Są wydziały, w których nie ma ani jednego orzekającego, który mógłby rozpatrzyć wniosek o wyłączenie neosędziego. To skutek ostatnich zmian w regulaminie urzędowania sądów.

Najlepszym przykładem skutków, do jakich doprowadziły nie do końca przemyślane zmiany w sposobie przydziału spraw, jest sytuacja w Sądzie Okręgowym w Olsztynie. W jednym z jego wydziałów, a mianowicie w wydziale cywilnym rodzinnym, obecnie żaden sędzia nie może rozpatrywać wniosków o wyłączenie neosędziów. Wszyscy, którzy tam orzekają, zostali bowiem powołani na wniosek obecnej Krajowej Rady Sądownictwa.

Negatywne rezultaty

Sprawy polegające na rozpoznaniu wniosku o wyłączenie sędziego, który dotyczy nieprawidłowości w procesie jego powołania, nie są przydzielane orzekającym pozostającym w takiej samej sytuacji prawnej (patrz: grafika). Tacy sędziowie nie są uwzględniani w przydzielaniu tego typu spraw przez System Losowego Przydziału Spraw. Mówiąc prościej – neosędziowie nie decydują już o wyłączeniu innych neosędziów. Taka zasada obowiązuje od 8 lutego na mocy ostatnich zmian w regulaminie urzędowania sądów powszechnych (Dz.U. z 2019 r. poz. 1141), jakich dokonał minister sprawiedliwości Adam Bodnar.

I choć wszyscy sędziowie, z którymi rozmawialiśmy, podkreślają, że sama idea wprowadzenia takiego rozwiązania jest słuszna, to jednak nie kryją, że ma ono również negatywne rezultaty.

– Nikt nie powinien rozstrzygać w przedmiocie, który jego bezpośrednio dotyczy. Instytucja wyłączenia z założenia ma być gwarantem dostępu do sądu bezstronnego, a w takim wypadku (gdy o wyłączeniu neosędziego decyduje inny neosędzia – red.) staje się iluzoryczna, bo spełnia wyłącznie aspekt formalny – podkreśla Ewa Leszczyńska-Furtak, sędzia Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Jak jednak zauważa, w różnych sądach skutki regulacji regulaminowej mogą być odmienne.

– Nikt nie powinien rozstrzygać w przedmiocie, który jego bezpośrednio dotyczy – podkreśla sędzia Ewa Leszczyńska-Furtak

– Tam, gdzie tzw. starzy sędziowie są w mniejszości i, uwzględniając orzecznictwo europejskie, będą wyłączać sędziów nominowanych z udziałem wadliwej KRS, automatycznie będą zmuszeni przejąć ich sprawy, choć własnych – jak chociażby w II Wydziale Karnym SA w Warszawie – mają na dwa–trzy lata – tłumaczy warszawska sędzia. Dlatego też, jej zdaniem, przy całej słuszności założenia, jakie legło u podstaw zmian w regulaminie, trzeba rozważyć jego skutki i wdrożyć rozwiązania zapobiegające destrukcji.

A o tym, że zmiany w regulaminie mogą mieć destrukcyjne skutki, świadczy najlepiej przykład SO w Olsztynie. W jego wydziale cywilnym rodzinnym najpierw przez trzy miesiące tylko jeden sędzia był władny rozpatrywać wnioski o wyłączenie neosędziego. Teraz zaś nie ma już żadnego, który mógłby takie sprawy prowadzić, gdyż ten jedyny objął funkcję prezesa olsztyńskiego SO.

– Sytuacja, gdy przez te kilka miesięcy jako jedyny musiałem rozpatrywać wszystkie wpływające do naszego wydziału wnioski o wyłączenie sędziów powołanych z udziałem niekonstytucyjnej KRS, była dla mnie sporym obciążeniem – przyznaje Rafał Jerka, sędzia SO w Olsztynie, a obecnie prezes tego sądu. Jak dodaje, stało się tak dlatego, że w wydziale, w którym orzeka, na sześciu sędziów tylko on nie brał udział w konkursie przed neo-KRS.

