Transformacja energetyczna staje się niezwykle złożonym procesem ze względu na oszałamiający rozwój energetyki odnawialnej. Jeszcze 10 lat temu moc źródeł OZE przyłączonych do sieci w Polsce wynosiła niespełna 7 gigawatów, dziś to ponad 37 GW, a w ciągu kolejnych 15 lat poziom ten może wzrosnąć do 110 GW. Czasy scentralizowanego systemu elektroenergetycznego, bazującego na wielkich, centralnie sterowanych blokach na węgiel, to przeszłość.

Energetyka szybko się decentralizuje i rozprasza

Jako operator musimy rozumieć trendy zmieniające energetykę i wykorzystywać je, by wzmacniać bezpieczeństwo systemu. Tempo zmian rzeczywistości jednak w tym nie pomaga, a strefa, na jaką mamy wpływ, kurczy się. Energetyka szybko się decentralizuje i rozprasza. Dziś już ponad 90 proc. źródeł jest przyłączonych do sieci dystrybucyjnych, a nie przesyłowych, którymi zarządzamy. Jako Polskie Sieci Elektroenergetyczne jesteśmy trochę jak elfy w świecie Tolkiena. Wiemy, że nasze znaczenie w Śródziemiu maleje, ale wciąż mamy ważną pracę do wykonania. Nasza wiedza i wsparcie będą kluczowe, by doprowadzić elektryfikację do szczęśliwego finału.

Nowa rzeczywistość energetyczna sprawia, że jako operator systemu przesyłowego musimy na nowo zdefiniować nasze miejsce i rolę w coraz bardziej złożonym systemie. Na to pytanie odpowiada nasza strategia – jako PSE chcemy być strażnikiem bezpieczeństwa energetycznego oraz architektem systemu i rynków energii. Oznacza to, że dalej będziemy realizować nasze podstawowe zadania związane z utrzymaniem stabilnej pracy KSE (Krajowego Systemu Elektroenergetycznego), ale też aktywnie wspierać kreowanie systemu przyszłości.

Redaktor Marceli Sommer w swoim komentarzu w Dzienniku Gazecie Prawnej z 18 grudnia trafnie zwraca uwagę na pewien paradoks dotyczący naszych planów. Z jednej strony chcemy rozszerzać możliwości i uprawniania operatora (np. w zakresie obserwowania i sterowania zasobami, które są przyłączone do sieci), a z drugiej strony stawiamy na wolny rynek – to cena energii powinna decydować o tym, jak zachowują się poszczególni uczestnicy systemu.

Ile mogą wynieść straty wskutek jednego dnia blackoutu?

W rzeczywistości jest to próba połączenia dwóch strategicznych celów – utrzymania podmiotowości rozumianej jako gotowość do samodzielnej obrony i odbudowy systemu elektroenergetycznego oraz troski o utrzymanie w ryzach kosztów funkcjonowania. Po doświadczeniach blackoutu w Hiszpanii i Portugalii jasnym jest, że system składający się z tysięcy rozproszonych źródeł musi działać inaczej niż do tej pory. Musimy widzieć poszczególne jego elementy na niższy napięciach, by bezpiecznie planować pracę całości. Tutaj nie ma miejsca na błąd – jeden dzień blackoutu w Polsce to straty gospodarcze sięgające 40 mld zł.

Wreszcie, tylko transparenty i konkurencyjny rynek energii jest w stanie wymuszać pożądane reakcje wytwórców i odbiorców. Zbyt wysoka cena energii to sygnał by ograniczyć swoje zużycie. Z kolei jeśli cena jest zbyt niska, albo wręcz ujemna, należy ograniczać produkcję, by nie ponieść strat. Dlatego popieramy dynamizację taryf za energię, by w ten sposób zwiększać elastyczność i obniżać koszty. Mamy jednak świadomość – i piszemy o tym w strategii – że rynek nie rozwiąże wszystkich problemów.

Transformacja energetyczna jak każdy wielki proces gospodarczy będzie kreowała zwycięzców i przegranych. Prosumentów wyposażonych w baterie, którzy będą mieli dostęp do niemal bezpłatnej i czystej energii oraz osoby uboższe, skazane na droższą energię w sieci. Nie wszyscy odbiorcy będą mogli kupować energię po bieżącej cenie rynkowej. Naszym zadaniem jako operatora jest dołożenie wszelki starań, by energia w sieci była możliwie jak najtańsza. Jednak to państwo, poprzez swoje polityki, musi szukać sposobów, by wyrównywać szanse i chronić odbiorców wrażliwych.

Jako operator jesteśmy otwarci, by wspierać decydentów w tym procesie. Mamy pomysły jak zreformować proces przyłączeniowy, a także jak poukładać nowe mechanizmy mocowe. Nie jesteśmy jednak „nadministerstwem” energii, nie mamy też monopolu na rację. Możemy tylko podpowiadać, jak naszym zdaniem zapewniać bezpieczeństwo KSE po możliwie najniższy koszcie. Tylko od decydentów będzie zależało, czy zechcą z takich rad skorzystać.