- Dla olbrzymiej rzeszy prokuratorów liniowych, skupiających się na pracy, a nie na polityce, w zasadzie nie zmieniło się nic. W mojej ocenie jest wręcz gorzej - mówi Jacek Skała, prokurator, przewodniczący Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP.
Kto jest prokuratorem krajowym – Dariusz Barski czy Dariusz Korneluk?
ikona lupy />
Jacek Skała, prokurator, przewodniczący Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP / Materiały prasowe / fot. Wojtek Górski

Mój prywatny pogląd nie ma znaczenia. Czekam na rozstrzygnięcia Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie. Dla mnie, jako szefa związku zawodowego, jest istotne, kto jest naszym pracodawcą. To z udziałem pracodawcy są dokonywane uzgodnienia w ramach ustawy o związkach zawodowych. Czy tego chcemy, czy nie, przy ul. Postępu w Warszawie działa prokurator Dariusz Korneluk. Jeśli prokurator Dariusz Barski uważa się nadal za prokuratora krajowego, to niezależnie od stanowiska ministra Bodnara w tym zakresie powinien się stawić w siedzibie Prokuratury Krajowej i jej nie opuszczać. Co gorsza, spór o legalność kierownictwa prokuratury przekłada się także na postępowania sądowe, a to grozi paraliżem na wzór tego w sądach i podziałem na prokuratorów oraz neoprokuratorów.

Byłem ciekaw pana odpowiedzi, bo można usłyszeć opinie, że bliżej panu było do poprzedniej władzy.

Jeśli ktoś stawia mnie lub związkowi zarzut o sprzyjanie temu czy innemu ministrowi, to ja się pytam, co to dokładnie oznacza. Jako związek zawodowy jesteśmy środowiskiem, które idzie drogą środka i rozmawia z każdym kierownictwem. Jestem szefem związku od wielu lat i rozmawiałem z większością ministrów. Z ministrem Ziobrą spotkałem się raz, w grudniu 2015 r. Efektem tego spotkania było odejście przez ówczesną koalicję rządową od kontradyktoryjnej procedury karnej. Takie merytoryczne rozmowy i kontakty są konieczne. Dzięki nim możemy zabiegać o rozwiązania korzystne dla prokuratorów i urzędników. A jak się nie zgadzamy z władzą i inne środki zawodzą, to organizujemy akcje protestacyjne. One były pod każdymi rządami. Zbigniewowi Ziobrze postawiliśmy dwa razy pod oknami ministerstwa miasteczka namiotowe. Trzy razy zorganizowaliśmy demonstracje na ulicach Warszawy. Rozmawialiśmy z urzędnikami ministra Ziobry tak samo jak z przedstawicielami innych opcji politycznych, bo taka jest rola związków.

Może te zarzuty biorą się stąd, że po stronie związku przez ostatnie osiem lat było za mało walki o kwestie bardziej ideowe, jak praworządność czy niezależność?

Zapewne zawsze można zrobić więcej. Przypomnę jednak, że to my, nikt inny, składaliśmy poprawki do ustawy budującej system gwarancji niezależności prokuratorów na przełomie lat 2015 i 2016. Związek ma określony profil, jest dużą, złożoną i zróżnicowaną organizacją. To jest grupa 4 tys. ludzi, którzy mają różne poglądy, różny status zawodowy, a naszym głównym zadaniem jest ochrona ich praw pracowniczych i niezależności. Nie możemy i nie chcemy ustawiać się po którejś stronie sporu politycznego jak inne organizacje.

Jedną z bulwersujących spraw za ministra Ziobry i prokuratora krajowego Bogdana Święczkowskiego były zsyłki, czyli delegowanie niektórych prokuratorów nie tylko do prokuratur niższego rzędu, lecz także do placówek oddalonych od miejsc zamieszkania o wiele kilometrów. Czy związek starał się jakoś pomóc prokuratorom dotkniętym takimi działaniami?

Byłem krytyczny i przeciwny delegacjom w takiej formie. Mówiłem o tym w tamtym okresie, również w mediach, i krytykowałem te decyzje. Interweniowałem u prokuratora krajowego. Wówczas usłyszałem, że on szanuje mój pogląd, ale się z nim nie zgadza. Jako związek podchodziliśmy i podchodzimy do tych delegacji bardzo krytycznie.

Prokuratura pod rządami Adama Bodnara i Dariusza Korneluka to lepsza instytucja?

Po niespełna roku od wyborów doszło do dwóch zmian. Po pierwsze, nastąpiła wymiana na stanowiskach funkcyjnych w PK oraz w terenie. Wrócili szefowie sprzed 2016 r. i zaciąg złożony z członków Stowarzyszenia Prokuratorów „Lex super omnia” (LSO). Po drugie, nastąpiła wymiana prokuratorów delegowanych w wydziałach liniowych.

W obszarze niezależności prokuratorów nadal istnieje problem arbitralnych zmian prokuratorów prowadzących śledztwa i wywożenia spraw w bagażnikach samochodów służbowych do innych prokuratur na terenie kraju. Dopiero wprowadzenie ustawowego zakazu tego rodzaju praktyk pozwoli na zakończenie procederu, który jest kluczowym zagrożeniem i polem do nacisków zewnętrznych.

Majstruje się przy strukturze prokuratury i jej oderwaniu od sądów, co rodzi ryzyko złamania podstawowej dla nas zasady równości wynagrodzeń prokuratorów i sędziów oraz zagrożenie postępującą pauperyzacją zawodu. Nic nie zmieniło się też w katastrofalnej sytuacji finansowej pracowników prokuratury pomimo szumnych deklaracji i obietnic wygłaszanych przez ministra na spotkaniach objazdowych w ramach „Tour de prokuratura”.

Dla olbrzymiej rzeszy prokuratorów liniowych, skupiających się na pracy, a nie na polityce, w zasadzie nie zmieniło się nic. W mojej ocenie, a mówię to również na podstawie rozmów z prokuratorami – wręcz jest gorzej. Braki kadrowe, dramatycznie obciążone referaty, ręczne sterowanie – to nadal się dzieje. Co gorsza, na to nakłada się teraz niepewność prawna związana m.in. z wymianą prokuratora krajowego oraz statusem asesorów mianowanych przez Dariusza Barskiego.

Na czym ta niepewność polega?

Z całą pewnością pod względem prawnym sytuacja była bardziej klarowna za poprzedniej ekipy, bo niezależnie od tego, jak oceniamy praktykę zarządzania prokuraturą przez ministra Ziobrę, rozwiązania rangi ustawowej regulujące jej funkcjonowanie budziły mniejsze wątpliwości prawne niż obecne bazowanie na opiniach stosujących co najmniej wątpliwą wykładnię. Najgorsze jest jednak to, że ta niepewność prawna czy wręcz chaos, zarówno w zakresie funkcjonowania prokuratury, jak i sądów, przekłada się na sprawy zwykłych ludzi. Oni zaś chcą, aby prokuratorzy i sędziowie przestali zajmować się sobą, a zajęli się ich problemami. Bo po to zostali powołani i za to biorą pieniądze.

Zmiana szefów prokuratur jest naturalna, każdy szef chce realizować swoją wizję firmy przy pomocy zaufanych ludzi.

Musi się to jednak odbywać zgodnie z ustawą. Miałem okazję obserwować prokuraturę pod rządami różnych opcji politycznych. Za każdym razem zmiana wahadła politycznego pociągała za sobą wymianę funkcyjnych. I niestety to zjawisko się nasila. Co gorsza, zarówno za ministra Ziobry, jak i obecnie następuje również delegowanie – w górę i w dół – prokuratorów liniowych, czyli tych, którzy są zaangażowani w bieżące prowadzenie spraw. Wpływa to na czas ich prowadzenia, bo nowy referent musi się nauczyć sprawy od zera, co przy niektórych wielotomowych, skomplikowanych sprawach może trwać nawet kilka miesięcy. Jeszcze niedawno środowisko LSO wskazywało, że jest to sytuacja patologiczna. Obecnie znów przybiera ono na sile.

Spór na poziomie politycznym oraz w kierownictwie prokuratury przekłada się na relacje na niższych szczeblach?

Niewątpliwie konflikt przeniósł się również na dół. Jest podział i są wzajemne zarzuty. Niestety tę linię mniej wyznaczają spory merytoryczne, a bardziej polityka. Ja tu nie chcę rozstrzygać, kto ma rację. Zależy mi na tym, aby prokuratura mogła normalnie działać, to znaczy lepiej niż za którejkolwiek władzy. Na tę chwilę trudno nie odnieść wrażenia, że ci, którzy na sztandarach nieśli niezależność, obecnie skupili się na przejęciu władzy, zostawiwszy swoje postulaty w archiwum.

