- 10 proc. komorników ponosi straty w prowadzonej działalności lub uzyskuje dochód miesięczny nie wyższy niż wynagrodzenie minimalne. Dlatego tak ważna jest waloryzacja opłat minimalnych - mówi Sławomir Szynalik, prezes Krajowej Rady Komorniczej.
Owszem podstawowa opłata wynosi 10 proc. egzekwowanego świadczenia. Tyle że skutecznie komornicy załatwiają 1/4 wpływających spraw, a znaczną część z nich stanowią te, w których wysokość długu wynosi do 2 tys. zł, zatem sprawy, gdzie jest pobierana opłata minimalna w wysokości 200 zł. W tych sprawach wysokość opłaty stosunkowej nie ma żadnego znaczenia. Mamy tu do czynienia z opłatą stałą, a nie stosunkową, która nie pokrywa kosztów prowadzenia sprawy. Dotyczy to również opłaty końcowej w sprawach bezskutecznych, która stanowi znaczący udział w przychodach komorników. Dlatego tak ważna jest waloryzacja opłat minimalnych.
Mówiąc znaczna, mam na myśli ok. 50 proc., ale mamy też kancelarie, gdzie takich spraw jest nawet 90 proc.! W takich przypadkach nie ma możliwości zbilansowania działalności egzekucyjnej. Dlatego tak bardzo apelujemy o podniesienie opłat minimalnych. Poza tym z pola widzenia straciliśmy jeszcze jeden aspekt – prewencyjną i motywacyjną funkcję opłaty. Opłata musi być elementem motywującym dłużnika do spełnienia świadczenia. Jeśli jest ona zbyt niska, dłużnik nie będzie zainteresowany szybką zapłatą swoich zobowiązań. Taka sytuacja wpływa na tzw. moralność płatniczą i generuje zatory płatnicze, co rzutuje na funkcjonowanie całej gospodarki.
To przesłanianie istoty problemu. Opłata stosunkowa wynosi 10 proc. i komornik wskazuje, od jakiej kwoty została ona naliczona. Jednak jak już mówiłem, kluczową kwestią jest wysokość opłat minimalnych oraz opłaty maksymalnej. Z punktu widzenia przejrzystości nie ma najmniejszego problemu, żeby powiązać progi opłat z powszechnie znaną wartością, np. minimalnym wynagrodzeniem za pracę. Komornik miałby obowiązek wskazać w postanowieniu w przedmiocie kosztów komorniczych, jak wyliczył daną opłatę minimalną lub maksymalną bez jakiegokolwiek uszczerbku dla czytelności. To byłoby uczciwe wobec stron i wobec komorników z systemowego punktu widzenia. To obecny stan jest nieuczciwy wobec komorników, którzy przecież działają w imieniu państwa, które nie partycypuje w kosztach działania egzekucji sądowej.
Bo ustawę uchwalono w 2018 r., a od tego czasu inflacja skumulowana wynosi ok. 50 proc., a wynagrodzenie minimalne wzrosło o ok. 70 proc. Automatyczna waloryzacja opłat pozwalałaby utrzymać kancelarie na poziomie adekwatnym do bieżącej sytuacji ekonomicznej. Egzekucja sądowa to zbyt ważny obszar funkcjonowania państwa prawa, żeby uzależniać go od doraźnej uznaniowości. Raz dobrze opracowany model finansowy powinien się automatycznie dostosowywać do zmieniającej się sytuacji gospodarczej. W modelu przyjętym w 2018 r. zabrakło myślenia perspektywicznego w zakresie finansowania systemu egzekucji, stąd cały czas musimy mówić o potrzebie pilnej nowelizacji, zamiast skupiać się na wprowadzeniu innych istotnych elementów usprawniających egzekucję sądową, które dłużnikom i wierzycielom przyniosłoby tańsze postępowanie egzekucyjne, jak np. akta elektroniczne.
To dość krzywdzące uogólnienie, które, niestety, nie uwzględnia całej złożoności rynku działalności egzekucyjnej, na którym funkcjonują różne kancelarie. 10 proc. komorników ponosi straty w prowadzonej działalności lub uzyskuje dochód miesięczny nie wyższy niż wynagrodzenie minimalne.
A przypominam, że komornik nie może zawierać umowy z klientem na świadczenie usługi prawnej, nie może wybrać sobie klienta, nie może odmówić prowadzenia sprawy w swoim rewirze. Co więcej, za większość dokonanych czynności nie otrzymuje wynagrodzenia, a jeśli zsumujemy sprawy bezskuteczne i te skuteczne z opłatą minimalną, to prawie 90 proc. spraw prowadzi poniżej kosztów przychodu z opłat. Proszę znaleźć prawnika, który za 400 zł dokona spisu inwentarza lub zabezpieczenia spadku, poświęcając na tę czynność kilka czy nawet kilkanaście dni pracy. Zdarza się, że komornicy często prowadzą spisy inwentarza, gdzie masa spadkowa to np. kilka czy nawet kilkadziesiąt mieszkań, czy kilkaset obrazów. I pobierają za to wyłącznie 400 zł opłaty. Stawka godzinowa za takie czynności funkcjonowała przez wiele lat i nie wzbudzała kontrowersji. Zmiana z 2018 r. była zupełnie nieprzemyślana i nieprzystająca do realiów.
