny, lecz także wyzwanie dla zaufania społecznego. W nowoczesnych organizacjach – zarówno publicznych, jak i prywatnych – system sygnalizowania jest elementem większej całości: kultury otwartości, etyki i odpowiedzialności. Instytucje, które potrafią właściwie reagować na zgłoszenia, budują reputację transparentnych i odpornych na kryzysy. Te, które sięgają po działania odwetowe, nie tylko narażają się na ryzyko prawne, ale także wysyłają sygnał, że niewygodne informacje są niepożądane.

Czy system ochrony sygnalistów w Polsce naprawdę działa?

Przypadki budzące medialne zainteresowanie pokazują, że ustawa o ochronie sygnalistów jest dopiero początkiem drogi. Formalne ramy istnieją, ale ich praktyczne stosowanie ujawnia napięcia i szare strefy. Najważniejszym zadaniem jest sprawienie, aby sygnaliści byli traktowani poważnie i chronieni w sposób realny a nie jedynie deklaratywny.

Sygnalizowanie nieprawidłowości zawsze wiąże się z ryzykiem. Osoba decydująca się ujawnić problem często balansuje między lojalnością wobec miejsca pracy a poczuciem odpowiedzialności wobec dobra wspólnego. To akt odwagi, który może przynieść realne zmiany – ale tylko wtedy, gdy instytucje odpowiadają w sposób konstruktywny i chroniący zgłaszającego. Pytanie, które pozostaje otwarte, brzmi: czy system ochrony sygnalistów będzie narzędziem wspierającym przejrzystość i uczciwość, czy też stanie się martwym zapisem, który zniechęca do działania? Odpowiedź zależy zarówno od jakości prawa, jak i od kultury organizacyjnej – od tego, czy instytucje potrafią traktować krytyczne sygnały nie jako zagrożenie, lecz jako szansę na poprawę.