Przygotowana przez resort sprawiedliwości nowelizacja prawa o prokuraturze, która rozdziela funkcje ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, ma szansę coś zmienić?

Nie widzę w tej propozycji jakościowej zmiany. Nowa ustawa wprowadza co prawda rozdział, co jest dobrym kierunkiem. Nie jest to jednak działanie konsekwentne, bo wyboru nowego PG i tak będzie dokonywał parlament, a nie zdecydowano się na zastosowanie wymogu silnej, ponadpartyjnej większości, jak dwie trzecie czy trzy piąte, co wymuszałoby konsensus i wzmacniałoby pozycję prokuratora generalnego. Nadal więc prokuraturą będzie kierował przedstawiciel jednej strony sceny politycznej. Zaproponowana w projekcie weryfikacja prokuratorów najwyższego szczebla, czyli Prokuratury Krajowej, wskazuje raczej na chęć przejęcia władzy i najwyższych stanowisk niż uporządkowania i naprawy prokuratury. To jest wręcz kolejny stopień eskalacji. W 2016 r. ówczesna władza uznała, że właściwe jest zrzucenie ponad 100 prokuratorów na niższe stanowiska. Jednak wówczas pozostawiono im dotychczasowe wynagrodzenia. Obecny projekt obniża zdegradowanym wynagrodzenia do poziomu jednostki, w której będą pracowali, co jest sprzeczne z konstytucją i orzecznictwem ETPC. Pozostałe zmiany, z perspektywy funkcjonowania prokuratury, mają charakter kosmetyczny. Całe oprzyrządowanie pozwalające na sterowanie prokuratorami i postępowaniami karnymi, jak: polecenia co do czynności procesowych, przenoszenie spraw do innych jednostek, dowolna zmiana referentów etc., ma pozostać niezmienione. Nie ma żadnych nowych gwarancji niezależności. Nie proponuje się również niczego w zakresie ograniczenia delegacji, choć to był jeden z głównych zarzutów. Pozostawiono represyjne regulacje dyscyplinarne i kagańcowe.

Jak pan ocenia osiem lat prokuratury ministra Ziobry?

Są plusy i minusy. Z perspektywy związku ważne było to, że udało się zrealizować postulat referatu dla każdego od rejonu do regionu oraz dyżurów dla wszystkich prokuratorów. Budżet prokuratury wzrósł w tym okresie w sposób znaczny, pojawiło się więcej pieniędzy na opinie biegłych, przeprowadzono komputeryzację. Zabrakło zdecydowanych inwestycji w pracowników. Również wprowadzenie częściowej specjalizacji, jak powstanie pionów PG, należy ocenić pozytywnie. Podobnie zwiększenie liczby asystentów. Jeśli zaś chodzi o minusy, to niewątpliwie pogłębiły się grzechy poprzedników w zakresie ograniczania niezależności prokuratorów. Przede wszystkim na szerszą skalę odbierano sprawy referentom czy przenoszono je do innych jednostek.

Jak wygląda sytuacja pracowników prokuratury niebędących prokuratorami?

Od lat jako związek staramy się walczyć o lepsze warunki pracy i płacy urzędników. W latach 2018–2019 zorganizowaliśmy akcje protestacyjne i udało się uzyskać podwyżki. Po kilku ostatnich latach te podwyżki zjadła inflacja. Nie jest dobrze. Młodsi pracownicy odchodzą do sektora prywatnego, a starsi na emeryturę. Na poziomie deklaracji w zasadzie wszyscy mówią, że trzeba o nich zadbać, ale kończy się na słowach lub działaniach pozornych. Obecnie po prostu wydaje się, że na te działania MS nie ma pieniędzy. A bez pieniędzy sytuacja się nie zmieni w sposób istotny.

Jak można uporządkować prokuraturę i zażegnać konflikty w sytuacji tak silnej polaryzacji politycznej?

Jako człowiek szukający kompromisów postuluję zwołanie okrągłego stołu, tak aby ustalić wszystkie elementy statusu prokuratorów i asesorów, bo to jest ważne zarówno dla prokuratury, jak i stron postępowania. Realna zmiana wymagałaby jednak odejścia od myślenia politycznego na rzecz propaństwowego. Obecnie takiego podejścia nie widzę. ©℗

Rozmawiał Robert Bohdanowicz