Wyrok należy uchylić, gdy w jego wydaniu brał udział sędzia delegowany w podejrzanych okolicznościach – uznał Sąd Apelacyjny w Warszawie.

SA w Warszawie coraz głośniej zaczyna wybrzmiewać teza, zgodnie z którą wyrok nie może się ostać wówczas, gdy w jego wydaniu brał udział sędzia oddelegowany do sądu wyższej instancji w okolicznościach, które mogą kłaść się cieniem na ocenę jego bezstronności. Jak pisaliśmy na łamach DGP, takie twierdzenie pojawiło się po raz pierwszy w zdaniu odrębnym, które do wyroku SA w Warszawie z 5 lutego 2024 r., sygn. akt II AKa 313/22 złożyła sędzia Marzanna Piekarska-Drążek. Miesiąc później, bo 8 marca 2024 r., stało się ono podstawą uchylenia wyroku wydanego w składzie, w którym zasiadał sędzia delegowany. W obu przypadkach chodziło o sędziego Piotra Maksymowicza, który został delegowany z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie do SO w Warszawie, i w obu składach orzekających zasiadała Piekarska-Drążek. Zarówno w lutowym zdaniu odrębnym, jak i w marcowym wyroku wytknięto Maksymowiczowi m.in. to, że pełni funkcję prezesa SR dla Warszawy-Śródmieścia, że kilkakrotnie ubiegał się o awans przed obecną KRS, a także że cieszył się poparciem rzecznika dyscyplinarnego sędziów i jego zastępców. Inaczej mówiąc – kariera tego sędziego przyśpieszyła, odkąd poprzednia ekipa rządząca zaczęła dokonywać zmian w sądownictwie.

W marcowym orzeczeniu, którego uzasadnienie opublikowano w minionym tygodniu, warszawski SA przywołał m.in. wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 16 listopada 2021 r. (połączone sprawy od C-748/19 do C-754/19), w którym stwierdzono, że obecny system delegacji sędziów narusza europejskie standardy. SA podkreśla, że po tym orzeczeniu „jeden z doświadczonych sędziów Sądu Okręgowego w Warszawie, delegowany do Sądu Apelacyjnego w Wydziale II Karnym, zrezygnował z delegacji uzyskanej od ówczesnego ministra sprawiedliwości, powołując się na to rozstrzygnięcie trybunału”. W uzasadnieniu czytamy również, że „od tego czasu, a nawet już od ok. 2018 r., niezależni sędziowie z okręgów warszawskich nie ubiegali się o delegacje, a tym bardziej o nominacje do sądu apelacyjnego”.

Warszawski SA wytyka Maksymowiczowi i to, że ten, mimo wielu orzeczeń wydanych zarówno przez polski Sąd Najwyższy, jak i przez międzynarodowe trybunały, w których została zakwestionowana konstytucyjność obecnej KRS, nadal ubiegał się przed tym organem o awans.

Warto jednak zauważyć, że opisywany wyrok nie zapadł jednogłośnie. Zdanie odrębne do tego orzeczenia złożył bowiem jeden z członków trzyosobowego składu orzekającego sędzia Rafał Kaniok. W jego opinii nie było podstaw do kwestionowania bezstronności Maksymowicza. Kaniok powołał się przy tym m.in. na uchwałę trzech połączonych izb Sądu Najwyższego (sygn. akt BSA I-4110-1/20). Ta bowiem jasno stanowi, że z nienależytą obsadą sądu mamy do czynienia, gdy w orzekaniu bierze sędzia udział powołany na wniosek obecnej KRS, o ile ta wadliwość prowadzi w konkretnych okolicznościach do naruszenia standardów niezawisłości i bezstronności. Zdaniem autora zdania odrębnego w realiach tego konkretnego postępowania sam fakt, że sędzia został powołany na wniosek obecnej KRS, nie daje podstaw do uznania jego orzeczeń za wadliwe w stopniu uzasadniającym ich uchylenie. „Tym bardziej że w dacie wydania zaskarżonego wyroku orzekał on jedynie w ramach delegacji do sądu okręgowego, tj. przed uzyskaniem nominacji na sędziego tego sądu” – uważa Rafał Kaniok.

Autor zdania odrębnego podkreśla również, że na podstawie przebiegu dotychczasowej służby sędziego Maksymowicza należy uznać, że brak jest danych, które uzasadniałyby twierdzenie, że nie daje on gwarancji bezstronności i niezawisłości.

Rafał Kaniok zwraca również uwagę na to, że uchylenie wyroku sądu I instancji znacznie osłabiło prawo strony do uzyskania rozstrzygnięcia w rozsądnym terminie, tym bardziej że nie kwestionowała ona zapadłego rozstrzygnięcia. Postępowanie dotyczyło przyznania zadośćuczynienia, a uchylone orzeczenie było pozytywne dla strony o to wnioskującej.©℗

orzecznictwo