Komisja Kodyfikacyjna Prawa Cywilnego przygotowuje zmiany dotyczące wzorców umów. Celem jest poprawa sytuacji tzw. słabszego przedsiębiorcy - lokalnego producenta, wykonawcy, dystrybutora czy najemcy – w relacjach z dużymi graczami rynkowymi, takimi jak galeria handlowa, operator telefonii komórkowej. W kodeksie cywilnym mają pojawić się rozwiązania wzorowane na niemieckich, dotyczące tzw. „znikających” i niejasnych klauzul.
– Naszym celem nie jest zrównanie sytuacji prawnej mikro- i małych przedsiębiorców z uprawnieniami konsumentów. Nie planujemy kopiować konsumenckich przepisów o klauzulach abuzywnych, bo to byłoby zbyt daleko idące – tłumaczy prof. dr hab. Wojciech Kocot, zastępca przewodniczącego Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego. - Chcemy jednak dać małym firmom efektywne narzędzia obrony, np. możliwość skutecznego egzekwowania zasady swobody umów – wyjaśnia.
Jak przekonuje, dziś duży kontrahent, mający znaczną przewagę ekonomiczną i wsparcie kosztownej obsługi prawnej, narzuca klientom czy usługodawcom warunki kontraktowe, często jednostronne i niezrównoważone.
– Widziałem projekty umów najmu w dużych galeriach handlowych w Warszawie, Krakowie czy Gdańsku, które były całkowicie jednostronne. Przyszły najemca nie miał żadnych praw, tylko obowiązki. Zawarcie takiej umowy polegało na przystąpieniu do niej bez możliwości negocjacji. Jeśli ktoś chciał prowadzić działalność w centrum handlowym, musiał się zgodzić – podkreśla prof. Kocot.
Niemieckie klauzule
Komisja Kodyfikacyjna przygląda się niemieckiemu kodeksowi cywilnemu (Bürgerliches Gesetzbuch - BGB), a konkretnie klauzulom „zaskakującym i niejasnym” (par. 305c) oraz świadczącym o rażącym naruszeniu równowagi kontraktowej (par. 307).
Prof. Wojciech Kocot tłumaczy, że regulacje te znajdują zastosowanie, gdy jedna ze stron podpisuje kontrakt w zaufaniu do drugiej, a następnie odkrywa, że znalazły się w nim zapisy wcześniej nieuzgadniane, czyli „zaskakujące”. - Jeżeli uda się wykazać, że dane postanowienie nie było przedmiotem uzgodnień, jest ono nieważne, ponieważ narusza zasady uczciwości i rzetelności kupieckiej – mówi Wojciech Kocot.
Dodatkowo, w określonych typach umów pewne postanowienia zwyczajowo się nie pojawiają. Jeżeli więc nagle zostaną wprowadzone i burzą porządek kontraktu, niszczą zaufanie stron. W sytuacji, gdy zapis taki nie został rzetelnie przedstawiony w trakcie negocjacji, będzie mógł zostać zakwestionowany jako „niejasny”.
- Komisja zacznie prace właśnie od nich - zapowiada prof. Kocot.
Ważne jest, by w czasie uzgadniania treści umowy takie klauzule zostały wyraźnie wskazane. Jeśli prawnik drugiej strony otrzymuje projekt, ma czas na jego weryfikację i ewentualne zakwestionowanie takiej klauzuli - to oznacza rzeczywiste negocjacje.
Ochrona słabszego to standard
Profesorowi Rafałowi Adamusowi, radcy prawnemu, mediatorowi, wykładowcy na Uniwersytecie Opolskim podoba się pomysł, by uregulować tzw. klauzule zaskakujące i niejednoznaczne - na wzór BGB. Jak przypomina, w biznesie funkcjonuje wiele umów adhezyjnych (przystąpienia), których się nie negocjuje indywidualnie, a gotowy formularz narzuca strona silniejsza.
- W nowoczesnej cywilistyce przyjmuje się, że ochrona prawna ekonomicznie słabszej strony stosunków cywilnoprawnych jest potrzebna. Podkreśla się, że taka ochrona nie stoi w sprzeczności z zasadą swobody umów, lecz stanowi jej konieczne uzupełnienie – mówi prof. Rafał Adamus.
Zasada ochrony ekonomicznie słabszej strony pojawia się od lat w prawodawstwie wielu państw, m.in. w czeskim kodeksie cywilnym. Podobne rozwiązania funkcjonują także w prawie Unii Europejskiej. Przykładem jest dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2019/633 w sprawie nieuczciwych praktyk handlowych w relacjach między przedsiębiorcami w łańcuchu dostaw produktów rolnych i spożywczych.
Nierówność broni
Prawnicy praktycy także widzą potrzebę takich regulacji.
- Na pierwszy rzut oka widzę różnicę, kiedy przychodzi do mnie mała firma z „gotowcem” od korporacji. Wzorzec liczy 20–40 stron, negocjacje są szybkie („nie zmieniamy zapisów”), a odpowiedzialność i ryzyka lądują niemal w całości po stronie mniejszego. Pomysł, by wprowadzić mechanizmy ochrony „słabszego przedsiębiorcy”, nie zrównując go jednak z konsumentem, jest więc sensowny – twierdzi Marcin Bandurski, adwokat, doradca restrukturyzacyjny, wspólnik w kancelarii PROKURENT.
Według niego problemem nie są nawet same wzorce, lecz to, że zawierają klauzule zaskakujące lub nadmiernie obciążające (np. jednostronne zmiany ceny, nieograniczone kary, wyłączenia odpowiedzialności jednej ze stron). Przy tym druga strona nie ma szansy zaproponować zmian, a wchodzenie w spór o uczciwość takiego postanowienia umownego jest w praktyce mało efektywne.
Jak przekonuje mec. Bandurski, nowe rozwiązania powinny dać narzędzia, by takie sytuacje cywilizować, bez nadmiernego wkraczania w zasadę swobody umów.
Swoboda umów zagrożona?
- Swoboda umów zawsze miała swoje granice: wyznaczają je dobre obyczaje i zasady współżycia społecznego – przypomina mec. Bandurski. Jego zdaniem proponowane podejście nie uderza w sedno relacji handlowych.
Nie wszyscy jednak podzielają ten pogląd.
– Obawiam się zapowiedzi komisji wzmocnienia pozycji MŚP przez ingerowanie w treść stosowanego wzorca umownego – mówi dr Tomasz Ludwik Krawczyk, adwokat, GKR Legal. - Prawa słabszej strony umowy można wzmocnić na kilka sposobów: narzucając ustawowy wzorzec umowny, wprowadzając rejestr klauzul niedozwolonych (niewiążących słabszej strony stosunku), co obowiązuje już względem konsumentów oraz przedsiębiorców zawierających umowę spoza obszaru swojej działalności gospodarczej, albo regulując punktowo określone typy umów przepisami – wskazuje.
Ale tylko ostatnią metodę mec. Krawczyk uważa za względnie bezpieczną dla swobody kontraktowania, a co za tym idzie, dla wolności gospodarczej. - Wszelkie metody szerszej regulacji byłyby przejawem przekonania, że państwo wie lepiej, a także przyznaniem sądom nadmiernej dowolności w kształtowaniu relacji kontraktowej - przekonuje.
Jest on za tym, aby Komisja Kodyfikacyjna zajęła się punktowymi zmianami w regulacjach kodeksowych, dotyczącymi poszczególnych rodzajów umów nazwanych. Popiera również wprowadzanie przepisów odnoszących się do umów, które dotychczas nie były w kodeksie cywilnym uregulowane. Postuluje natomiast, by zaniechać prób poprawy sytuacji małych przedsiębiorców za pomocą ogólnych regulacji, które – jego zdaniem – mogą przynieść więcej niepewności, niż realnej ochrony.