Co więcej, inne zawody prawnicze mają prawo korzystania z pomocy państwa należnego przedsiębiorcom w zakresie: taniego prądu, PFR, dopłat z urzędu pracy przy zatrudnianiu pracowników czy tzw. małego ZUS. Nam tego wszystkiego się odmawia. Co więcej, państwo w zakresie danin publicznych traktuje nas jak przedsiębiorców, ale w zakresie pomocy rozkłada ręce. Krajowa Rada Komornicza, bezskutecznie jak dotąd, postulowała zmianę art. 33 ustawy o komornikach sądowych, tak aby dookreślić status prawny komornika powstały na bazie ustawy z 2018 r.
Wreszcie proszę wskazać zawód prawniczy, w którym przychód najpierw jest pomniejszany przez daninę na rzecz Skarbu Państwa stanowiącą nawet 40 proc. tej kwoty. Po jej potrąceniu z pozostałej reszty komornik musi utrzymać kancelarię i na końcu, jeżeli mu coś pozostanie, zapłacić podatek dochodowy. Jesteśmy jedynym zawodem z takim obciążeniem podatkowym. W tym kontekście trudno mówić o równym traktowaniu zawodów prawniczych.
To też jest duże uproszczenie, które prawdopodobnie wynika z braku danych, a zatem braku możliwości ich analizy. Mówimy o wzroście skuteczności kwotowej na poziomie 6–7 proc., przy czym, jak powiedziałem, znaczna część spraw to sprawy z opłatą minimalną. Zatem realne przełożenie nawet na łączny wzrost opłat jest znikome. Jeśli na to nałożymy wzrost liczby kancelarii, okazuje się, że znaczna część komorników odnotowała spadek przychodów i dochodów.
Młodzi prawnicy, którzy decydują się na otwieranie własnych kancelarii, wierzą w sukces, jednakże nielimitowane powołania na stanowisko komornika będą skutkować dla wielu z tych osób poważnymi kłopotami z utrzymaniem się w zawodzie ze względów finansowych. Jest oczywiste, że im większa jest liczba komorników, tym mniejszy wpływ spraw do kancelarii, z którymi przecież wiąże się przychód. W połączeniu z radykalnie rosnącymi kosztami prowadzenia działalności egzekucyjnej daje to fatalne perspektywy ekonomiczne. Proszę też pamiętać, że reforma wprowadziła maksymalny sześcioletni okres asesury, który niebawem upłynie. Oznacza to, że duża grupa asesorów musi podjąć decyzję, czy otwierać kancelarię w tak trudnych warunkach, czy też odejść z zawodu. To naprawdę niezrozumiałe dla naszego środowiska, w szczególności dla asesorów, którzy są do tej decyzji zmuszani. To rozwiązanie bez wątpienia jest szkodliwe dla systemu egzekucji sądowej. Odpowiedzialność za system egzekucji sądowej wymaga oceny nie tylko tu i teraz, ale konieczne jest patrzenie w przyszłość i przewidywanie skutków podejmowanych decyzji. Na ten element staramy się zwrócić uwagę. Spośród zawodów prawniczych do zawodu komornika od 2006 r. napłynęło proporcjonalnie najwięcej osób – prawie czterokrotnie więcej. W związku z powyższym należy bacznie przyglądać się sytuacji w egzekucji sądowej i reagować tak, aby nie dopuścić do zapaści systemu. Jesteśmy otwarci na współpracę z Ministerstwem Sprawiedliwości w tym zakresie.
Oczywiście, że tak. Warto też zadać pytanie, kiedy popełniono błąd – czy błędnie oceniono sytuację w 2018 r., kiedy uchwalano ustawy i modelowano system finansowania egzekucji sądowej, czy też błędnie oceniana jest aktualna sytuacja. Powtórzę: skumulowana inflacja na poziomie ok. 50 proc., wzrost wynagrodzenia minimalnego ok. 70 proc. i wzrost kosztów utrzymania kancelarii będący wynikiem wzrostu kosztów osobowych i rzeczowych o ok. 50 proc. Tego nie można nie zauważać! Jeśli przyjmiemy, że reforma egzekucji w 2018 r. była przeprowadzona w przemyślany sposób, to tak radykalna zmiana sytuacji ekonomicznej winna skutkować natychmiastową zmianą przepisów.
Odpowiedzialność za system egzekucji sądowej powinna polegać na uważnym monitorowaniu sytuacji, w jakiej znajdują się komornicy, przez Ministerstwo Sprawiedliwości we współpracy z Krajową Radą Komorniczą i podejmowaniu w odpowiednim czasie niezbędnych decyzji. Niestety takiego monitoringu nie ma. Jest jedynie bieżąca ocena, czy nie ma masowych rezygnacji, co ma być wyznacznikiem stanu egzekucji sądowej. Taki błąd zaniechania popełniła Słowacja, co wymusiło na rządzie podjęcie radykalnych kroków minimalizujących straty. Jesteśmy otwarci na współpracę i apelujemy o pilne powołanie wspólnego zespołu, który dokona profesjonalnej oceny stanu egzekucji sądowej. ©℗
Opłata musi być elementem motywującym dłużnika do spełnienia świadczenia. Jeśli jest ona zbyt niska, dłużnik nie będzie zainteresowany szybką zapłatą swoich zobowiązań