– Kiedy objąłem funkcję prezesa SO w Olsztynie, zmienił się mój zakres obowiązków, w związku z czym nie było już komu przydzielać spraw z wniosku o wyłączenie neosędziego. Na szczęście prawo pozwala, aby w takich przypadkach sprawy były rozlosowywane wśród wszystkich sędziów danego sądu. Wydałem więc odpowiednie zarządzenie i tak został ten problem rozwiązany – opowiada prezes olsztyńskiego SO.

Nie oznacza to jednak, że wszystko działa już bez zarzutu.

– Problem występuje również w wydziale gospodarczym, w którym na pięciu sędziów orzekających tylko dwóch nie jest neosędziami. Są oni więc obciążani dodatkową pracą w postaci rozpatrywania wniosków o wyłączenie pozostałej trójki. To niezbyt sprawiedliwe, ale w tym przypadku, jako prezes sądu, nie mogę nic zaradzić – tłumaczy Rafał Jerka. Dlatego też, jego zdaniem, należałoby wprowadzić w regulaminie urzędowania sądów powszechnych takie zmiany, dzięki którym sędziowie nie byliby „karani” dodatkową pracą tylko z tego powodu, że nie wystartowali w konkursie przed niekonstytucyjnym organem, jakim jest obecna KRS.

Rozwiązanie problemu

Swój pomysł na rozwiązanie opisywanego problemu ma już Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia”.

– Można by było zrobić prostą rzecz, a mianowicie wprowadzić zasadę, zgodnie z którą sprawy z wniosku o wyłączenie neosędziego nie są rozlosowywane wśród sędziów z danego wydziału, lecz wśród wszystkich sędziów danego sądu – proponuje Krystian Markiewicz, prezes SSP „Iustitia”. To pozwoliłoby rozłożyć tę dodatkową pracę na większą liczbę osób, dzięki czemu sędziowie z tych wydziałów, w których większość stanowią neosędziowie, nie byliby nadmiernie obciążeni.

– Nie widzę żadnych przeszkód we wprowadzeniu takiej regulacji. Każdy sędzia, obojętnie, czy na co dzień orzeka w sprawach rodzinnych, czy gospodarczych, jest w stanie taki wniosek rozpoznać. Tutaj bowiem badane są zagadnienia ustrojowe, a nie z zakresu prawa rodzinnego czy gospodarczego – tłumaczy Markiewicz. Dodaje, że ewentualnie można by było rozważyć, czy nie dokonać podziału i wnioski oparte na procedurze karnej rozlosowywać wśród karnistów, a te, które są składane w na podstawie kodeksu postępowania cywilnego – wśród sędziów orzekających w pionie cywilnym.

– Choć moim zdaniem nie jest to konieczne, gdyż podstawy te nie różnią się od siebie w jakiś diametralny sposób – kwituje sędzia Markiewicz.

Jednak nie we wszystkich sądach ostatnie zmiany regulaminu doprowadziły do negatywnych rezultatów. Przykładem takiej jednostki jest Sąd Okręgowy w Szczecinie.

– Tego typu wniosków nie ma aż tak wiele, żeby to tamowało pracę. Poza tym proporcja sędziów, którzy zostali powołani w procedurze niebudzącej wątpliwości, w stosunku do tzw. neosędziów, nadal wypada w naszym sądzie na korzyść tych pierwszych – mówi Michał Tomala, rzecznik prasowy szczecińskiego sądu. I jako przykład podaje wydział IV karny odwoławczy, którego jest przewodniczącym i w którym na 16 orzekających jedynie 6 to neosędziowie.

DGP zapytał resort sprawiedliwości, czy opisywany problem jest mu znany oraz czy zamierza poprawić regulamin w taki sposób, aby do podobnych przypadków jak ten w Sądzie Okręgowym w Olsztynie już nie dochodziło. Na odpowiedź nadal czekamy. ©℗

ikona lupy />
Co mówią przepisy / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe